„Quo Vadis" Sienkiewicza to książka, którą przez długi czas nie potrafiłam przeczytać. Jest to powieść trudna w odbiorze za trudna jak na lekturę Szkoły Podstawowej, lepiej sprawdziłaby się do omawiania w szkole średniej, wszystkim uczniom dla których książka ta stała się zmorą, polecam do niej wrócić za kilka lat.
Akcja rozgrywa się w starożytnym Rzymie za panowania cesarza Nerona. Od pierwszych stron powieści jesteśmy zanurzeni w świat rzymski. Sienkiewicz po mistrzowsku opisał wygląd miasta, zwyczaje społeczne, hałaśliwą, pełną życia ludność, mieszkania biedoty, patrycjuszy. Z łatwością możemy wyobrazić sobie wszystko to, co autor ubrał w słowa, bo język jakim operował jest niezwykle obrazowy, żywy. Wielkim plusem, a zarazem moim osobistym utrapieniem była obecność dokładnych nazw strojów i pomieszczeń tych czasów. Nie ukrywam, że miejscami ta drobiazgowa szczegółowość drażniła mnie, zwłaszcza w tych momentach, gdy bohaterowie przechodzili od pomieszczenia do pomieszczenia. Kolejnymi elementami, które niezbyt przypadły mi do gustu były stanowczo miejscami zbyt długie opisy. Jednak ostatecznie jakkolwiek by one nie były nie dało się być wobec nich obojętnym, zwłaszcza w tych scenach, kiedy autor przedstawiał krwawe, męczeńskie sceny chrześcijan, tchórzostwo, narcyzm i szaleństwo cezara, rozhukany lud, ból,łzy i nadzieję bohaterów.
„Quo Vadis" jest znane jako opowieść miłości rzymskiego trybuna Marka Winicjusza do chrześcijanki Ligii. Ale ja nazwałabym tę książkę opowieścią przede wszystkim o sile wiary chrześcijańskiej, o głębokiej przemianie zepsutego do cna imperium rzymskiego. Wbrew pozorom miłość tych dwojga nie jest nawet wątkiem głównym. Bohaterem, który prowadzi nas przez całą powieść jest Petroniusz - jako iż był to człowiek bliski cezarowi razem z nim śledzimy pełne przepychu i bezwstydu cesarskie uczty, a jednocześnie usilne starania, które miały pomóc jego siostrzeńcowi. Petroniusz to bohater wzbudzający sympatię, zanurzony w rozkoszach życia, który nie życzy nikomu źle, dodatkowo jest popularny wśród ludu i wybitnie zna się na poezji.
Inaczej sprawa ma się z Winicjuszem - ów trybun, żołnierz przyzwyczajony jest do tego, że zawsze dostaje to, czego chce. Brakuje mu pokory i często targają nim silne namiętności. Gdy spotyka Ligię, chęć posiadania jej przesłania wszystko inne. Wraz z rozwinięciem akcji jesteśmy świadkami jego myśli, wewnętrznych przeżyć, postanowień, silnie targających nim emocji.
Pomiędzy życiem dworskim, społeczeństwa rzymskiego, a celem Winicjusza wpleciona jest wiara chrześcijańska, wątek biblijny - nauczanie Apostołów Piotra i Pawła, tak subtelnie, że wszystko współgra wręcz idealnie. Wraz z Markiem wkraczamy w religię, która w tamtym momencie poczęła zmieniać oblicze świata dając ludziom nadzieję i wiarę, że po śmierci istnieje coś jeszcze, a światu niosąc bezgraniczną miłość.
Na zakończenie chciałabym rzec, że jestem oczarowana tą powieścią historyczną, mimo, że nie sięgnęłabym po nią kolejny raz, z powodu krwawych wątków męczeńskiej śmierci chrześcijan, które czytałam z trudnością. Jednak lektura ta dała mi dużo do myślenia oraz pozostawiła mnie z poczuciem satysfakcjonującego mnie zakończenia, dlatego polecam przeczytać to na chłodno, bez zewnętrznego przymusu.