„ Żeby wygrać z potworem , trzeba czasem innego potwora "
Cédric Sire to pseudonim uznanego autora thrillerów i literatury grozy, jego książki zostały przetłumaczone na kilka języków, natomiast w Polsce wydano jedynie w 2013 r. „Gorączkę i krew „, która doczekała się powtórnego wydania z nową niesamowitą okładką. Francuski kryminał do tej pory kojarzył mi się raczej z filmem typu „ Leon zawodowiec”, może „ Imperium wilków”, powieści kryminalnych francuskich autorów jak do tej pory nie czytałam. Nie licząc trzech książek Musso, ale on raczej pisze romanse połączone z kryminałem. Może warto jeszcze wspomnieć o Bernardzie Minierze, o którego twórczości słyszałam dużo dobrego, więc nadejdzie pora i na niego.
Powieść napisana przez Cedrica Sire od samego początku mną wstrząsnęła, zaczęła się z przytupem, brutalnie bez owijania w bawełnę. Owszem opis sugerował, że jest to mroczny thriller, który mrozi krew w żyłach, ale to, co znalazłam w środku przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Jest to krwawy i brutalny kryminał, bez mała horror, połączony z czarną magią, gdzie autor bez wstępu, bez uprzedzenia zalał mnie morzem krwi, przytłoczył stosem trupów i rzucił wilkom na pożarcie. Po pięćdziesięciu stronach miałam już dość i chciałam odłożyć książkę. Miałam wrażenie, że wbrew mojej woli ktoś wsadził mnie na krzesełko karuzeli łańcuchowej i wprawił w ruch. Tylko tak naprawdę nikt mnie nie zmuszał do czytania coś tak odrażającego i okropnego. Przecież mogłam odłożyć książkę w kąt, nawet wbrew moim zasadom, by nie porzucać książek w trakcie czytania, ale jednak tego nie zrobiłam. Dlaczego? Ano, dlatego, że konstrukcja fabuły przypomina pułapkę, jak się już w nią zagłębisz nie ma szans by się z niej wydostać. Ogromna dawka adrenaliny i zabawa w kotka i myszkę z mordercą wciągają niczym wir w rzece. Oprócz przydługich scen przemocy, odmalowanych barwnie i z lubością przez autora, znalazłam trzymającą w napięciu zagadkę, którą próbują rozwiązać detektywi. A dziwna z nich para. Vauvert typowy policjant po czterdziestce, pije, pali, w jakimś stopniu jest zauroczony koleżanką, zdeterminowany by rozwiązać zagadkę zaginionych kobiet. Eva natomiast to dopiero oryginał. Trzydziestoletnia albinoska owładnięta traumą z dzieciństwa, ma rozwinięty dar empatii, który w połączeniu z jej naturalnym instynktem, świetnie sprawdza się w profilowaniu morderców. Jej paranormalne wręcz umiejętności nie ustrzegą jej jednak przed śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Zakończenie jak dla osoby, która nie gustuje w tego typu przygodach literackich, było jak najbardziej satysfakcjonujące, ale nie wpisuje się za bardzo w kanon horroru. Jest zbyt przewidywalne i przekombinowane. Ta historia zasługiwała na mniej standardowy finał, ale za to w końcowym efekcie wpłynął na mój pozytywny odbiór książki i pozwolił złapać oddech. Choć powieść warta jest uwagi to nie jest pozycja dla wszystkich. Nie jest to książka, przy której można się zrelaksować i rozluźnić, raczej dla czytelnika, który nie boi się odrobiny makabry, bo autorowi daleko do finezji, jeśli chodzi o ukazywaną przemoc. Jak dla mnie jest zbyt brutalna, wstrząsająca i krwawa. Czytałam z bijącym sercem i wypiekami na twarzy a koniec przyjęłam z ulgą, chociaż chyba tak źle nie było skoro nie boję się spojrzeć w lustro, a na ulicy nie oglądam się za siebie.
W pewnym sensie każdy lubi momentami trochę się bać, żeby potem poczuć się lepiej. Pod warunkiem, że strach jest „ nieprawdziwy „ i dlatego, że lubimy się bać, to twórcy mogą spokojnie planować kolejne takie historie.