Każdy z nas spotkał się z ostatnio popularnymi książkami, w których jest pełno ukrytych zagadek i kodów. Takie dzieła tworzy ,np. znany wszystkim Dan Brown. Są to jednak zazwyczaj lektury przeznaczone dla starszych czytelników i tych, którzy naprawdę się tym pasjonują. Ostatnio w moje ręce wpadła książka „Świadectwo Judasza”, która z początku przerażała mnie ilością stron oraz samą tematyką. Nie czytałam nawet za dokładnie o czym ona jest, po prostu zainteresowała mnie samą sobą. Jak się okazało kobieca intuicja dalej działa.
„Świadectwo Judasza” Rainera M. Schrödera jest typową przygodówką z domieszką thrillera. Możemy znaleźć w niej również trochę fantastyki. Sam autor przyznaje się, że w swojej powieści nawiązał do takich utworów, jak „Dracula”, „Trzeci człowiek”, czy „Morderstwo w Orient Expresie”. Są to z pozoru historie, które nie mają ze sobą nic wspólnego, jednak wykorzystując niektóre motywy z nich, pisarz oddaje swój osobisty hołd takim postaciom jak Agata Christie. Jest to duży plus powieści, która ma z tuzin wątków pobocznych oraz masę przygód do zaoferowania ciekawskiemu czytelnikowi.
Na samym początku książki wszystko dzieje się w miarę normalnie. Poznajemy głównych bohaterów, którzy mają za zadanie odszukać Ewangelię Judasza Iskarioty. Nakłania ich do tego pewien bogaty arystokrata, który oferuje im mnóstwo pieniędzy za odnalezienie i dostarczenie mu owych papirusów. Zanim jednak dowiedzą się gdzie ekscentryczny brat lorda Pembrok’a, który przed śmiercią zostawił notatnik z zagadkami, muszą je rozwiązać i odkryć o co mu chodziło. Nie są to jednak dziecinne rymowanki, tylko dziwne wiadomości zakodowane najróżniejszymi sposobami. Czy naszym bohaterom uda się zrozumieć notatki z dziennika?
Pierwszą rzeczą, która niepomiernie mnie ucieszyła w tej powieści, było to, że cała akcja dzieje się w XIX wieku, który uwielbiam za jego nastrojowości i ludzi, którzy byli wtedy bardzo specyficzni. Są to czasy kiedy samoloty jeszcze nie latały, telefony zawieszało się na tzw. widełkach, a palenie papierosów, było czymś co robiły tylko nieliczne indywidua. Myślę, że sam autor specjalnie umieścił akcję w tym, a nie w innym wieku, aby nie uprościć zadania głównym bohaterom. Bo co za filozofia wstukać do laptopa zaszyfrowaną wiadomość i odczytać ją w przeciągu 5 minut?
Kolejnym wielkim plusem są bohaterowie, którzy stanowią po prostu wachlarz osobowości! Byron – światowiec, który ukończył studia na Harvardzie, zna wiele starożytnych języków i jest kryptologiem. Harriet – jedyna kobieta wśród „podróżników”, tancerka na linie, która od najmłodszych lat jeździ po całym świecie dając pokazy cyrkowe. Horatio – znawca więzień, który pół życia spędził za kratkami, wielki fan sztuki i doskonały kopista znanych dzieł oraz Alistair – „dziecko kasyna”, który gra w pokera na pieniądze od 12 roku życia. Jak widać każdy z nich jest inny. Wywodzą się z różnych grup społecznych, które w tamtym czasie – szczególnie w Anglii skąd pochodzą – były dość jasno wytyczone i nie powinno się ich przekraczać, ani zadawać się z kimś nie ze swojej klasy. Z początku nie potrafią się dogadać, jednak już po kilku przeżytych razem przygodach rodzi się między nimi przyjaźń, a nawet miłość. Bohaterowie tej książki są jej największym zaskoczeniem. Dawno nie spotkałam się z tak barwnymi i oryginalnymi postaciami, których po prostu nie da się, nie lubić.
Nie można oczywiście zapominać o bohaterach drugoplanowych. Najbardziej spodobał mi się handlarz bronią ze Stambułu, mister Sahara, który skradł moje serce. Jest to osoba, dla której najważniejszy jest honor, a dla swoich przyjaciół zrobi wszystko. Niestety czwórka naszych kochanych Anglików na swojej drodze spotkała nie tylko miłe osoby, które służyły im pomocą, ale również wredne typy, jak np. hrabia Dracula – który chciał uwięzić ich na zamku i wypić ich krew. Wiele podejrzanych typów przewija się przez ową historią, jednak bez nich wszystko byłoby za proste. Nie są może oni przyjemni, jednak autor „wsadził” ich do tej książki, aby jeszcze bardziej poplątali życie naszych bohaterów.
W tej książce bardzo podoba mi się sam stosunek autora do swojej powieści. Patrzy na nią z przymrużeniem oka, ale jednocześnie traktuje ją poważnie(inaczej nie liczyłaby 620 stron!). Widać, że autor ma dystans do siebie i do tego co pisze. Nie brak mu humoru, a jego słownictwo zachęca czytelnika do dalszej lektury. Przy czytaniu tej książki nie sposób się nudzić. Pisarz co chwil zasypuje nas zagadkami i kodami, które razem z jego bohaterami możemy rozpracowywać. Nie przesadza on z opisami i dialogami , tylko przedstawia nam najważniejsze fakty i wydarzenia oraz przemyślenia głównych bohaterów. Książka jest tak obszerna z powodu ogólnej fabuły i głównego wątku, którego nie da się opisać na 300 stronach. Po skończenie tej powieści żałowałam, że nie jest ona dłuższa, ponieważ bardzo polubiłam głównych bohaterów, jak i historię, która miał nam do przedstawienia autor.
Dawno nie czytałam tak dobrej i pełnej pozytywizmu książki. Przedstawia ona naprawdę ciekawą historię, która spodoba się niemal każdemu. Autor napisał tę powieść dla młodzieży, jednak sądzę, że nawet dorosły nie nudził by się przy niej.
Książkę polecam wszystkim i już nie mogę się doczekać kolejnej książki tego autora, która już grzecznie stoi na mojej półce i czeka, aż w końcu znajdę na nią czas.