Jack Ketchum to amerykański pisarz, uznawany za mistrza grozy – a „Przeprawa” jest kolejnym dowodem na to, że w tej dziedzinie czuje się jak ryba w wodzie. Jego styl jest surowy, obrazowy i bezkompromisowy, a sposób prowadzenia narracji dodaje historii głębi. Autor zdecydował się na dwa sposoby opowiadania – z jednej strony mamy pierwszoosobową relację Mariona Bella (głównego bohatera), z drugiej trzecioosobową narrację ukazującą perspektywę Eleny. Dzięki temu czytelnik ma pełniejszy obraz bohaterów – czuje ich strach, determinację i desperację.
Język powieści jest mocny i plastyczny, a jednocześnie widać w nim dbałość o detale epoki. Pojawiają się słowa i zwroty, które mogą zaskoczyć – jak „hacjenda”, „olstra”, „kabza” czy „saloon” – zwłaszcza, jeśli (tak jak ja) wcześniej znało się western głównie z filmów, a nie literatury. Styl Ketchuma nie pozwala czytelnikowi na dystans – wciąga, szarpie nerwy i zmusza do zmierzenia się z brutalnością przedstawionego świata. Nie ma tu miejsca na upiększenia – jest tylko nagi, surowy realizm, który pozostawia po sobie ślad.
Jednym z najbardziej wyrazistych elementów świata przedstawionego jest jego westernowa atmosfera. Autor z wielką dbałością oddaje realia życia na Dzikim Zachodzie – zarówno poprzez surowe pejzaże Arizony, jak i brutalne, ale realistyczne opisy, jak choćby scena łapania mustangów. Czuć tu pot, kurz i zmęczenie ludzi podróżujących konno przez rozległe, bezkresne przestrzenie. Ketchum nie upiększa tej rzeczywistości – pokazuje ją w całej jej dzikości. Czytelnik niemal słyszy stukot końskich kopyt na suchej ziemi i czuje gorący, pustynny wiatr. To świat, w którym człowiek jest zdany na siebie, a śmierć może nadejść w każdej chwili – czy to z rąk bezwzględnych bandytów, czy po prostu jako efekt surowych warunków życia.
***
Już sam punkt wyjścia fabularnego wyróżnia „Przeprawę” na tle innych powieści osadzonych w realiach Dzikiego Zachodu. Gdy Marion Bell i jego towarzysz Hart natrafiają na nagą, ciężko ranną Meksykankę – Elenę – nie wiedzą jeszcze, że wplątują się w jedną z najmroczniejszych historii swojego życia. Elena opowiada im o porwaniu i niewoli, której ona oraz jej siostra doświadczyły z rąk tajemniczych „hermanas de lupo” – Sióstr Valenzura i ich poplecznika Paddy'ego Ryana. Ci bezwzględni oprawcy prowadzą obóz niewolników po drugiej stronie rzeki zwanej „Garanta del Diablo” – Usta Diabła. Taki wątek sprawia, że „Przeprawa” wykracza poza klasyczny western i wchodzi w rejony horroru, a nawet historycznego thrillera. Ketchum wplata do fabuły elementy autentycznych wydarzeń i realiów historycznych, co dodatkowo podnosi wartość książki. Czytelnik nie tylko przeżywa emocjonującą, pełną napięcia opowieść, ale również dowiaduje się czegoś o Meksyku tamtych czasów – o sytuacji kobiet, handlu ludźmi czy brutalności pogranicza.
Jack Ketchum nie potrzebuje długich, szczegółowych opisów, by wykreować pełnokrwiste postacie – wystarczy kilka trafnych zdań, by bohaterowie „ożyli”. Choć dostajemy tylko podstawowe informacje o ich przeszłości, to sposób, w jaki reagują na świat i podejmują decyzje, sprawia, że stają się namacalni i wiarygodni. Na pierwszy plan wysuwa się Elena, wokół której historii toczy się cała fabuła. To jej dramatyczne przeżycia stają się motorem napędowym opowieści. Jest młoda, ranna i doświadczyła niewyobrażalnej traumy, ale nie jest bezwolną ofiarą – ma w sobie siłę i determinację, by walczyć o swoje życie i o los swojej siostry. Relacja między siostrami sprawia, że książka ta to nie tylko opowieść o przemocy, ale też o sile rodzinnych więzi.
Na drugim biegunie mamy Mariona Bella, postać niejednoznaczną, ale przez to fascynującą. Sam siebie określa jako „moczymordę”. Z kolei Elena nazywa go „gryzipiórkiem”, nawiązując do jego pracy reportera. Marion nie jest typowym bohaterem westernu – nie jest rewolwerowcem o złotym sercu ani niezłomnym wojownikiem. To człowiek, który pije, cynicznie patrzy na świat, ale w kluczowych momentach potrafi działać. Właśnie ta mieszanka wad i momentów odwagi czyni go autentycznym. U jego boku stoi John Charles Hart, zwiadowca i drugi z wybawicieli Eleny. Przez Matkę Piąchę opisany jako „legendarny zwiadowca”, sprawia wrażenie człowieka, który już wszystko widział i niczego się nie boi – nawet lufy wymierzonej prosto w twarz.
Ketchum w swojej książce udowadnia, że nie potrzeba rozbudowanych biografii, by postacie wydawały się prawdziwe – wystarczy ukazać ich w działaniu, dać im autentyczne emocje i pozwolić czytelnikowi zrozumieć, co nimi kieruje. To właśnie sprawia, że losy tych postaci zostają w pamięci na długo po zakończeniu książki – nawet pomimo tego, że Ketchum nie daje nam wielkich, patetycznych przyjaźni ani hollywoodzkich romansów.
***
Jednym z najbardziej intrygujących elementów książki jest relacja między autorem a bohaterem. Ketchum w pewnym momencie przerywa historię, by niemal wprost wyjaśnić, dlaczego opisał tę brutalną opowieść. Padają słowa: „Wolałbym tego nie opowiadać, ale uważam, że jestem to winien każdemu, kto ucierpiał. Sądzę też, że wszyscy powinni o tym usłyszeć." To wyznanie sprawia, że książka nabiera jeszcze większej mocy – nie jest tylko fikcją, ale przypomnieniem o prawdziwym cierpieniu, które miało miejsce w historii. W ten sposób Ketchum nie tylko identyfikuje się ze swoim bohaterem, ale też daje czytelnikowi do zrozumienia, że ta historia to coś więcej niż tylko opowieść o zemście. To także akt pamięci wobec ofiar przemocy, które w rzeczywistości często pozostają bezgłośne.
Autor nie daje czytelnikowi ani chwili wytchnienia – „Przeprawa” to książka, która od pierwszej strony wrzuca odbiorcę w brutalny wir wydarzeń i nie pozwala mu się zatrzymać aż do samego końca. Akcja gna na złamanie karku, a refleksje narratora i wewnętrzne monologi ustępują miejsca surowym, konkretnym scenom pełnym napięcia, brutalności i emocji. Już pierwszy rozdział to prawdziwy cios – gwałt, zabójstwa i całkowite zniszczenie znanego świata dwóch sióstr, Eleny i Celiny. Ketchum nie bawi się w subtelne wprowadzenia, nie daje czasu na oswojenie się z postaciami czy sytuacją. Czytelnik zostaje brutalnie wrzucony w sam środek koszmaru, co doskonale oddaje sposób, w jaki bohaterowie doświadczają przemocy – nagle, bez ostrzeżenia i bez możliwości ucieczki.
Dynamizm powieści widać nie tylko w jej ogólnym tempie, ale także w samej strukturze rozdziałów. Krótkie fragmenty, oszczędne opisy i dialogi sprawiają, że fabuła pędzi niemal filmowo. Przykładem jest rozdział 5, który jest tak krótki, że mógłby zostać ledwie zauważony – a jednak jego treść uderza z całą mocą: "– Ty, gryzipiórek – powiedziała. – Pisz. Niech to znajdą przy naszych ciałach./ Zrobiłem, o co poprosiła." To zaledwie kilka linijek tekstu, a jednak w tych słowach skondensowana jest cała desperacja bohaterów, poczucie ostateczności i świadomość, że każdy moment może być ich ostatnim. Takie surowe, minimalistyczne sceny są esencją stylu Ketchuma – nie potrzeba długich opisów, by czytelnik poczuł ciężar sytuacji. W „Przeprawie” nie ma dłuższych przystanków na refleksje, bo nie ma na nie czasu. To świat, w którym chwila zawahania może kosztować życie.
***
Ketchum zamyka swoją brutalną i bezkompromisową opowieść w sposób, który pozostawia czytelnika z silnym, niemal filozoficznym przesłaniem. Zamiast epilogu pełnego wyjaśnień, refleksji czy podsumowań, autor decyduje się na wymowny cytat z Biblii – fragment z Ewangelii Mateusza (5:14-16). Kontrast między tym podniosłym (niemal uduchowionym) fragmentem a bezlitosnym realizmem książki tylko wzmacnia jego efekt. To nie jest łatwe zakończenie, które daje poczucie ulgi – wręcz przeciwnie, pozostawia odbiorcę z pytaniami o sens dobra i zła w świecie, w którym często rządzi przemoc i bezprawie.
„Przeprawa” to książka zdecydowanie nie dla każdego. Już samo motto (zaczerpnięte z piosenki country) – "Niech żadna matka nie pozwoli, by jej syn wyrósł na kowboja..." – daje wyraźny sygnał, że westernowa rzeczywistość przedstawiona w tej powieści nie ma nic wspólnego z romantyczną wizją szlachetnych rewolwerowców i honorowych pojedynków. W związku z powyższym, książkę poleciłabym czytelnikom o mocnych nerwach, którzy nie boją się naturalistycznych opisów okrucieństwa i brutalnej, pozbawionej sentymentów narracji.
To także książka dla tych, którzy lubią literaturę wywołującą emocje – gniew, smutek, obrzydzenie, a czasem nawet bezradność. Przeprawa nie jest powieścią, którą się "przyjemnie" czyta, ale na pewno jest to książka, którą trudno zapomnieć.