Książkę przeczytałam poniekąd w ramach researchu, bo gdzieś z tyłu głowy mam cały czas pomysł na fabułę o zręcznym manipulatorze i chciałam przeczytać analizę manipulacji na ogromną skalę. Padło na Theranosa dlatego, że całkiem dobrze pamiętam jak dobrych kilka lat temu czytałam w dodatku naukowym całkiem poważnej gazety artykuł o Elizabeth Holmes. Wydaje mi się nawet, że w materiale użyto tego słynnego zdjęcia, które jest na okładce książki. Piękna, pewna siebie kobieta i jej dzieło, które zrewolucjonizuje badania diagnostyczne. Jak ja jej wtedy zazdrościłam. Była praktycznie w moim wieku i robiła COŚ. Serio uwierzyłam, że ona jest nowym Jobsem.
Kilka lat później okazało się, że moja zazdrość była wynikiem umiejętnej manipulacji na masową skalę. Nie było żadnego COSIA. Były zręcznie podane obietnice, genialny marketing i kreatywne interpretacje wyników badań. Kobieta była piękna, ale pewność siebie była tylko pozą, podobnie jak czarne golfy, niski głos i zasłonięte włosami odstające uszy. Na pewnym etapie przypominała szczura w pułapce, takiego, który brnie dalej tylko dlatego, że nie może się cofnąć. A rzecz, którą trzymała w ręce była wielkim oszustwem. Urządzenie, nad którym pracował Theranos nie było nawet podobne do maleńkiej ampułki. Okazało się, że wystarczyło “wygrać” kilku dużych graczy, i to wcale nie merytorycznymi argumentami, żeby mieć zapewnione wiele lat finansowania firmy właściwie bez żadnej zewnętrznej kontroli.
Ale do rzeczy, bo miałam pisać o książce. To zapis śledztwa dziennikarskiego, więc z jednej strony mamy zrelacjonowany ogromny materiał źródłowy, a z drugiej opis tego jak Carreyrou dochodził do każdego z przedstawionych faktów. Czyta się te fragmenty jak najlepszą powieść detektywistyczną. A kiedy autor dochodzi do problemów, jakie pojawiły się kiedy Theranos dowiedział o planowanej publikacji, dostajemy thriller sądowy.
Trzeba oddać Carreyrou, że każde z twierdzeń w książce jest doskonale udokumentowane i to właśnie jego śledztwo spowodowało wszczęcie postępowania federalnego przeciwko Holmes i jej najbliższym współpracownikom. Niektóre jego wątki zostały już zamknięte, a niektóre będą toczyły się jeszcze przez wiele lat.
Dużo miejsca poświęcono analizie życiorysów i charakterów kluczowych osób - jakby autor właśnie w przeszłości szukał przyczyny, która spowodowała, że zostali zamieszani w jeden z najgłośniejszych współczesnych scamów. Nie mnie osądzać czy słusznie, ale były to bardzo interesujące fragmenty.
Carreyrou nie hołduje manierze niektórych reportażystów, którzy czynią z siebie nieomal równoprawnego bohatera tekstu i jest to ogromny plus jego pisarstwa. Przecież kiedy czytam taki tekst, to owszem, interesują mnie reakcje rozmówcy, ale zupełnie nie obchodzi mnie w co był ubrany i co zamówił do picia reporter.
Ta książka to solidna dziennikarska robota. Nic dziwnego, w końcu Carreyrou to uznana marka. Polecam nie tylko miłośnikom literatury faktu.
Tekst jest rozszerzoną wersją opinii dostępnej na moim ig.