Richard Dawkins i wszystko wiadomo. A może jednak nie? Przecież już nawet „Bóg urojony” stał się pełnoletni i mamy coraz więcej młodych, którzy nie pamiętają społecznej burzy po premierze tej i kilku innych publikacji z początku stulecia. Choć „Religiol. I inne eseje o rozumie i nierozumie” nie jest najlepszym wprowadzeniem do poglądów zoologa, to przynajmniej lekko się czyta. Sam tytuł wybrany przez polskiego wydawcę uznaję za co najmniej nie najszczęśliwszy (*). Ponieważ wydawnictwo jest zbiorem kilkunastu artykułów z amerykańskiego dwumiesięcznika (**), to wymowa, odbiorca, specyfika i dobór przykładów są skrojone do czytelnika mieszkającego w USA. Na szczęście lektura nie jest obarczona ‘amerykocentryzmem’, bo Dawkins esejami próbował przedstawić sedno własnej aktywności popularyzatorskiej rozbudowanej o elementy światopoglądu. Do tego, książka dziedziczy większość plusów i minusów wszelkiej maści antologii.
Zgadzam się z przedmową Andrzeja Dominiczaka, że stylem autoironicznym i nieustępliwością naukowca w poszukiwaniu prawdy, Dawkins oferuje charakterystyczny sposób komunikacji. Introwertyzmem, maskowanym latami interakcji publicznych, bezkompromisowo broni darwinizmu, materializmu i rozumu. Choć w nawiązaniach pojawiają się różne książkowe publikacje profesora, to w zasadzie tematyka esejów jest ‘wyciągiem’ z „Boga urojonego” i „Najwspanialszego widowiska świata”. Wartościowej warstwy dostarcza dołożone zaplecze zmagań z kreacjonistami, odpowiedzi na krytykę krytyki wiary religijnej. Nawet jeśli jest się kimś głęboko wierzącym, to obiektywnie profesorowi nie można zarzucić braku pasji i zaangażowania. Jeżeli ktoś wygaduje głupoty sprzeczne z faktami, które samemu się przepracowuje zawodowo od pół wieku, to trudno zachować stoicyzm. Są granice w formułowaniu opinii. Właśnie w duchu takich obserwacji pozycjonuje się ta książka.
Kłopot z uproszczonym, prowadzącym na manowce odczytania istoty doboru naturalnego, wynika z reguły z detali. Dawkins w esejach wielokrotnie zwraca uwagę na ogromnej wagi subtelności, które trzeba uwzględnić, by przekonania miały sens. Choćby taki ‘drobiazg’ (str. 18):
„Dla darwinisty pytanie: ‘Jaki wpływ na przetrwanie ma hierarchia dominacji [u kur]?’ jest pytaniem nieuprawnionym. Poprawne pytanie brzmi: ‘Jaką indywidualną wartość dla przetrwania ma uleganie silniejszym kurom?’. Darwinowskie pytanie musi skierować uwagę na poziom, na którym może istnieć zróżnicowanie genetyczne.”
Już nie chodzi o to, że jednak istnieją niepoprawne pytania, ale o fakt, że z reguły już ich precyzyjna konstrukcja zapowiada ‘sukces intelektualny’ odpowiedzi. Na ogólniejszym poziomie, ten przykład wpisuje się w kluczowy problem rozróżnienia pojęć, takich jak: ‘hipoteza’, ‘teoria’, ‘fakt’, ‘metoda wnioskowania’. To zagadnienie zostało bardzo dobrze wyjaśnione w jednym z ostatnich tekstów (str. 127-134).
Wobec awersji do Dawkinsa i jednoczesnego łatwego (i nieprawdziwego) formułowania wobec niego zarzutów, książka wydaje się ‘dobrym lekarstwem’. Jest krótka (nie zdąży zbudować dużych emocji) i, co najważniejsze, prostuje nieporozumienia. Zoolog z pasją oburza się na islamski ekstremizm (str. 80-82), rozróżnia chrześcijańskie denominacje (str. 102), unika niesprowokowany wprost eskalacji negatywnych emocji (str.141-142). Przyznaje się do wstrętu wobec kilku zjawisk społecznych (często bagatelizowanych), które będzie zawsze zwalczał, choćby nazywanie małych dzieci ‘katolickimi, muzułmańskimi’ czy szantażowanie ich ‘wiecznym ogniem piekielnym’.
„Religiol” nie zaskoczy niczym nowym tych, którzy czytali Dawkins (z różną intencją). To dobra lektura na start, by uzyskać zgrubne rozeznanie w tematach, które wyczerpująco porusza w solidniejszych publikacjach. Sama forma antologii nie uniknęła irytujących konsekwencji takiej struktury. Każdy, kto występuje publicznie, wypracowuje z czasem kilka konstrukcji erystycznych, którymi się posługuje. Dawkins nie jest wyjątkiem. Stąd musimy się liczyć z oczywistymi powtórzeniami (np. str. 30 i 41, 40 i 51). Eseje, w związku z formą natychmiastowego dotarcia do czytelnika prasy, mają typowo konstrukcję ‘szybkiego wchłaniania’, gdzie nie ma miejsca na wielowątkowość. Akurat ten element uważam za atut lektury. Każdy tekst pozostawia czytelnika z niepokojem intelektualnym, chce się go rozwinąć na solidniejszych opracowaniach. Nie mogę jednak odczytać całości jako przesadnie wewnętrznie inspirującej, skoro etap zapoznawczy z zoologiem mam za sobą. Ostateczną notę obniża ten fakt (inaczej byłoby jakieś 8.5/10).
DOBRE minus – 7/10
=======
* Cała książkowa kolekcja odziedziczyła tytuł po pierwszym umieszczonym w niej artykule. A i to tłumaczenie z angielskiego („Gerin Oil”) jako anagramu ‘religion’ wymaga wyjaśnienia. Nie należy mylnie wiązać tytuły (poprzez końcówkę –ol, która równie dobrze mogłaby być nieco inna, np.: -ina, -yna, choć wtedy ‘religina’ przypominałaby mi bardziej jakiś nowy aminokwas) z emocjonalnym stosunkiem do religii (do czego mogłyby naprowadzać pejoratywne analogie słowne: kibol, psychol,…); chodzi tu o nawiązanie do związków chemicznych, które mogą wpływać na percepcję świata (np. etanol, tramadol). Zdecydowanie czytelniejsze w związku z tym byłoby przerobienie podtytułu w tytuł do formy: „Eseje o rozumie i nierozumie”. Angielski oryginał te meandry językowe ciekawe prezentuje.
** „Free Inquiry” z lat 1998-2022.