Tym razem przyszło mi recenzować książkę pod tytułem: „Jastrzębie, onagry pustyni, wilki Arabii. Sąsiedzi cesarstwa wschodniorzymskiego z Półwyspu Arabskiego i ich wizerunek w źródłach. Okres przedislamski” autorstwa Teresy Wolińskiej. Zazwyczaj taki długi tytuł zwiastuje coś naprawdę ciężkiego, nudnego lub wybujałe ego pisarza (oczywiście żartuję). Czytając ten tytuł w Klubie Recenzenta pomyślałem, że to chyba jakaś fatamorgana, ale taka, która zwiastuje przygodę. I na szczęście, pomyliłem się, bo było zdecydowanie lepiej niż sądziłem. Już od pierwszych stronnic, poczułem się jak Indiana Jones stojący u podnóża jakiejś zaginionej twierdzy. Tutaj zaś stała nade mną zaginiona cywilizacja przedislamskiego Półwyspu Arabskiego.
Czasami zdarzają się książki historyczne, które są niemal jak olśnienie. Rzadko, bo rzadko, ale pojawiają się. I właśnie tym razem mamy do czynienia z taką przecudowną perełką, którą człowiek chce tylko tulić, pieścić… i nie wypuszczać z objęć. Przyznam, że jako historyk, od dawna, od naprawdę bardzo długiego czasu czekałem na taką książkę. Nasi badacze dziejów nie bardzo kwapią się do publikacji na szerszą skalę swych prac. O czasach starożytnych czy wczesnośredniowiecznych terenów Półwyspu Arabskiego nie znajdziemy zbyt wielu publikacji. A to, co można dostać, jest zdecydowanie niezadowalające. Mało informacji, przeinaczenia lub niedopowiedzenia. Nic więc dziwnego, że wpadłem w stan niemal euforyczny już tylko dotykając spisu treści recenzowanej książki. Chyba od czasu sięgnięcia po prace Edwarda Gibbona (ponad 20 lat temu), nie byłem tak szczęśliwy z posiadania takiej lektury.
Ale dość o moich euforycznych doznaniach. Lektura tej pozycji jest czystą poezją. Nie mam się do czego doczepić, poza jednym – czemu tak długo czekałem na coś tak wspaniałego? Kinda, Ma’in, Saba, Kataban, Ghassanidzi, Lachmidzi i tak dalej. Z pewnością mało kto wie o co chodzi, ale ja szukałem o tych państwach i ludach informacji od wielu lat. Były to zazwyczaj zmarnowane poszukiwania, gdyż tylko odnajdywałem to, co już wcześniej wiedziałem. W tym zaś przypadku, moja wiedza poszerzyła się nie tylko o wyszukiwane przeze mnie informacje, ale również o cały zasób takich, o których nawet nie śniłem w skrytości swego serca i umysłu. Ileż tam nowych ludów, plemion, państw, federacji plemion. Co fajne, wszystko to wkomponowane jest w dzieje powszechne – mam na myśli w dzieje cesarstwa rzymskiego, cesarstwa wschodniorzymskiego, państwa Sasanidów czy Etiopii. Wreszcie dowiedziałem się czegoś więcej o dżahiliji. Co to takiego? Anuż to okres wczesnośredniowiecznych dziejów Arabów, przed pojawieniem się proroka Mahometa. Do tej pory wiedziałem tylko coś o słynnych arabskich poetach tego okresu, i ewentualnie o walkach prowadzonych przez Lachmidów z Ghassanidami, podsycanych przez Bizancjum i Sasanidów. Dzięki tej książce poznałem imiona nieznanych mi władców, miast, bohaterów…
Czy ją polecam? Tak, tak, tak i jeszcze raz tak. To naprawdę świetna praca. Jestem zachwycony, szczęśliwy, bo dzięki szanownej Autorce, spełniło się moje dziecięce marzenie. Nie tylko mogłem cofnąć się w czasie i przestrzeni, ale i poznałem odpowiedzi na wiele nurtujących wcześniej mnie pytań. Pomimo ogromu przypisów, książkę czyta się naprawdę świetnie. Jestem zdania, że jest ona skierowana nie tylko dla takich drętwych fanatyków jak ja, ale i dla każdego czytelnika. Śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z najwspanialszych książek o historii, jaką trzymałem w dłoniach. A wierzcie mi, że było ich dziesiątki tysięcy.
Ps – czytam ją już drugi raz w przeciągu tygodnia i nadal nie mogę się nadziwić ile w niej jest fascynujących informacji
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.