Jacob Jankowski, student weterynarii, syn Polaków na emigracji.
Miał dobre życie jak mu się wówczas wydawało.
Studiował na Cornell College, a po otrzymaniu dyplomu miał wrócić do rodziców aby razem z ojcem prowadzić klinikę.
Jednak jego świat i wszystko co do tej pory znał legło w gruzach wraz z tragicznym wypadkiem samochodowym, w którym zginęli jego rodzice.
Musiał zidentyfikować zwłoki obojga, jego trzewia nie wytrzymały widoku zmasakrowanych ciał rodziców, a przecież jeszcze rankiem z nimi rozmawiał.
Nie był w stanie wrócić, do żywych. Uczyć się jak wcześniej, a nawet przystąpić do egzaminu. Wybiegł z niego nie udzielając ani jednej odpowiedzi.
W środku nocy uciekając przed dziką zwierzyną wskoczył do pociągu, jak się później okazało cyrkowego braci Benzinich , ku swemu przeznaczeniu.
Nie miał łatwego startu, chciano od razu go wyrzucić z pociągu, jednak tytuł weterynarza z Cornell College dała mu przepustkę do tego wspaniałego świata iluzji jaką oglądamy jako widzowie.
Wuj Al, zatrudnił go, najpierw do opróżniania wagonów z fekaliów...
Następnie pilnował namiotu podczas pokazów dla panów, gdy występowała Barbara, dopiero po jakimś czasie został dopuszczony do zwierząt.
Srebrzysty był jego pierwszym pacjentem, jednak koniecznie było trzeba skończyć jego cierpienie. Jacob nie mógł niczego zrobić.
Zakochał się w Marlenie, pięknej kobiecie, która jednak miała męża a był nim niezrównoważony psychicznie August, z minuty na minutę z szarmanckiego kulturalnego człowieka potrafił zmienić się w potwora mogącego zrobić komuś krzywdę.
Sytuacja zmieniła się, gdy cyrk kupił słonicę, rozumiała tylko język polski. Jednak August regularnie dawał jej fizycznie do zrozumienia kto tu rządzi, bijąc ją szpicem.
Podczas pamiętnego występu, wyrzuceni wcześniej ludzie z pociągu dogonili ich rozpowiadając, że wszyscy zapamiętają to wydarzenie. Zwierzęta zostały wypuszczone z klatek, koty, konie etc., panował chaos. Marlena była bezpieczna, Rosi zasłoniła ją własnym cielskiem. Następnie wyciągnęła pręt, do którego była przykuta łańcuchem.... Wylądował on bezpośrednio na głowie Augusta, potem jak gdyby nigdy nic słonica włożyła pręt z powrotem w to samo miejsce, skąd go wyjęła. Po Auguście przebiegły zwierzęta.
Według oficjalnej wersji August został stratowany przez zwierzęta, wuja Al'a znaleziono nie żywego, powiesił się, gdyż wiedział, że oto nastąpił jego koniec.
Dzięki uporowi Jacoba i Marleny uratowali Rosi, konie i kilka innych zwierząt, wstąpili z nimi do innego cyrku, po jakimś czasie osiedli na dobre, mieli razem piątkę dzieci. Byli szczęśliwi, Marlena odeszła jako pierwsza, Jakoba rodzina postanowiła umieścić w domu opieki.
Przez cały pobyt wspominał swoje dawne życie, w którym nie brakowało wrażeń.
Pewnego razu , gdy cyrk zawitał do miasta okazało się, że nikt nie zabierze Jacoba na przedstawienie, postanowił, że sam na nie pójdzie, traf chciał, że trafił na właściciela, który go zabrał na wózku do środka, aby było mu wygodniej niż przy balkoniku.
Na koniec Jacob Jankowski wrócił do miejsca, dla którego poświęcił większą część swojego życia.
Uciekł z cyrkiem, niczym za dawnych lat.