Zawsze fascynowała mnie poezja, dlatego chętnie sięgnęłam po ta pozycję. Niestety, po przeczytaniu całego tomiku, czuję lekki zawód.
Ewa Willaume-Pielka urodziła się w 1939 roku w Poznaniu. Mając 2 lata została wraz z rodziną wysiedlona, a jej drogi ciągle wiodły w różne strony. Bardzo dużo podróżowała po kraju i przeprowadzała się. Może stąd pomysł na ,,Pocztówki”.
,,Pocztówki” są zbiorem wierszy oraz kilku grafik, w moim odczuciu obrazujących swoistą podróż do wspomnień, czasów dawno minionych. Każdy wiersz zawiera w sobie fragment życia autorki, jakąś prawdę, historię. Każdy wers przesycony jest uczuciami, miłość i tęsknota wręcz wyskakują z każdego zdania...
,,Luty 1940”, ,,Kwiecień 1940”, ,,Sierpień 1940” oraz ,,Październik 1940” są jak tytułowe pocztówki, słowa kreślone do bliskich. Można w nich odnaleźć wielki żal i smutek oraz ból po rozstaniu się nie tylko z rodziną, ale też z Ojczyzną, gdyż był to okres wysiedleń. Co ciekawe, poetka urodziła się w 1939 roku – więc te wiersze nie mogą być prawdziwe, była wtedy dzieckiem, które niewiele pamięta.
,,Goczałkowicka jesień” jest barwnym opisem przyrody i .. jakby tylko tym. W dodatku w dalszym ciągu występują przewidywalne i drażniące już rymy.
,,Warszawski Październik 1944 w 60 rocznicę Powstania” jest jak kartka z kalendarium. Wczytując się głębiej, można wręcz dostrzec szare twarze i smutne oczy warszawiaków. Podobne wrażenie mam czytając wiersz ,,Twoje dłonie”, skierowany do siostry, której obraz zanika, z biegiem upływającego czasu i rozwoju techniki.
,,Był sobie Idol”, wiersz poświęcony pamięci Zbigniewa Cybulskiego, opowiada o życiu aktora, o tym jaki był, co kochał. Czyżby poetka również uczestniczyła w jego życiu? Takie odnosi się wrażenie po przeczytaniu pierwszych wersów...
Kiedy dochodzę do wiersza ,,Echolalia”, zaczynam inaczej patrzeć na to, co czytam. Nagle nuda odchodzi, oczy błyszczą, bo w końcu coś innego, ciekawego, wręcz nowoczesnego. W końcu gubią się te zbyt regularne rymy, utwór trąca o wiersz biały, pozwala na popis wyobraźni, a nie oczywiste obrazy podsuwane przez samą autorkę. Jest to moim zdaniem najlepszy wiersz w całym tomiku.
,,Moje podróże” , ,,Pospieszne życie” oraz „Ars longa, vita brevis” są jak zdjęcie z podróży, przyjemnie się wspomina lecz chciałoby się tam wrócić, coś zmienić, przeżyć to jeszcze raz. Z kolei ,,Fakty oczywiste” oraz „Co za wiosna” można by zaliczyć do wierszy bardziej optymistycznych, wręcz żartobliwych. Jednak mimo zawartości nutki humoru, ciągle można wyczuć pesymizm.
„Akustyczny afrodyzjak” to ciekawy erotyk, ukazujący inne oblicze autorki, która jest nie tylko osobą żyjącą przeszłością, lecz też jest kobietą, która ma pragnienia i potrzeby. Pierwsza strofa jest po prostu mistrzostwem pełnym metafor i wzniosłych słów. Bardzo mi się ten utwór podoba. „Jeden cukierek” skłania do zastanowienia, co tak naprawdę zawarte jest w wierszu. Czy pod pojęciem niewinnego cukierka nie kryje się słodycz namiętności?
Wiersze „Świtem” oraz „Serce” nasycone są tęsknotą, za kochankiem, za radością, a być może za wolnością. Pełno w nich samotności, ujętej mimo wszystko w ciepłe słowa.
„Fanka”, poważny i patetyczny utwór, doskonale nadawałby się do podręcznika jako wiersz do analizy. Mimo tego, również przypadł mi do gustu, jest godny uwagi. „Jestem Twą fanką i wiernie ci służę tylko zniszcz lustra przede mną i wszędzie (...)” – dla mnie to oczywisty strach przed starością, przed przemijaniem.
,,Pocztówki” są zbiorem dość trudnych wierszy. Bardziej skłaniają do refleksji niż powalają na snucie własnych obrazów. Moim zdaniem bardziej przeznaczona dla osób, które pamiętają, lub fascynują się opisywanymi latami i wydarzeniami. Raczej nie poleciłabym tego tomiku, gdyż po jego przeczytaniu nic we mnie nie zostało.