Wagi mają jeden mankament… jak wszystko na tym świecie, czasem się psują. Tylko naiwny powierzyłby swoje życie czemuś wadliwemu".
Waga w wielu kulturach symbolizuje uczciwy osąd, równość, równowagę i oczywiście sprawiedliwość. Można jednak także spotkać nieco inne znaczenie tego przedmiotu, a mianowicie symbol życia oraz śmierci. Bartłomiej Basiura z pełną premedytacją sięgnął po wieloznaczność tego właśnie słowa i jego zakorzenionej w kulturze historii, dzięki czemu jednym wyrazem podsumował to, co najważniejsze w jego najnowszej książce. Sprawiedliwość posiada bowiem czasami, podobnie jak posąg Temidy, zasłonięte oczy, a jej waga przechyla się raz na jedną, a raz na drugą stronę.
Bartłomiej Basiura to urodzony w 1991 r. w Knurowie, aktualnie student piątego roku prawa w Krakowie. Autor w swoim dorobku może poszczycić się już trzema książkami: "Hipnoza", "Zamknięta prawda" oraz "Uczeń Carpzova". Mieszka obecnie w małej miejscowości w województwie śląskim.
W lesie odnaleziono ciała trzech ofiar, którym nieznany sprawca wyciął niektóre narządy. Krakowska policja stara się znaleźć jakiekolwiek powiązania pomiędzy zabitymi, ale gdy technik kryminalistyki, Miłosz Goczałka nie chce pominąć w protokole pewnych faktów, zostaje odsunięty od sprawy. Bohater jednak nie rezygnuje ze śledztwa i przy pomocy córki mającej staż w komendzie, prowadzi własne dochodzenie, które ujawnia zaskakujące wnioski.
Nie wiedziałam, czego spodziewać się po książce, której tytuł początkowo nie mówił mi kompletnie nic. Znając już jednak prozę autora wiedziałam, że Bartłomiej Basiura zaserwuje mi kompletną jazdę bez trzymanki pod postacią wartkiej akcji swojej powieści sensacyjnej, w której z każdą, kolejną stroną będę coraz bardziej zaskakiwana. I nie przeliczyłam się, bowiem "Waga" to dzieło posiadające wszystkie cechy gatunkowe sensacji i nieco thrillera, pozwalające z niemałym dreszczykiem spędzić miły wieczór w towarzystwie świetnej fabuły. Autor bowiem ogranicza do niezbędnego minimum opisy miejsc czy kreacje psychologiczne bohaterów na rzecz dynamicznej akcji, która dosłownie pędzi. Nie sposób się więc przy tej książce nudzić.
Bartłomiej Basiura poprowadził fabułę swojej najnowszej powieści wielotorowo, bowiem akcja książki zawiązuje się poprzez ukazanie kilku perspektyw bohaterów, które to stale się ze sobą przeplatają w okresie niespełna jednego miesiąca. Dzięki takiemu właśnie zabiegowi, odróżnienie dość dużej ilości postaci nie staje się dla czytelnika problemem, bowiem dopiero na samym końcu losy wielu z nich się ze sobą łączą, prowadząc do niezwykle zaskakującego finału.
Przyznam, że zaintrygował mnie w powieści wątek ściśle tajnej instytucji "Insight", która została założona po to, by wykonywać pewne zlecone przez rząd zadania, a także by monitorować tego, kogo trzeba. Bartłomiej Basiura opisał genezę jej powstania, a także metody działania z takim realizmem, iż zaczęłam się zastanawiać, czy oby na pewno taka inwigilacja nie jest już gdzieś wdrożona. Aż strach się bać.
Skuteczność wymiaru sprawiedliwości na ogół pozostawia wiele do życzenia. Skuteczność niczym nieograniczonej wyobraźni Bartłomieja Basiury to dla czytelnika gwarancja nieprzespanej nocy i mocnych wrażeń przy lekturze jego książki. Wartka akcja, okrutne zbrodnie, demony przeszłości, tajne organizacje oraz zaskakujący finał - czegóż chcieć więcej!