Jak głęboko może stoczyć się człowiek, kiedy jego życie nagle się załamuje? Alkoholizm? Bezdomność? Samotność?
Mniej więcej tak wyglądało życie Jack'a kiedy dowiedział się o zdradzie żony. Nie zrobił dzikiej awantury. Dał jej wolną rękę. Mogła dalej spotykać się z kochankiem. Pozwolił im także na wspólny wyjazd. Wtedy coś w nim pękło...
Postanowił usunąć się z życia Lorrie. Spakował swoje rzeczy, zwolnił się z dobrze płatnej posady zostawiając żonie i dzieciom pieniądze, dom i samochody. Sam z niewielką kwotą udał się na tułaczkę ulicami Paryża. Stał się kloszardem, brudnym alkoholikiem bez żadnych planów na przyszłość.
Jednak z czasem gorę nad głupotą bierze rozsądek. I dawno skrywana pasja...
Malarstwo, bo to o nim mowa, było kiedyś dla Jack'a całym życiem. Sprzeciwił się woli ojca i wybrał dorgę niepewnej przyszłości. Najpierw nauczyciel plastyki. Później dziwnym zrządeniem losu stał się pracownikiem państwowym. Praca wymagająca ciągłej rywalizacji, stałego przebywania w biurze i ciągłych przeprowadzek, zapewniała rodzinie Jack'a dobry byt. Dzieci zapewnione miały najlepsze studia. Pogoń za pieniędzmi pochłonęła pasję. Malarstwo zostało odrzucone. Dopiero w Paryżu, odbijając się od dna, Jack upatruje w nim nadzieję na lepsze życie.
I to właśnie malarstwo wprowadziło do niego Mirabelle.
Niewidoma ponad 70-cio letnia kobieta stanęła na drodze Jack'a. Chociaż właściwie to on stanął na drodze Mirabelle.
Początkowo kobietę traktował z dystansem. Jak można polubić kobietę opiekującą się gołębiami?
Jednak codzienne spotkania pod pomnikiem Diderota budują między nimi nić porozumienia. Wkrótce stają się dobrymi przyjaciółmi, jak się okazuje oboje mieli za sobą trudną przeszłość.
Mirabelle jest kobietą ciepłą lecz samotną. Po śmierci siostry zastała całkowicie sama, a jedynymi towarzyszami życia stały się dla niej gołębie. To samotność doskwierała jej najbardziej. W Jack'u widziała więc kogoś więcej niż malarza, na pól kloszarda. Stał się najważniejszym mężczyzną w jej życiu, zaraz po jej ojcu, którego straciła w wieku 14 lat. Podobnie jak matkę.
Mirabelle i Jack pomagają sobie wzajemnie. Mimo początkowej niechęci bohatera, staruszka przekonuje go do siebie - po części stosuje podstęp.
Dla Mirabelle Jack staje się opiekunem. Jest jej oczami, opisuje jej miasto, gołębie - wszystko co ich otacza.
Staruszka pomaga mężczyźnie w przełamaniu oporów w malowaniu. Ukazując swoje wizje wprowadza do jego obrazów lekkość, światło i przekaz. Prowadzi go powoli przez życie ukazując jego piękno. Zdaje się jakby czytać w jego myślach. Uczy go na nowo miłości i zaufania. Jack dzięki niej czuje się jako istota należąca do świata, jak ktoś wartościow i godny uwagi.
Bohater przechodzi szereg zmian. Dzięki Mirabelle staje się szczęśliwym człowiekiem. A Mirabelle dzięki niemu odżywa. Ma wreszcie kogoś na kim może polegać i komu może zaufać.
Ma także do Jack'a nietypową prośbę - chce umrzeć jako prawdziwa kobieta. Warunkiem tego staje się utrata dziewictwa. Mężczyzna jednak odmawia, wciąż kocha swoją rodzinę, z resztą sama myśl o seksie ze staruszką trochę go odpycha.
Mirabelle jednak niespodziewanie wkrada się w jego serce. Jako osoba niewidoma, czująca więcej niż zdrowy człowiek, przenika do duszy Jacka. Pozwala mu doświadczyć wielu przyjemnych doznań.
Między nimi tworzy się niezwykłe uczucie. Uczcie niezwykłe, czyste i niewinne. Oboje doznają szczęścia jakiego nigdy dotąd nie doświadczyli.
"Spóźnieni kochankowie" Williama Whartona to niezwykle ciepła lektura. Powieść dotycząca samotności, zawodu, pasji i marzeń. Książka ukazująca jednak przede wszystkim piękne uczucie. Miłość pełną wzajemnej pomocy, pomagającą bohaterom poznać życie z najlepszej jego strony. Uczy wytrwałości i nadziei.
Chyba każdemu z nas przydałaby się taka Mirabelle - kobieta, która nie widząc widzi i czuje nasze uczucia oraz skrywane uczucia. Kobieta, która przeprowadziłaby nas przez problemy i zwątpienie do pełnego szczęścia życia.