Morderstwo w sądzie recenzja

Hidden Springs  w stanie Kentucky to jedno z tych małych, spokojnych miasteczek, w których zwykle nic się nie dzieje. Jednak pewnego zwyczajnego poranka na schodach prowadzących do budynku sądu zostaje znaleziony martwy mężczyzna, który został śmiertelnie postrzelony. Nikt w okolicy nie wie kim jest ofiara, nikt też nie przyznaje się do tego, że cokolwiek widział. Sprawą zajmuje się zastępca szeryfa - Michael Keane, a przestraszeni mieszkańcy zastanawiają się kim jest morderca, oraz czy nadal przebywa w Hidden Springs. 

Z początku brakuje jakichkolwiek tropów i atmosfera jest dosyć spokojna, jednak gdy dochodzi do kolejnej zbrodni i ginie miejscowy, mieszkańcy zaczynają się bać. 
Okazuje się, że to zwyczajne i spokojne miasteczko skrywa w sobie jeszcze kilka tajemnic z przeszłości, które nie do końca zostały rozwiązane i są powiązane z teraźniejszymi wydarzeniami.

"Morderstwo w sądzie" to pierwsza historia z serii kryminałów "Zagadki Hidden Springs" autorstwa Ann H. Gabhart. Książka w obrazowy sposób ukazuje  życie w małym, z pozoru spokojnym amerykańskim miasteczku. Jest to klasyczny kryminał, w którym to sercem historii jest zagadka ściśle związana z niewyjaśnionymi sprawami sprzed lat. Nie ma tu brutalnych scen, nie ma rozlewu krwi, zjawisk nadprzyrodzonych czy porywającej akcji. Całość płynie bardzo powoli i przyspiesza dopiero w momencie odkrywania tajemnic z przeszłości. 

Myślę, że książka spodoba się tym, którzy lubią rozwiązywać zagadki niekoniecznie krwawe, brutalne i z akcją pędzącą w szalonym tempie.
Książkę czytało mi się dobrze, choć dla mnie była zdecydowanie za spokojna. Mimo tego z chęcią sięgnę po kolejny tom, bo podczas lektury czułam się tak,  jakbym sama była mieszkańcem tego miasteczka.