Demony Babiej Góry recenzja

Trzy poprzednie części przygód policjantki Baśki Zajdy przeczytałem z ogromnym zainteresowaniem. Kryminały osadzone w górach uwielbiam, wręcz czekam z utęsknieniem na takie motywy literackie. Nie inaczej było z pierwszą częścią pt. W cieniu Babiej Góry. Szczytu, który muszę jeszcze rodzinnie zaliczyć do Korony Gór Polski. Po przeczytaniu książki weszliśmy na Policę, szczyt, na którego zboczu doszło do tragedii. Tu rozbił się samolot z 53 osobami na pokładzie, a miało to miejsce 2 kwietnia 1969 roku. Wszyscy zginęli... Kolejne części niekoniecznie zaprowadzą nas w górskie okolice, ale policjantka z charakterem i jej praca i przygody bardzo przypadły mi do gustu.

Pani Irena Małysa, góralka z krwi i kości, pisarka, osoba, której los pokrzywdzonych, czy to dzieci, czy zwierząt nie jest obcy. Z poczuciem humoru, uśmiechnięta, pamiętająca o swoich fanach. Taką ją znam i zawsze cieszę się na nową książkę, a przy tym na spotkania z niezwykle empatyczną pisarką. Jej bohaterką jest, jak wspomniałem, Baśka Zajda, policjantka, która często pakuje się niezwykle trudne sprawy. Można śmiało rzec, że pakowanie w kłopoty to jej specjalność. Może taki urok rzuciła na nią Diablak?

Można też się domyśleć z okładki, że to nie koniec problemów dziewczyny. Demony Babiej Góry dopadną ją wszędzie. Nad dalekim morzem wydawało się to niemożliwe. A jednak.

Zajda rusza z matką nad polskie morze. Starsza pani, Celina, wybiera się do sanatorium, by podleczyć swój stan zdrowia, nawdychać się jodu. Jej córka chce odpocząć od wszystkiego, co ją niedawno spotkało i uciec spod najwyższego szczytu polskich Beskidów. Seniorka będzie poznawać uroki sanatorium w Koszalinie. Celem Basi były niewielkie Marucice, wioska nad morzem, która została wymyślona przez panią Irenę na potrzeby książki.

W powieści mamy akcję, która przebiega dwutorowo. Wątek dawny to czas, w którym wydarzyła się tragedia na Policy, a dokładnie tydzień później. Wtedy to Magda Stanach wraz z synem postanawia zostawić męża, Kazimierza i ruszyć za pracą nad morze, gdzie podobno czeka na wielu praca w PGR-ach, szansa na lepsze życie. Dlaczego tak chce ułożyć sobie życie? Co ją to tego zmusiło? Celem jej podróży są... Marucice.

Jak widać z powyższego, oba wątki na pewno się zazębią, na pewno będą mieć coś wspólnego i na pewno w rolach głównych wystąpi nasza główna bohaterka, Baśka, która sama znów trafia w wir sprawy, która nie powinna ją obchodzić. Co takiego wydarzyło się na Pomorzu ponad 50 lat temu? Co takiego ma związek ze współczesnością?

Wciągająca od pierwszej do ostatniej strony! Ja wiem, że jestem marudny, ale ja już chcę kolejnej części i dlaczego Baśka nie rusza w moje Sudety?