Wywiad rzekę z Grzegorzem Braunem, kupiłem głównie ze względu na tytuł i treść, bardzo bowiem interesuje mnie historia Związku Sowieckiego, mniej ze względu na osobę autora, który nie jest bohaterem mojego romansu. No, ale myślałem, że dowiem się czegoś nowego o historii Sowietów. No więc nie, niczego nowego nie znalazłem, dostałem za to osobliwą papkę teorii spiskowych, oto historię XX wieku tworzyli wyłącznie żydowscy bankierzy z Wall Street, masoni i sowieccy bezpieczniacy. Pełno tam cytatów typu „rewolucja w Rosji została przeprowadzona, ni mniej, ni więcej, przez międzynarodowe mafie finansowe, wojskowe służby i masońskie loże.” Czyli, jak już wspomniałem, wszystkiemu są winni żydzi, masoni i sowiecki wywiad. Cała właściwie książka jest powieleniem tej tezy. No cóż, nie wiedziałem, że tak zgrane spiskowe teorie są wciąż żywe.
Sporo też mówi Braun o historii PRL-u i tu jedzie po bandzie bez trzymanki: wszystkie zrywy polskie: Poznański Czerwiec, Marzec 1968, Czerwiec 1976, Sierpień 1980, czasy Solidarności, to były prowokacje ubeckie czy kremlowskie. Przy okazji, wszyscy opozycjoniści z czasów komuny byli albo agentami, albo pożytecznymi idiotami, np.: Jan Olszewski – mason, Paweł Jasienica: „autorska historia Polski Jasienicy to jest lektura stricte postępacka, lewicowa, zarówno w spojrzeniu na dzieje reformacji, kontrreformacji, jak i w spojrzeniu na irredentę, tradycje powstańcze.” I tak dalej i tym podobnie, na szczęście są jeszcze sprawiedliwi w tym bagnie: to Braun i jego kumple, jedyni autentyczni patrioci i antykomuniści.
Metodę Brauna ilustruje jego teoria na temat Poznańskiego Czerwca 1956: to była prowokacja sowieckiego wywiadu wojskowego po to, aby ugodzić i zdyscyplinować polską partię. Dowodów Braun właściwie nie ma, przytacza parę anegdotek i tyle. A gdy wywiadowca, pan Rafał Otoka-Frąckiewicz, notabene mocno jedzący z autorowi z ręki, nieśmiało pyta: „Istnieją jakiekolwiek źródła mogące uprawdopodobnić taką tezę? Z tego, co wiem, brak jest dokumentacji dotyczącej tego wątku.” Braun odpowiada: „Licznych przesłanek do tezy o kryzysie kontrolowanym jakoś dotychczas historycy nie są skłonni łączyć w całość.” Czyli historycy to banda półgłówków a Braun wie lepiej. No więc nie, jest sporo literatury o Poznańskim Czerwcu i nie ma tam niczego, co by uprawdopodobniało kompletnie odjechane tezy Brauna.
I tak to się ciągnie przez całą książkę, zupełnie ignoruje Braun prace poważnych historyków Rosji Sowieckiej: Pipesa, Figesa, Niekricza i wielu innych, właściwie jedynym autorytetem jest dla niego pseudohistoryk Suworow, o którego tezach nawet nie ma co gadać. Podobnie jest z historią PRL-u, Braun wie lepiej od poważnych historyków, no cóż, gdy mam wybór między lekarzem a szarlatanem to wybiorę lekarza...
Wszystkie te bajdurzenia nie byłyby warte wzmianki, gdyby nie dwa powody. Po pierwsze w obecnych czasach chaosu informacyjnego, postprawdy i internetu, w którym można znaleźć wszystko, bajania Brauna mogą znaleźć całkiem liczne grono zwolenników, zwłaszcza wśród młodzieży, która ma o historii całkiem mgliste pojęcie. Po drugie autor tych wynurzeń jest politykiem, jego partia weszła do sejmu, głosuje na nich młodzież, niewykluczone, że będą zyskiwać popularność. Warto zatem czytać o poglądach tego pana, który słusznie mówi, że z dzieł Lenina i Hitlera można było się całkiem wiele dowiedzieć, jak ci panowie będą rządzić. Z książki Brauna też...