Moja wiedza na temat Tybetu jest bardzo ograniczona. Dotychczas poza położeniem geograficznym o tej niedostępnej kranie nie miałam zielonego pojęcia. Sami Tybetańczycy kojarzyli mi się z pucołowatymi mnichami, oazami spokoju, którzy życie poświęcili modlitwie i medytacjom. Wszystko uległo zmianie po przeczytaniu książki Stephana Talty'ego „Ucieczka z krainy wiecznego śniegu”.
Autor rozpoczyna swoją opowieść od śmierci Dalajlamy XIII. Trwają poszukiwania kolejnego wcielenia Awalokiteśwara. Kiedy wszystko wskazuje na to, że Lhamo Thondupem jest Dalajlamą XIV maluch musi opuścić rodzinne strony i wraz z uroczystym pochodem udać się do stolicy. Tam zaczyna pobierać stosowne nauki, które przygotują go do pełnienia tej jakże trudnej roli. Mały Dalajlama jest niesfornym i wybuchowym dzieckiem. Wychowywany wśród samych dorosłych pozbawiony jest zabawy z rówieśnikami. Zaprzyjaźnia się tylko ze służbą. To prości ludzie traktują go jak dziecko, a nie tylko jak bóstwo. Chłopiec dorasta w samotności. Z jednej strony jest rozpieszczana przez wszystkich, a z drugiej pozbawiony choć odrobiny normalności. W tym samym czasie władze w Chinach przejmuje Mao, który coraz bardziej naciska na Tybet. W wieku 15 lat młody i niedoświadczony Dalajlama musi zasiąść na tronie i wziąć odpowiedzialność za swój naród. Z roku na rok jest coraz gorzej. Wkrótce chiński okupant całkowicie przejmuje Tybet. Dalajlama decyduje się na desperacki krok – aby ocalić życie porzuca swój naród i podejmie się śmiertelnie niebezpieczniej ucieczki do Indii. Wraz z trzystuosobową eskortą wymyka się z chińskim żołnierzom. Grupa uciekinierów musi pokonać Himalaje, aby odzyskać wolność. Przez cały czas Mao depcze im po piętach.
Relacja z ucieczki przeplata się z bieżącymi wydarzeniami w okupowanym Tybecie. Autor oddał głos zwyczajnym ludziom, często tym najbiedniejszym, którzy stali się świadkami upadku własnego kraju. Niesamowita jest wiara narodu w swojego przywódcę, bo przecież „Dalajlama jest sercem każdego Tybetańczyka". Jak wiadomo ucieczka Jego Świętobliwości zakończyła się sukcesem. Jednak na obczyźnie przebywa do dnia dzisiejszego.
Najprościej mówiąc jest to opowieść o dziecku, które musi porzucić beztroskę i wziąć odpowiedzialność za swoich poddanych. O chłopcu, który z dnia na dzień musi stać się mężczyzną. O młodzieńcu, którego hart ducha jest wręcz nieprawdopodobny. Wyczyn Dalajlamy zwrócił oczy świata w stronę Tybetu. Obojętność zamieniła się w zainteresowanie. A słowa w czyn.
Tematyka „Ucieczki...” nie jest łatwa. Ciężar książki został jednak złagodzony dzięki lekkości pióra Stephan'a Talty'ego. Autor w sposób niezwykle przystępny przedstawia przeszłość i teraźniejszość Tybetu. Ponadto w umiejętny sposób buduje napięcie. Podczas lektury emocje sięgają zenitu. Styl „Ucieczki z krainy wiecznego śniegu” przypomina raczej powieść, a nie literaturę faktu. Wydarzenia nieustannie przelatają się ze sobą, obrazy zmieniają się co chwilę, dzięki temu czytelnik nie ma czasu się nudzić. Nie zdziwię się, jeśli na podstawie tej książki powstanie ekranizacja, bowiem sama publikacja to już gotowy scenariusz filmowy.
Bezwzględnie polecam!