Gdy otrzymałam od Autorki, Iwony Anny Dylewicz, propozycję zrecenzowania „Teatru snów” i gdy przeczytałam wstępne informacje o powieści, byłam mocno zaintrygowana i przekonana, że to historia dla mnie. Nie pomyliłam się. Książka dosłownie mnie porwała, zatonęłam w jej magii i nierealności. Dodatkowo znajdziemy w powieści nawiązania do twórczości Zdzisława Beksińskiego. Ilustracje autorstwa Iwony Anny Dylewicz też działają na wyobraźnię w czasie czytania. Miałam wrażenie, że gdy ich dotykam, to na opuszkach moich palców pozostaje grafitowy pył…
Sama powieść już od pierwszych stron intryguje, a z każdą kolejną sceną wciąga coraz bardziej. To powieść wielowymiarowa, gdzie każde wydarzenie można różnie interpretować, Stanowi wyzwanie dla wyobraźni Czytelnika. Postacie są barwne, niektóre przerażające, a sama bohaterka jest nietuzinkowa i pełna sprzeczności.
"Teatr snów" Iwona Anna Dylewicz | Prezentacja Powieści
Ruda
Bohaterką na deskach „Teatru snów” jest tajemnicza piękność o płomiennych włosach – Ruda. Poznajemy ją, gdy trwa proces inkwizycyjny, w którym mnisi oskarżają kobietę o używanie magii. Oczywiście ma wielu oskarżycieli: „Ruda to czarownica. Jest kotem, śni się innym (…),” ale i obrońców:
„To nie były czary. Ruda po prostu jest kobietą.”
Po procesie kurtyna nagle opada i wraz z bohaterką przenosimy się w inną rzeczywistość i w inny czas. I tak przez kolejne strony, akcja galopuje, a my ciągle podróżujemy między jawą i snem.
Ruda często pojawia się w snach mężczyzn. Jednocześnie jej alter ego pojawia się w ich rzeczywistości. Kefas jest nią bardzo zafascynowany:
„Zachwycasz mnie, przerażasz, a zarazem bolisz… Odczuwam ostatnio głęboką potrzebę modlitwy, ale musiałbym modlić się do ciebie, Ruda…”
Ruda, czasem pod postacią kota, ciągle ucieka. Przenosi się z jednej rzeczywistości, do innej. Na swojej drodze spotyka wiele osób, w tym w snach, a także na jawie wpływa na mężczyzn. Jest z nimi przez pewien czas, by po krótkich chwilach uniesienia, znów przenieść się w inne miejsce:
„Zaklęta w odłamku skaleczonego lustra Ruda przebudziła się nagle ze śmiertelnego snu. Poczuła, że moc, którą posiadała, przenosi ją w kolejny sen-życie.”
Czy tułaczka Rudej kiedyś się zakończy? Przed czym tak naprawdę ucieka dziewczyna? Czego ciągle poszukuje w śnie, ale także na jawie?
Sen czy inna rzeczywistość?
Cała historia pełna jest surrealizmu i nierzeczywistych obrazów. Epoki w powieści się mieszają. Sen i jawa wzajemnie przenikają. W pewnym momencie nie wiemy, co jest rzeczywistością, a co ułudą. A może wszystko to, co dzieje się w „Teatrze snów” to tylko wytwór wyobraźni? Czy któreś z tych wydarzeń naprawdę miały miejsce? Mnie wyjątkowo przypadła do gustu opowieść o tym jak Ruda jako dziennikarka trafiła na wykopaliska archeologiczne. Odkryto pałac fałszywego faraona Kematefa. Ruda na miejscu ma wrażenie, że już kiedyś tu była. Rzeczywistość miesza się z odległą przeszłością, w której Ruda była zniewoloną tancerką faraona.
„Poczułam się nieswojo, jakby dwa światy usiłowały zaistnieć w jednym czasie, korzystając z mojego ciała niczym z naczynia. Starożytność i teraźniejszość zaczęły się zlewać…”
Gdy udaje jej się uciec ze szponów faraona, musi zmierzyć się także z archeologami, którzy po pewnym odkryciu na miejscu wykopalisk, zaczynają się jej bać. Dlaczego? Przeczytajcie! Takich miejsc Ruda odwiedza bardzo wiele. Kurtyna w teatrze gwałtownie opada, by przenieść Czytelnika w nowe, jeszcze bardziej mroczne i nieznane miejsce. Ta historia to ciągła podróż. Chwilami niebezpieczna, ale także z pewną dozą humoru. Ruda poznając ludzi i miejsca w pewien sposób zmienia ich obraz. Wpływa na pewne wydarzenia.
Pan Cairo
Cała historia to tak naprawdę ucieczka bohaterki przed ścigającą ją armią mnichów, na czele której stoi tajemniczy pan Cairo – władca mroku:
„Władca tej krainy prześladuje mnie już od tak dawna…”
Kim jest przerażający pan Cairo i dlaczego ściga akurat Rudą? Czy za każdym razem sprytna dziewczyna umknie przed jego szponami i przeciwstawi się jego woli? Dzielnica Śmierci pana mroku to przerażające miejsce, z którego na początku powieści udało się jej uciec. Ale gdy trafia do krainy przerażających mnichów będzie potrzebowała pomocy. Czy znajdzie się ktoś, gotowy pomóc Rudej w starciu z przeciwnikami?
„Wszak pan Cairo nieustannie przemierzał światy, by pozbawić swoich przeciwników woli i siły życia, niszcząc ich od środka i wpędzając do najmroczniejszego więzienia, jakie można wymyślić – w zakamarki własnego umysłu.”
Czy pan Cairo naprawdę istnieje? Jeśli tak, to kim jest? A może to tylko wytwór wyobraźni i sennych koszmarów dziewczyny, która ucieka sama przed sobą? Jeżeli jednak Ruda jest czarownicą? A może tylko zagubioną w świecie kobietą nie potrafiącą iść za głosem serca? W czasie czytania zrodziło się w mojej głowie bardzo wiele takich pytań. Czy znalazłam odpowiedzi… Stopniowo, wraz z kolejnymi wydarzeniami, o których czytamy, wyłania się obraz tego, co tak naprawdę było przyczyną pogoni za Rudą. Samo zakończenie jest niepokojące i można je różnie interpretować. Z niecierpliwością czekam na kontynuację tej historii!
Podsumowanie
„Teatr snów” Iwony Anny Dylewicz to uczta dla tych, którzy kochają surrealizm i lubią zagłębić się w nierzeczywistości. Ja już od pierwszych stron wiedziałam, że to moje klimaty. Książka porwała mnie w niezapomnianą podróż. To dziewięć rozdziałów, niczym dziewięć kocich żyć. Nie są długie, a kurtyna „Teatru snów” opada nagle i niespodziewanie. Dzięki temu akcja jest wartka, Czytelnik nieustannie podróżuje pomiędzy jawą a snem. Odwiedzamy różne rzeczywistości, różne epoki historyczne, by odkryć, że nic w tej powieści nie jest dziełem przypadku i ostatecznie łączy się w spójną i niepokojącą całość, pozostawiającą wiele pytań. Ruda ciągle ucieka, ścigana przez tajemnicze szkielety i pana Cairo. Czym te szkielety są i co symbolizuje ciągła ucieczka? Czy to ucieczka przed niosącym śmierć panem mroku? A może Ruda ucieka przed samą sobą, przed szczęściem i miłością?
Każdy z nas może po przeczytaniu tej historii zupełnie inaczej interpretować przedstawiony obraz bohaterki i jej przygód. Czy to historie w świecie realnym, czy tylko i wyłącznie w świecie koszmarów? A może różne rzeczywistości ciągle wzajemnie się przenikają i tworzą jeden niepokojący sen, sen zwany życiem? W powieści gatunki literackie się mieszają. Znajdziemy tutaj trochę horroru, kryminału, fantastyki. Otuli nas magia i pochłonie surrealizm. Chwilami miałam wrażenie, że czytam dobrą mieszankę H. Murakamiego i J. Carrolla – u tych autorów również wizja świata jest wypaczona, rzeczywistość nagięta do potrzeb fabuły, wątki i rzeczywistości się mieszają i wzajemnie przenikają. Tak samo jest w „Teatrze snów.” Jeśli lubicie powieści magiczne, odbiegające od utartych szlaków, gdzie każda kolejna strona to zaskoczenie i niewiadoma, gdzie magia nas otacza, spotykamy dziwaczne postacie rodem z koszmarów, gdzie jest wiele pytań, zaś mało odpowiedzi – ta historia jest dla Was! Podróż w nieznane, gdzie na końcu każdy może znaleźć inne rozwiązanie. Polecam tym, którzy lubią wyzwania!