"To nie są książki dla wiecznie niezadowolonych ponuraków"
Takie właśnie zdanie znalazłam na okładce książki. Ponieważ z natury jestem osobą pogodną, postanowiłam przeczytać "Tajemnice Sosnowego Dworku". To moje pierwsze spotkanie z książką Pani Małgorzaty Kursa i mam nadzieję, że nie ostatnie. Akcja powieści toczy się w małej miejscowości w pobliżu Lublina - Kraśniku. Bohaterkami powieści są:
Marta Artymowicz zwana Malutką.
Marta jest szczęśliwą żoną Michała (właściciela sklepu komputerowego), mamą dwójki dzieci Aleksa i Neli. Z zawodu jest pielęgniarką - prowadzi gabinet masażu. Interesuje się medycyną niekonwencjonalną.
Katarzyna Rawska zwana Króliczkiem.
Kasia pracowała jako ochroniarz, potem w banku, popołudniami jako wolontariuszka w fundacji RAFA pomagającej narkomanom wyjść z uzależnienia i pomagającej ich rodzinom. Od paru lat kocha się w Marku Doroszu. Pracuje on w miejscowej kablówce i nie planuje zakładać rodziny. Dobrze mu w kawalerskim stanie i strasznie boi się dzieci i problemów z nimi związanych.
Kasia jest osobą bardzo wrażliwą, spokojną i opanowaną, ale w momencie zagrożenia potrafi reagować szybko i skutecznie.
Nasze bohaterki mają wielu przyjaciół, których poznać możemy dzięki, krótkiej charakterystyce postaci na wstępie książki.
W wyniku redukcji etatów w banku Kasia traci pracę. Przyjaciele postanawiają jej pomóc. Pracę przy nadzorowaniu remontu starego dworku proponuje jej Andrzej Niciński (Rambo) właściciel kawiarni "Rambo" i założyciel fundacji RAFA. W Sosnowym Dworku ma powstać biura i świetlica dwóch fundacji RAF-y oraz fundacji Weroniki Wojnar pomagającej samotnym matką. Młoda dziewczyna z zapałem wzięła się do swoich nowych obowiązków. Sprawnie nadzoruje pracę ekip remontowych, z wielkim gustem urządza pomieszczenia. Pewnego dnia gdy pisze coś na swoim komputerze czuje chłód, a na ekranie monitora pojawią się nagle pytania pisane niewidzialną dłonią. Okazuje się się dworek nie jest pusty. Zamieszkują go dwa duchy - siostry bliźniaczki - Marianna i Zuzanna Molnar. Odeszły z tego świata jednego dnia mając zaledwie 20 lat. Były córkami znanego złotnika. Opowiadają one historię swojego życia, która potem stanie się kanwą do nakręcenia filmu o rodzie Molnarów, którego autorem będzie chłopak Kasi. Oczywiście nie obędzie się bez wielkiej tajemnicy rodu, ukrytych skarbów, oddania przyjaciół i wątków miłosnych.
Książkę czytało mi się bardzo fajnie. Napisana z dużym poczuciem humoru, lekkim językiem i z wartką akcją. Trudno się więc od niej oderwać. Bardzo bawiła mnie postać Marka, który panicznie bał się założenia rodziny, choć kochał Kasie ponad życie. Powieść ubarwiają bliźniaczki, które bardzo chcą poznać współczesność (komputer, internet) oraz wydarzenia w Polsce od czasów Napoleona (od roku 1815). Streszczenie dziejów Polski od tego okresu opowiedziane przez Martę długo mnie bawiło. I jeszcze Malutki - wielki kudłaty pies Nicińskich - pilnujący ich rozbrykanych 3letnich bliźniaków przypomniał mi psa koleżanki, który podobnie pilnował jej córeczkę. Powieść polecam wszystkim, którzy lubią lekką lekturę z małym wątkiem sensacji i nie mają nic przeciwko małej fantazji. Wiem, że niektórzy widzieli duchy i w nie wierzą. Czymże byłyby stare zamki czy dworki bez swojej historii i "Białej Damy". Po drugie książkę polecam wszystkim, którzy mają małe problemy w swoim prywatnym życiu. Takie małe pocieszenie - na smutny dzień. Kto z nas nie lubi czytać opowieści w których zawsze można liczyć na swoich przyjaciół i bliskich, a cała historia kończy się happy endem. Zapraszam do lektury