Spadające gwiazdy recenzja

Oglądaliście kiedyś filmy z Hallmarku?
Ja tak i szczerze powiedziawszy uwielbiam te wszystkie romantyczne historie które tam tworzą.
Ich świąteczne filmy są przepiękne i pelne uczuć. Te filmu idealnie oddają klimat i uczucia. Dlatego gdy zaczęłam się zagłębiać w książkę, to był pierwsza myśl która przychodziła mi do głowy gdy ta utopijna historia trwała.

Emily była jedynaczką która otoczona była ludźmi którzy ja kochali. Posiadaczka szalonej kotki i dyplomu magistra z wyglądem modelki, wiodła swoje idealne życie w górach colorado. Jako instruktorka narciarstwa w pensjionacie rodziców czuje się szczęśliwa. Gdy nagle rodzice informują ja ze chcą jej przekazać zarządzaniem, a sami planują emeryturę. Emily czuje się ograniczona, czuje że pragnie czegoś więcej.
Gdy w miasteczku pojawiają się filmowcy, planujący nakręcić tam film akcjii. Emily poznaje Zacka którego zna z jego serii filmów. Udaje jednak nie wzruszoną i udaje że go niezna. Za to jej przujaciolka rozplywa się w zachwytach nad mlodym aktorem, ktory jest bardzo atrakcyjny. Emily zostaje również zatrudniona w przy filmie by nauczyć go zjazdu z jednego ze zboczy górskich.
Zack szybko przechodzi do konkretów zdradzając fascynacje Emily. A co było dalej dowiecie się z książki.

Dla mnie to urocza historia w pięknej atmosferze świątecznej i oprawiona w cudowne opisy górskiej scenerii. Ta książka nasunęła mi ją musl wszystkie harlekin które przeczytałam I filmy z hallmarku które obejrzałam.
Książka była idealną idyllą która zakończona jest happy endem.
Porusza kilka trudnych tematów ale traktuje je bardzo pobierznie. Mnie najbardziej poruszyła część o zerwanych więziach rodzinnych i sekretach.
Schematyczności tej książki nie przeszkodziła mi z cieszenia się treścią. To idealną powieść na długie zimowe wieczory. Jeśli wiec szukacie szczęśliwej, momentami wręcz nie realnej historii, książki w której szczęście bije z każdej strony, która sprawi że zrobi się wam ciepło na serduszku to ta lektura będzie idealna.
Innymi słowy polecam.