Jak pewnie już wiecie, śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Bez niego ani rusz. Dostarcza bardzo potrzebnej energii do funkcjonowania po nocnej przerwie na sen, dlatego każdy rano powinien je spożywać. Kubek gorącej herbaty, kawy lub kakao, kanapki z ulubionymi dodatkami albo płatki z mlekiem. Ale co, gdy nie ma się ochoty na pieczywo, a mleka w lodówce brak? Nie można wtedy zjeść śniadania, a to jest przecież ogormnie ważna część dnia!
Z takim problemem boryka się właśnie część rodziny, zostawionych przez mamę, która wyjechała na konferencję. Domem rządzi tata, któremu małżonka zostawiła listę rzeczy do zrobienia, żeby po powrocie mogła zastać mieszkanie i dwójkę dzieci w całości. Ojciec wszystkie sprawy skrupulatnie pozałatwiał, ale zapomniał właśnie o mleku, bez którego jego pociechy nie mogą zjeść śniadania! Bo przecież płatki nie smakują tak samo dobrze np. z sokiem pomarańczowym, majonezem, keczupem czy zalewą z ogórków - o nie, musi być mleko! Tata wybiera się więc do sklepu, ale coś długo nie wraca... Okazuje się, że po drodze zatrzymało go kilka spraw... a właściwie to porwali go kosmici. W czasie podróży przewinęli się też groźni piraci, osobliwi ludzie dżungli, jaskrawo kolorowe kucyki z bladoniebieską gwiazdką na boku, pewne wumpiry i galaktyczna policja. Oczywiście nie mogło się obyć bez dinozaurzego profesora, który ma pojazd poruszający się w czasie. Oj tato, tato... ty to zawsze się w coś wpakujesz.
Neil Gaiman już raz zaskoczył mnie swoimi pomysłami, a teraz zrobił to po raz kolejny. Wymyślił prostą, zabawną i wciągającą historię, która zadziwia z każdą przeczytaną stroną. Mnogość postaci, różnorodność miejsc i komiczność niektórych sytuacji czynią Na szczęście mleko... wyśmienitą lekturą, która dostarczy zabawy i radości nie tylko najmłodszym, bo i starsi będą się przy niej przednio bawić. A wszystko opiera się na mleku - nie można go stracić, trzeba za wszelką cenę je utrzymać i donieść w całości dzieciom (w końcu to mleko było celem wyprawy do sklepu). Brzmi banalnie, ale świetnie pokazuje, jak z czegoś absolutnie nieskomplikowanego można stworzyć fantastyczną opowieść.
Jednak cała fabuła nie byłaby tak znakomita i nie dawała tyle radości, gdyby nie bajeczne ilustracje Chrisa Riddella, które są na praktycznie każdej stronie. Bezbłędnie oddał on kilmat tej krótkiej powieści, wszystko dokładnie przedstawił i zadbał o szczegóły. Bez jego rysunków to na pewno nie byłoby to samo. Są one interesujące, przykuwają uwagę i naprawdę cieszą oko. Będą też bez wątpienia ogromną frajdą dla czytelinków w młodszym wieku, chociaż pewnie i starsi z chęcią je obejrzą. Mnie się niezmiernie podobają i w połączeniu z opowieścią Neila Gaimana dają świetną książkę, która może nie jest długa, ale dostarcza sporo dobrej zabawy i bezgranicznie wciąga. Po przeczytaniu jej chce się drugie tyle, a staranne i ładne wydanie sprawa, że można po nią sięgnąć jeszcze wiele, wiele razy i dodatkowo postawić z dumą na półce wśród innych tytułów.
"- Nie ma mleka - stwierdziła moja siostra.
- No nie ma - zgodziłem się. Na wszelki wypadek zajrzałem jeszcze za dżem. - Ani odrobiny."
Czy polecam dzieło Neila Gaimana i Chrisa Riddella? Tak, nawet bardzo! Nie jest to zbyt skomplikowana opowieść, jednak czyta się ją dobrze i szybko. Można się zdziwić i zaśmiać, a przede wszystkim dobrze spędzić czas. Na pewno przypadnie do gustu każdemu, niezależnie od wieku.
Rafał Szwajkowski
http://ksiazkowo-wg-rafala.blogspot.com/