Nikt nie lubi być w mniejszości. Dlaczego? Otóż nasz los jest wtedy często zależny od decyzji większości. A nikt przecież nie lubi być ubezwłasnowolniony. Zatem co musiały czuć czarnoskóre służące w latach 60-tych ubiegłego wieku? Przekonajcie się o tym sami czytając opowieść Kathryn Stockett „Służące”.
Osobno, nigdy razem
Stan Missisipi, kolebka rasizmu. Tu biali, jak nigdzie indziej zaciekle bronią swoich praw – oczywiście kosztem czarnoskórych obywateli. Pojęcia, jak równość, wolność czy demokracja nabierają innego znaczenia. Za to separacja czy odrębność są na porządku dziennym. Wszak czarny nie zalicza się do kategorii ludzkiej. To robak, karaluch, pasożyt. Ma inny rozum i inne choroby. Jak burza – przez ten amerykański stan przechodzi inicjatywa sanitarna. Puka do domów „białych”, zachęcając ich do budowy osobnych toalet dla swoich pomocy domowych. Przecież pani o czystej krwi nie może siadać na tym samym sedesie, co jej czarna służąca. To niedopuszczalne. Zresztą – osobna toaleta dla prywatnej niewolnicy podnosi wartość nieruchomości. Nic – tylko same plusy.
Kawa z mlekiem
Zamachy na czarnych to codzienność. Nikt nie zwraca na to uwagi, czarnego i tak nie widać w nocy. Po zmierzchu można zatem wszystko. Czarnemu można wmówić wszystko, że: ukradł, zniszczył, zabił, zgwałcił. Co by się nie stało i tak dosięgnie go ręka sprawiedliwości. Białej sprawiedliwości. Wydaje się, że nic nie może zmienić panującej sytuacji. Ludzie się boją: o byt, rodzinę i pracę. Białemu panu nie wolno się sprzeciwić. Własne zdanie oznacza utratę zatrudnienia i tak chcąc nie chcąc – od zarania dziejów czarne przeplata się z białym, jak kawa z mlekiem. Tylko smakuje inaczej.
Rozżalenie, złość, rozpacz tli się w czarnych sercach, ale strach je przyćmiewa. Aibileen – po utracie swojego syna, całą uwagę poświęca na wychowywaniu cudzych dzieci, nie otrzymując w zamian nawet słowa „dziękuję”. Minny – co chwile traci pracę, gdyż jasnoskóre panie, nie potrafią znieść jej niewyparzonego języka. Minny i Abileen to serdeczne przyjaciółki. Uwielbiają, kiedy ich panie urządzają kółka brydżowe – wtedy mogą się spotkać, spokojnie porozmawiać, a nawet śmiać się. Oczywiście, gdy nikt ich nie widzi. Po skończonym spotkaniu, każda z nich ze spuszczoną głową wraca do swych obowiązków. A tych nie brakuje…
Dość już tego
Skeeter, to córka białych plantatorów. Jak na typową dziewczynę z południa, jej celem życiowym powinno być znalezienie męża, urodzenie mu gromadki dzieci i oczywiście troska o dobry wygląd. Ale Skeeter jest inna, chce pisać, pragnie być dziennikarką i realizować swoje pasje. Jest to powodem jej bycia na „uboczu”. Owszem jest zapraszana na wszelkie bale, bankiety, ale coraz bardziej staje się też zauważalne, że ta młoda dama woli rozmawiać ze służącymi, zamiast ze swoimi rówieśniczkami. Tym sposobem naraża się na coraz bardziej uważne spojrzenia Hilly – przewodniczącej wszelkich możliwych inicjatyw towarzyskich i nie tylko w mieście Jackson. Skeeter jednak się tym nie przejmuje. Podczas jednej z rozmów z Aibileen dowiaduje się, że jej syn również chciał zostać pisarzem, a jego marzeniem było napisanie książki o tym, jak to jest być czarnym wśród białych. Ta myśl nie daje Skeeter spokoju. Postanawia wcielić usłyszany pomysł w życie, pragnąc tym sposobem zdobyć także uznanie szefowej jednego z wydawnictw.
Koniec iluzji
Od samego początku nie jest łatwo. Przełamanie bariery lęku i nieufności służących wydaje się być wręcz niemożliwe. Najpierw daje się przekonać Aibileen. Pierwsze rozmowy idą dość opornie, ale wkrótce dołącza do nich Minny. I wydawałoby się, że nikogo więcej nie uda się przekonać. Kolejne służące odmawiają ze strachu przed stratą pracy. Przełomem okazuje się sytuacja, w której jedna z nich zostaje oskarżona o kradzież i trafia do więzienia. To już przelało kielich goryczy. Służące powiedziały wreszcie dość. Kolejne historie gonią kartkę za kartką tworzącej się książki. Książki, która miała zburzyć iluzyjny spokój mieszkańców Jackson…
„Służące” to opowieść o odwadze, bo nie łatwo jest powiedzieć nie, gdy wszyscy inni mówią tak. To opowieść o sile, którą trzeba mieć, aby walczyć z innymi, ale czasem też i z sobą samym. To opowieść, której zakończenie tak naprawdę jest zależne od nas. Polecam!