Trup na pokładzie, stewardesy bez majtek i wąż w schowku na bagaże. To tylko niektóre z niespodzianek, które mogą cię spotkać podczas niby zwyczajnej podróży samolotem. Czy jesteś na to gotowy? Czy wiesz cokolwiek o ludziach, którym powierzasz swoje życie?
Imogen Edwards-Jones zasłynęła serią książek ukazujących kulisy różnorakich branż, jak branża muzyczna, modowa czy hotelowa. W swojej ostatniej powieści „Air babylon” przedstawiła biznes lotniczy. Zdziwicie się, jak wiele może się zdarzyć podczas zwykłego dnia w jednej z linii lotniczych.
W „Air babylon” jesteśmy cały czas w centrum wydarzeń, ponieważ widzimy je oczami managera brytyjskich linii. Lotnisko to mikro-świat, który rządzi się własnymi prawami. Tu zawsze coś się dzieje, zwłaszcza że „Pasażerowie pakują mózgi do walizek. Są zawsze zdezorientowani, rozproszeni i najwyraźniej niezdolni do zajęcia się sobą”. Obsługa takich klientów wymaga ogromnej cierpliwości, jak i planowania logistycznego. Każdy lot, każda odprawa to osobne przedsięwzięcie, w które zaangażowane jest kilkaset osób: od personelu sprzątającego po pilota dowodzącego. W końcu wszystko musi być w odpowiednim miejscu, czasie, ilości oraz we właściwej jakości.
„Dodatki” pokładowe
Ale pracownicy brytyjskiego lotniska doskonale wiedzą, jak radzić sobie z „trudnymi przypadkami”. Wszak kupując bilet lotniczy wchodzisz na ich teren. I tu oni ustalają zasady. Chcesz wiedzieć dlaczego zawsze trzeba być uprzejmym dla pani obsługującej cię przy odprawie? Otóż... sam się przekonaj. Jeśli narazisz się pracownikom lotniskowym, zawiadamiają załogę na pokładzie i nie tylko będziesz mieć nieprzyjemny lot, ale możliwe problemy żołądkowe przez następnych kilka dni. Załoga napluje ci na jedzenie, nasika do kawy i wytrze stekiem kibel zanim go wam zaserwuje. I nikt się nie dowie. Niektórzy stewardzi i stewardessy noszą nawet przy sobie środek przeczyszczający, który wrzucają do napojów lub jedzenia ludzi, którzy im podpadną. Najlepszy sposób na przyjemną podróż - to być miłym i przyjacielskim od momentu wejścia na lotnisko. I co ty na to? Zresztą załoga pokładowa ma też inne metody na uciszenie pasażerów. Wystarczy tylko w trakcie lotu podwyższyć temperaturę i pompować do kabiny mniej powietrza. Tym sposobem pasażerowie od razu robią się spokojniejsi, a przy okazji oszczędza się paliwo. Takie 2 w 1.
Trup w kuchni i nie tylko
W „Air babylon” akcja rozkręca się z godziny na godzinę. Tu nie ma miejsca na odpoczynek. No chyba, że któryś z pasażerów udaje się na „wieczny spoczynek”. Zgony na pokładzie zdarzają się bowiem bardzo często. Najczęściej taka osoba przykrywana jest kocem i nakłada się jej maskę tlenową – wszystko po to, aby nie siać paniki wśród pozostałych pasażerów. Są jednak sytuacje, kiedy nie ma po prostu innej możliwości, jak umieszczenie nieszczęsnego trupa w… pomieszczeniu kuchennym. Zresztą nie tylko ludzie czasami opuszczają pokład przechodząc do innego świata. Zdarza się to również zwierzętom, które nie mając szczęścia, trafiają nie do tego luku bagażowego, do którego powinny (czyli tam, gdzie temperatura wynosi -40 stopni Celsjusza). No cóż, jak pech to pech.
Wyobraźnia przemytnika
Wyobraźnia ludzka nie zna granic. Zwłaszcza wyobraźnia przemytników, a tych na lotnisku nie brakuje. Wszak wizja szybkiego zarobku jest kusząca dla wielu osobników. Okazuje się, że ciało ludzkie jest pełne zakamarków, w których można ukryć tajemniczą przesyłkę. Niektórych z nich się pewnie domyślacie, ale uwierzcie, że istnieje bardzo szeroki wachlarz trików przemytniczych. Dla przykładu – jeden ze śmiałków postanowił przemycić narkotyki w kilkudziesięciu prezerwatywach. Na miejsce przemytu wybrał swój żołądek. Niestety nie przewidział faktu, że soki żołądkowe są żrące, nawet dla lateksu. Efekt? Śmierć z powodu przedawkowania. Służby celne są jednak doskonale przygotowane na takich delikwentów. Niczym „wielki brat” wiedzą co, gdzie i jak. „A obserwują Cię bez przerwy. Od momentu, gdy wysiądziesz z samolotu, gdy czekasz przy karuzeli bagażowej, a zwłaszcza kiedy wybierzesz drzwi „nic do zadeklarowania” i znajdziesz się po ich drugiej stronie – bo właśnie wtedy ludzie zazwyczaj przestają się pilnować. Nawet lustro po drugiej stronie ma podobno w tym pomóc. Wydłuża sylwetkę, przez co ludzie czują się lepiej – trochę wyżsi i szczuplejsi, więc pilnują się jeszcze mniej. Celnicy znają pełno sztuczek i wybiegów i nigdy nic nikomu nie mówią.”
„Air babylon” czyta się lekko i zabawnie. Ironiczne spojrzenie na „lotniskowe życie” pozwala lepiej zrozumieć mechanizmy rządzące tym małym światem. Po przeczytaniu tej książki z pewnością zaczniesz zauważać prawidłowości, o których wcześniej byś nawet nie pomyślał. I na koniec mała zagadka: czy wiesz co jest najgorszym grzechem stewardesy? Widoczna linia majtek. W rezultacie mnóstwo stewardes lata bez bielizny. Miłego lotu!