Jagna od zawsze kochała góry – tę miłość ma we krwi, bo z Zakopanego pochodzą jej mama i babcia. Choć rodzina wypytuje o potencjalnego narzeczonego, Jagna jest samotna. Ma tylko pracę i codzienne obowiązki w oddalonym od przepięknego południa Polski dużym mieście.
Gdy wreszcie poznaje wymarzonego mężczyznę, zaprasza go na święta do rodzinnego domu, by poznał jej bliskich. Jednak mama Jagny, rodowita góralka z charakterem, niechętnie patrzy na jej nowego wybranka. Czy kobieca intuicja dobrze jej podpowiada? Jagna jest przecież tak szczęśliwie zakochana…
"Człowiek tylko gdy jest zadowolony z tego, co robi na co dzień, potrafi cieszyć się z życia."
Muszę przyznać, iż spodziewałam się sporej ilości świątecznego klimatu. Jednak było go tu zaskakująco mało i pojawił się dopiero pod koniec książki. Ale to w żadnym razie nie jest dla mnie minusem. Wręcz przeciwnie, historia to okazała się być bardzo interesująca, skłaniająca do wysunięcia wielu wniosków. Czy nie jest tak, że często to, czego pragniemy, o czym marzymy, szukamy daleko, a nie zauważamy tego, co na wyciągnięcie ręki? Sami komplikujemy sobie życie, wybierając niewłaściwe ścieżki. I co najważniejsze, nie powinniśmy patrzeć na to, co inni powiedzą czy pomyślą, a sami brać za nie odpowiedzialność.
"- Dziecko, ja zawsze ci powtarzałam i powtarzać będę, idź za głosem serca, ale swojego serca. Nie zważaj na to, co mówią inni, czego od ciebie oczekują, czego dla ciebie chcą. Ty sama od siebie oczekuj, oczekuj najlepszego, a przede wszystkim tego, co pozwoli ci żyć w zgodzie z samą sobą, a nie w zgodzie z otoczeniem. A błędy... Każdy z nas je popełnia. Tylko dzięki nim wyciągamy wnioski, to na nich przecież najwięcej się uczymy! Nie ma ludzi nieomylnych, każdy potrzebuje czasem kopniaka od losu, by stanąć na nogi."
Autorka przypomina jak ważna w naszym życiu jest rodzina i jej wsparcie, gdy tego potrzebujemy. Okazywanie sobie miłości, czułości, troska o siebie nawzajem czy nieszczędzenie drobnych gestów - tyle i aż tyle.
Natalia Sońska stworzyła bohaterów, których z miejsca polubiłam. Zwłaszcza babcię Jagny - charyzmatyczną Anielę, a jednocześnie każdemu życzliwą, o pogodnym usposobieniu kobietę, która wzbudziła we mnie ciepłe uczucia. Powieść niejako nawiązuje do bajki o "Czerwonym Kapturku". Bowiem jest Kapturek-Jagna z Katowic, babcia z Zakopanego, a i zły wilk oraz dzielny leśniczy też się znajdzie. W tym kontekście widzimy, że nie zawsze druga osoba jest tym, za kogo się podaje... Udało mi się Was zaintrygować? Mam taką nadzieję.
To niewątpliwie pełna ciepła i uroku, lekka, wzruszająca oraz przesycona romantyzmem powieść, dająca chwilę oddechu od codziennej gonitwy. Wybierzcie się śladami bohaterów książki w wędrówkę po Tatrach czy na spacer uliczkami Zakopanego. Cała ta historia jest dość przewidywalna, jednak pod koniec już niczego nie będziecie pewni. Dajcie się zaskoczyć!
"Słuchaj głosu serca" to powieść, która jest przykładem tego, że szczęście możne nas spotkać w najmniej spodziewanym momencie. Warto wówczas kierować się sercem, by nie przegapić czegoś naprawdę pięknego. To książka o różnych odcieniach miłości, przyjaźni, a przede wszystkim rodzinie. Polecam!