Triana wciąż wspomina wszystkich swoich zmarłych: matkę, córeczkę, ojca. W wyobraźni buduje im grobowiec, w którym spędza z nimi czas. Po śmierci męża odwiedza ją Stefan - duch wygrywający na skrzypcach cudowne melodie. Jego muzyka sprawia, że w Trianie ożywają najbardziej bolesne wspomnienia. Mimo to nie potrafi i nie chce się uwolnić od tajemniczego skrzypka...
Skrzypce należą do tych pięknych bezkrwawych horrorów, których siła nie polega na epatowaniu czytelnika przemocą, scenami wyrafinowanych tortur czy niesamowitymi stworzeniami; nawet duch wydaje się tu być bardzo ludzki w swym okrucieństwie i w swej słabości. Tym, co decyduje o uroku powieści Anny Rice, znanej głównie z Kronik wampirów, są emocje bohaterów: miłość, pasja, nienawiść, poczucie winy i pragnienie posiadania silniejsze od śmierci. Emocje wyrażane poprzez muzykę, emocje wywołujące niesamowite wizje - niekiedy przyszłości, częściej jednak przywołujące upiory przeszłości.
"Nie musicie znać kompozytorów, których często wspominam: Beethovena, Mozarta, Czajkowskiego, szalonej muzyki wiejskich grajków czy niesamowitej melodii celtyckich skrzypiec. Moje słowa powinny wam wiernie przekazać brzmienie tych dźwięków. Jeśli nie, to znaczy, że pewnych wydarzeń nie sposób wyrazić na piśmie" - pisze autorka/bohaterka we wstępie. Zgadzam się z ostatnim twierdzeniem - pewnych wydarzeń nie sposób wyrazić na piśmie. Jestem osobą niemuzykalną, i czytając Skrzypce dość silnie odczułam swoje braki w tym zakresie: zdawałam sobie sprawę, że nie znając powoływanych utworów muzycznych nie w pełni potrafię wczuć się w emocje bohaterów, a Skrzypce to powieść przede wszystkim o emocjach.
Konieczność znajomości muzyki dla lepszego wczucia się w klimat powieści nie jest jedyną wadą Skrzypiec. Pierwsza część książki to wspomnienia Triany: wspomnienia bolesne, okrutne, mimo upływu lat wciąż budzące poczucie winy. Wspomnienia, które wracają ciągle i ciągle na nowo, co momentami staje się nużące. Ciekawsza, bardziej wciągająca i spójna jest druga część powieści - wspomnienia Stefana. I szkoda ze tu się powieść nie kończy albowiem zakończenie wydaje się być nie na miejscu i nieco przesłodzone. Jakby z zupełnie innej bajki.
Jednak powieść jest na tyle wciągająca, że wszystkich tych mankamentów można nie zauważyć, a nawet zauważone, tylko w niewielkim stopniu psują przyjemność lektury. Myślę, że każdy, nawet niemuzykalny, miłośnik bezkrwawych horrorów powinien czuć się usatysfakcjonowany lekturą Skrzypiec.