„Życie to jest jak taki kruchy korzenny pierniczek z lukrem. Na wierzchu ocieka szczęściem i tacy jesteśmy w oczach innych. Szczęśliwi. Bo ludzie nie widzą tego, że pod warstwą cukrowej polewy jest jednocześnie trochę słodko, trochę cierpko i gorzko, a bywa, że czasem zapiecze.”
Ada jest bibliotekarką, kocha książki, a w pracy czuje się spełniona. Ma narzeczonego, który robi karierę w policji. W oczach innych wiedzie szczęśliwe życie, jednak to tylko pozory i kiedy dawny znajomy ratuje jej życie, sprawia, że jej wcześniejsze rozterki na temat jej szczęścia i związku są jeszcze większe.
Marcel nie miał łatwego dzieciństwa, a los również nie był ostatnio dla niego łaskawy. Kiedy umiera jego ojciec, chłopak po latach razem z siostrą i jej dziećmi wraca do rodzinnego domu, z którym ma same złe wspomnienia. Miał w planach sprzedać firmę ojca, ale okazuje się, że jego ojciec tonął w długach, a to dodaje mu jeszcze więcej zmartwień. Dodatkowo jego myśli zaprząta pewna bibliotekarka.
Zbliżają się święta i całe miasteczko przygotowuje się do wieloletniej tradycji zapoczątkowanej przez księdza, w której mieszkańcy piszą swoje życzenia i wrzucają je do specjalnej skrzynki, a potem inni próbują je spełnić.
Czy nasi bohaterowie spróbują zawierzyć swoje życzenia innym i wrzucą je do skrzynki?
Nie do końca takiej książki się spodziewałam, ale bez wątpienia przeszła moje oczekiwania. I przede wszystkim nie jest to typowa świąteczna historia, jaką znamy z książek i filmów.
Nasi bohaterowie mają twardy orzech do zgryzienia, jakim jest ich życie, a życie każdego z nich nie jest aż takie kolorowe.
On się nie uśmiecha, ma to związek z pewną tragedią i dodatkowo teraz musi stawić czoła przeszłości, z której wyłaniają się coraz to nowsze problemy. Dodatkowo problemy jego siostry i siostrzeńców również spadają mu na głowę. Jednak jedno spotkanie sprawia, że w ogarniającej go ciemności pojawia się mała iskierka, która zaczyna rozświetlać wszystko wokół.
Ada kocha to, co robi, sprawia wrażenie dobrej i ciepłej osoby, jednak kiedy wraca do mieszkania, jej nastawienie się zmienia. Staje się potulną, cichą czy nawet obwiniającą się za wszystko narzeczoną. A wszystko przez to, że tkwi w toksycznym związku. Wie i czuje, że jej związek nie jest taki, jak powinien, jednak mimo wszystko dalej uważa, że to tylko chwilowe sytuacje.
Powiem wam, że autorka świetnie oddała problem i stanowisko osoby uwięzionej w takim niezdrowym związku. Wiele osób prawdopodobnie taką osobę nazwałoby głupią czy naiwną, jednak wielu z nas nie wie, jak to jest, jak przemoc psychiczna i miłość może mącić w głowie, powodować zagubienie i sprawiać, że w destrukcyjnym zachowaniu drugiej osoby dostrzega się swoją winę.
Dodatkowym plusem był także wewnętrzny głosik Ady, który krytykował jej poczynania i próbował przemówić do głowy. Czasem jego komentarze były zabawne.
Bardzo podobał mi się wątek skrzynki życzeń i wrzucania tam swoich próśb, rozterek i problemów. Większość z nich może nie była tak łatwa do spełnienia, ale czasem dobre słowa prosto z serca są tą odpowiedzią, która nas pokrzepi, doda otuchy, ożywi nadzieję czy skłoni do działania.
Paulina Jurga nie podarowała nam słodkiej niczym świąteczne ciasteczka historii. Ta ma w sobie nutę goryczy i trochę gryzącego smaku. Nie jest to lekka książka, porusza trudne tematy, skłania do refleksji, momentami jest przejmująca, ale nie brakuje tutaj również prawdziwej magii świąt, miłości i sile tego uczucia.
Jeśli szukacie książki świątecznej, która nie jest słodko-pierdzącą historią, to przeczytajcie „Skrzynka życzeń”.