Nie planowałem czytać książek dla dzieci, ale na tę wpadłem w akcji czytaj.pl jak, nie przymierzając, pies na cudzą kupę podczas spaceru. I przeczytałem z podobną zapewne przyjemnością, jak ów Burek kupę spałaszował. Nie porównuję tej książki do kupy - żeby nie było! Autor by się z pewnością zresztą nie obraził - w swej książeczce niejednokrotnie stosuje podobne porównania, snuje podobne paralele. Bo dla niego wszystko jest ciekawe i nie ma tematów tabu. Nawet czasem lubi sobie tym pogrywać. I bardzo dobrze! Choć niewiele się z książki dowiedziałem nowego - inaczej zapewne, niż jej wirtualny czytelnik, dziecię w wieku 10-15 lat - czytało się to zajmująco i bez wybrzydzania. Autor zaplanował czytelnikowi humor, ćwiczenia gimnastyczne, eksperymenty na własnym ciele, a zabawne, urocze rysunki ilustratorki (Kasia Cereza to klasa sama w sobie) dopełniają reszty - nadają jej właściwy klimat.
Chwała wszystkim bohaterskim nauczycielom, którzy pokazują obrazki, przynoszą rekwizyty i proponują różne zabawy!
Składający tekst też musieli się napracować: roi się tu od zabawnych podkreśleń, pogrubień liter, drobnych ilustracji rozbijających kolumny. Pan Mirek ma niewątpliwy talent do prowadzenia zajmującego monologu, a w dodatku, w odróżnieniu od wielu naszych powieściopisów, pisze POPRAWNIE. Za co mu (i jego korektorkom) jestem naprawdę wdzięczny. Dla dzieci i potocznym językiem, a poprawnie. Można? Można!
Ale nie jest też tak, że z tej książeczki dla dzieci zupełnie niczego się nie dowiedziałem (nawet jeśli ta wiedza do niczego mi się raczej nie przyda).
W twoich ustach całonocną imprezę urządziły sobie bakterie!
A czego się dowiedziałem? - że choroba lokomocyjna wywoływana jest przez dysonans poznawczy mózgu, kiedy poruszamy się środkiem komunikacji, a skupiamy się na nieruchomym punkcie (książka, telefon, oparcie fotela przed nami); - węch to najszybciej działający zmysł; - rosół i smak umami naprawdę leczy; - gwiazdki w oczach to fosfeny; - nasze kiszki mają 9 m długości; - kim są flutaliści (Joseph Pujol i Mr.Methane) i flatolodzy; - po co są łaskotki (budowanie dotykowej więzi z innymi).
Narracja przechodzi płynnie i naturalnie od tematu do tematu, na zasadzie wolnych skojarzeń, jakbyśmy byli w głowie nastolatka, który rozpoczyna dzień od pobudki, idzie do szkoły, wraca do domu a na koniec dnia kładzie się do łóżka. Jeden dzień, a pojawiają się wszystkie tematy, które go mogą nurtować, a o które często nie ma kogo zapytać. Autor jest w książce kumplem tego nastolatka - wraca do swych doświadczeń, gdy był w jego wieku.
Na koniec - o mojej ocenie. Proszę się nią nie kierować przy decyzjach: czytać czy nie czytać. Dotyczy ona bowiem tylko mnie - "czytelnika po przejściach", czyli nie takiego, do którego książka jest skierowana. Jako nastolatek pewnie oceniłbym ją wyżej.
Twoje ciało to zagadkowa maszyna. Coś w nim stuka, huczy, kłuje. Czasem nie chce robić tego, co mu się każe (znasz to?). Dziwnie pachnie. Ma włosy w niektórych miejscach, a w innych jest zupełnie łys...
Twoje ciało to zagadkowa maszyna. Coś w nim stuka, huczy, kłuje. Czasem nie chce robić tego, co mu się każe (znasz to?). Dziwnie pachnie. Ma włosy w niektórych miejscach, a w innych jest zupełnie łys...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @tsantsara
Źźźźuuummm czyli Jak żyć, panie prezydencie?
Tej dziewczyny, która położyła się na torach, podobno nikt nie zauważył. I to jest problem w powieści. Całkiem przeciętna dziewczyna (jak sama o sobie myśli) w całkiem ...
Szybko zapadał zmierzch. W ostatnich latach obserwuję wysyp wypowiedzi podobnych do tenoru tych czeskich opowieści: do głosu dochodzą ludzie, którzy nienawidzą Świąt Bo...