Chcielibyście oderwać się od szarej rzeczywistości, macie dość własnych i cudzych problemów, męczy Was świadomości wszelkiego zła i smutku kryjącego się wokół? Załóżcie Różowe Okulary i wkroczcie do świata, gdzie pozytywne emocje, przyjaźń i miłość wygrywają. W nowej serii Egmontu nie ma miejsca na pesymizm, zbrodnię, zło; te książki są po to, by odkrywać piękno i się nim cieszyć. Intensywnie różowo nigdy nie jest, mniejsze i większe problemy zawsze pojawią się na drodze, ale to nie znaczy, że nie uda się ich pokonać. Uchylcie drzwi do starej willi, w której gdzieś po kątach chowa się Paproch, zajadając szczególnie smaczny kapeć. Poznajcie siostry Pancerne, ale poczekajcie lepiej na odpowiedni moment, bo w tej chwili wszystkie spieszą się na rozpoczęcie roku szkolnego. Ale chwileczkę, czyżby Paproch się rozchorował? Mama ekolożka i dziatwa otaczają biednego psa, zbuntowana Jaśka pomstuje, zamieszanie i chaos. Robi się ciekawie, a co będzie dalej?
„Siostry pancerne i pies” autorstwa Agnieszki Tyszki wchodzą w skład serii „Różowe okulary”, charakteryzującej się dowcipnym, inteligentnym, a przede wszystkim pozytywnym spojrzeniem na świat. Poleca sama Ewa Nowak! Mnie taka rekomendacja jednej z ulubionych pisarek bardzo zachęca, choć po lekturze stwierdzam, że „Siostry” twórczości Ewy Nowak nie dorównują, ale nie porywajmy się na zbyt wiele. Ta niepozorna książeczka liczy niecałe 150 stron, przygoda z nią będzie więc krótka, ale czy satysfakcjonująca? Wraz z pierwszymi stronami wkraczamy w sam środek akcji i od tego momentu fabuła utrzymuje się na mniej więcej tym samym poziomie. Od początku historia może wciągnąć tą domową atmosferą, drobnymi rozterkami postaci, wzajemnymi relacjami sióstr. Nie znajdziemy tu pędzącej naprzód akcji czy niespodziewanych wydarzeń, książeczka jest ciepła i przyjemna, ale nie szalona i nieprzewidywalna, wprost przeciwnie.
Książka napisana jest w formie pamiętnika sióstr, są one narratorami pierwszoosobowymi, wydarzenia poznajemy kolejne z perspektywy każdej z nich. Oczywiście siostry się nie powtarzają i nie opowiadają nam o tym samym, przecież byłoby nudno! Na przykład urocza Gienia raczy nas pisanymi przez siebie bajkami, Jaśka wiecznie się buntuje i narzeka, Teśka rzadko się udziela, a Róża jest najstarsza, rozsądna i stara się opiekować swoimi niesfornymi siostrami. Bohaterki są zupełnie różne, ale mimo to budzą sympatię czytelnika, każda z nich ma inne problemy i lęki, z którymi nie zawsze sobie radzi. Na rozbudowaną kreację psychologiczną i głębsze przemyślenia postaci nie ma co liczyć, ale to przecież opowiastka dla dzieci i młodzieży, a nie powieść psychologiczna. W dialogach często pojawiają się docinki i sarkastyczne wypowiedzi bohaterek, które w zamierzeniu miały być śmieszne i może takie są, ale ja mam inne poczucie humoru i nie potrafię obiektywnie ocenić. Naprawdę nie pamiętam, załóżmy, że się pod nosem uśmiechałam, o!
Z siostrami Pancernymi i ich zwierzakiem spędziłam czas miło i wesoło, choć większych wrażeń nie wyniosłam, a i pewnie wkrótce o tej opowiastce zapomnę. Wydaje mi się, że jest ona idealna dla młodszych dzieci, które pokochają Paprocha, bajki Gieni i perypetie sióstr, bo dla starszego czytelnika książeczka raczej nie będzie więcej niż przyjemna. Gdybym miała 12 lat mogłabym się w niej zaczytywać, teraz już oczekuję większych wrażeń czytelniczych. Ale czas z siostrami mija niepostrzeżenie, cóż się dziwić, to tylko 150 stron. Młodzieżowy język pasuje do nastolatków, choć wolałabym coś bardziej wyrafinowanego. Lekturę polecam zainteresowanym, doła przy niej złapać się nie da, jedynie uśmiech na twarzy.