Pamiętam, pewnie dlatego, że faktycznie nie było to aż tak dawno temu, z jaką ciekawością czytałam pierwszy tom serii. "Nieznana" przekonała mnie do siebie i tym samym do pióra Agi. Już wtedy wiedziałam, że będę chciała przeczytać całą trylogię. Tak oto "Nieznana" stała się "Niewidzialna", a ta natomiast "Nieuległa".
Trzeci tom jest mocny, jeśli chodzi o sceny przemocy. Nie zostały one napisane dla każdego czytelnika, powinniście mieć tego pełną świadomość. Jeśli czytaliście poprzednie książki, wiedzcie, że tak mocno jeszcze nie było. Przemoc fizyczna wobec dorosłych, ale i dzieci. Tak bardzo bolący aspekt. Nie ma bardziej niewinnej ofiary niż maleńkie, bezbronne, ufne dziecko, które pragnie zauważenia i bliskości... Autorka nie szczędzi szczegółowych opisów, które przyprawią o mdłości, które wywołają łzy.
Kontrowersja to dobre słowo, jeśli chodzi o tę lekturę. Jak możecie kojarzyć, nie ma dla mnie tematów książkowych, które będą dla mnie tematem tabu. Mam mimo to świadomość, że rzeczy zawarte w treści są złe i brutalne. Rzec można, że obrzydliwe. Aga stworzyła postacie zepsute do szpiku kości, ich niemoralne zachowania wzbudzają niechęć, odrzucają, ale ich kreacja jednocześnie przyciąga (cóż, przynajmniej mnie). W głowie natomiast ciągle pozostaje świadomość, że takie rzeczy (przynajmniej częściowo) niestety się dzieją. To boli, po prostu.
"Nieuległa" jest idealnym tytułem do tego tomu. Abigail przeszła już wiele, jednak nadal nie straciła nadziei. Mimo cierpienia, upokorzenia, odebrania jej godności, nie poddała się. Oprawca chciał, żeby uległa, robił niewyobrażalne rzeczy. Istny diabeł w ludzkiej skórze. Trzeba przyznać, że bohaterka jest twardsza niż skała. Przy tym wszystkim starała się uratować nie tylko samą siebie. Mało kto (o ile ktokolwiek) byłby w stanie przebrnąć przez to, przez co ona przeszła. Tak silnych postaci książkowych potrzebuję. Kellan zrobi wszystko, aby ocalić swoją ukochaną. Mogę powiedzieć, że jest w stanie stracić dla niej głowę. Pytanie tylko czy i w jakim stanie uda mu się odzyskać żonę. Jakie kłody zostaną rzucone mu pod nogi? Każda kobieta pragnie mieć obok siebie mężczyznę, który będzie w stanie przejść dla niej przez piekło.
Nie obyło się oczywiście bez pomocy pozostałych chłopaków. W tej części uda Wam się przeczytać kilka rozdziałów z ich perspektywy. Mimo całej ciężkości tej historii, to właśnie oni wprowadzają wiele światła, humoru. Ich relacja jest dla mnie nadal niezwykła. Bracia, których nie łączą więzy krwi, a oddaliby za siebie życie. Kiedy jeden cierpi, cierpią pozostali. Szczęście jednego raduje pozostałych. Kreacja tych bohaterów jest pewnego rodzaju plastrem na rany czytelnika, które powstają przez ból i cierpienie płynące z historii Abigail i pozostałych ofiar.
Cała seria ma swoje plusy i minusy. Ta książka również. Nie obyło się bez drobnych błędów czy kilku powtórzeń, ale czy przeszkadzały one aż tak bardzo? Może lekko wytrąciły z równowagi, ale ja również byłam nieuległa. Osobiście uważam, że pojawiło się tu kilka wątków, które spokojnie mogły zostać pominięte, a sama fabuła nie utraciłaby na wartości. Nie chcę oczywiście zdradzać, jakie, bo wiem, że wiele osób będzie czytało nie tylko tę część, ale i serię od początku.
Mimo, że to już koniec serii, mam małą nadzieję, że jeszcze kiedyś poznamy losy bohaterów. Cóż, przewinęło się tu kilka postaci, których historie chętnie poznam.