Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
„Kiedy nadejdziesz” to pierwszy tom serii „Kolory szczęścia”. Z twórczością Anny Karpińskiej spotkałam się już wcześniej, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po najnowszą powieść. Lubię styl, jakim autorka się posługuje i tym razem również się nie zawiodłam.
„Kiedy nadejdziesz” to historia dwóch kobiet zmagających się z problemami życia osobistego, całkiem różnymi, ale w walce o szczęście losy kobiet zostały nierozerwalnie połączone.
Aleksandra – rozpaczliwie i wręcz obsesyjnie pragnie zostać matką. Niestety, życie pokazało, że nie można mieć wszystkiego. Ola ma wspaniałego męża, ustabilizowane i dostatnie życie. Nie może niestety urodzić upragnionego dziecka, bowiem na genowej ruletce w udziale przypadł jej syndrom nawykowych poronień.
Maria – nie do końca szczęśliwa w małżeństwie, matka, która dla swojej córki zrobi wszystko. Kalina w dzieciństwie uległa wypadkowi i połowę życia spędziła na wózku inwalidzkim. Gdy pojawiła się szansa na wyzdrowienie, dzięki kosztownej operacji w Szwajcarii, Maria postanawia zrobić wszystko by umożliwić córce powrót do sprawności.
W ten sposób losy obu kobiet łączą się, a wydarzenia z nimi związane stają się coraz bardziej zagmatwane.
Przyznaję, że patrząc na okładkę książki, nigdy bym nie pomyślała, jak trudne tematy są w niej poruszone. Prawdą jest powiedzenie, że aby zrozumieć działania drugiego człowieka, należy wejść w jego buty i przejść tę samą drogę. Obsesyjne pragnienie posiadania dziecka zrozumie tylko ten, kto sam przeszedł przez niezwykle trudny, kosztowny (i nieudany w efekcie) proces starań. Tylko wtedy można naprawdę wczuć się w sytuację, w jakiej znalazła się Aleksandra i zrozumieć, dlaczego zdecydowała się na taki krok, jakim jest wynajęcie surogatki. Ta sama zasada dotyczy Marii, która dla dobra dziecka jest w stanie poświęcić wszystko, kosztem nawet własnego cierpienia fizycznego i przede wszystkim psychicznego. Jednak decyzja o urodzeniu i oddaniu dziecka za pieniądze musi zostawić duży ślad na psychice. Te dwie kobiety, ich życiowe dramaty i to, jak starają się walczyć o własne szczęście, pokazuje, że powiedzenie „siła jest kobietą” jest jak najbardziej prawdziwe.
Autorka zawarła w tej książce mnóstwo emocji, bardzo dobrze opisała to, co działo się w głowach głównych bohaterek a dzięki dobremu, lekkiemu stylowi pisania, książkę czyta się naprawdę szybko. Bohaterowie skonstruowani zostali w sposób bardzo przemyślany, dzięki czemu nie odczułam nachalności w przemyśleniach, nie poczułam się znużona rozterkami obu kobiet, a nawet współczułam im i razem z nimi przezywałam trudności ich życia. Myślę, że „Kiedy nadejdziesz” to najlepsza jak dotąd powieść w dorobku pani Anny. Z niecierpliwością czekam na tom drugi, bo pierwszy skończył się w takim momencie, że ciarki przeszły mi po plecach. Mam nadzieję, że kontynuacja pierwszego tomu pojawi się w księgarniach jak najszybciej.
Oceniam tę książkę na 8/10 i szczerze polecam każdemu.