Kelly Rimmer "Sierota z Warszawy",
Taka to już moja ciekawość, żeby co jakiś czas zajrzeć do kolejnej, osadzonej w czasach II wojny światowej, historii. Od małego ciągnęło mnie do tematyki wojennej w literaturze. Niewiele jednak wydawano wtedy takich książek. A już tych, które były kierowane do dzieci i młodzieży i losy ówczesnych nastolatków przedstawiały, w ogóle było jak na lekarstwo.
Kiedy zobaczyłam tytuł tej książki w zapowiedziach, poczułam skojarzenie z dawno, jeszcze w dzieciństwie, czytanymi "Chłopcami ze Starówki" Haliny Rudnickiej, kiedyś nawet lekturą szkolną. Kiedy miałam kilkanaście lat nastoletni bohaterowie byli mi bliscy, z resztą jak zapewne każdemu innemu czytelnikowi. Tamci chłopcy również musieli przetrwać, co prawda już w powojennej Warszawie. I w tym aspekcie "Sierocie z Warszawy" bliżej jest do tamtej lektury niż, chociażby, do nadal czytanych w szkole "Kamieni na szaniec".
"Sierota z Warszawy" zaczyna się niezwykle obrazowo, bo w marcu 1942 roku od scen, w których to dwaj bracia mieszkający wraz z rodzicami i malutką siostrą w getcie warszawskim, a pracujący tam przy uprzątaniu z ulic dziecięcych ciał, poszukują również czegoś do jedzenia. Muszą wyżywić matkę, żeby ta była w stanie nakarmić ich niedawno narodzoną siostrę. Te sceny, z resztą jak wiele innych, które się pojawią, opisane niezwykle sugestywnie i z dużą pisarską wrażliwością, na długo pozostają w czytelniczej pamięci.
Cała historia natomiast opowiedziana jest z perspektywy dwójki nastoletnich dzieci. Elżbietki, którą po śmierci rodziców, po aryjskiej stronie wychowuje bezdzietne małżeństwo oraz kilkunastoletniego Romka, który wraz z rodziną mieszka w getcie. Rozpoczyna się w marcu 1942 roku, a kończy już po wyzwoleniu w czerwcu 1946.
Autorka prowadzi czytelnika, niejako za rękę, poprzez najważniejsze wydarzenia związane z gettem warszawskim, czy potem - z Powstaniem Warszawskim. Tak więc na swojej drodze bohaterowie spotkają postać, której pierwowzorem była Irena Sendlerowa. Nie zabraknie również Janusza Korczaka i sceny z maszerującymi na Umschlagplatz dziećmi. Bohaterowie staną się również świadkami powstania w getcie, pojawi się symboliczna karuzela, postawiona tuż za murem getta, która bawiła mieszkańców Warszawy, a w przypadku Powstania Warszawskiego - rzeź Woli czy też czołg pułapka przy ulicy Kilińskiego.
Trochę tych kalek z historii jest. Dla znającego historię II wojny światowej czytelnika nie będą one nowością. Co jest ważne, są przedstawione rzetelnie, bez naginania ówczesnej rzeczywistości. Inna sprawa, że bardziej wymagający czytelnik, może poczuć, że o tych wydarzeniach już niejednokrotnie czytał, bo tło opowieści o Elżbiecie i Romku jest mu doskonale znane, tworząc mały szkolny podręcznik historii. Takie też odczucie towarzyszyło mi podczas lektury. Mam jednak świadomość, że młodszy czytelnik bądź osoba, która historii II wojny światowej nie zna aż tak dobrze, odbierze "Sierotę z Warszawy" jako naprawdę interesującą powieść o losach zamieszkujących stolicę Polaków i Żydów, realistyczny obraz wojennego bytowania najmłodszych, głos nawołujący do ocalenia od niepamięci bohaterskich postaw dzieci i młodzieży podczas II wojny światowej.
Zdaję sobie sprawę, że najcenniejszym źródłem ocalenia od zapomnienia są wspomnienia, książka historyczna albo reportaż, tym niemniej na pewno warto też dać szansę "Sierocie z Warszawy." Książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Horyzont.