"To przez ten wiatr" Jakuba Nowaka jest kolejną książką nominowaną do Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza, którą miałem przyjemność przeczytać. Polowałem na nią długo i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Po lekturze śmiało mogę stwierdzić, że to była prześwietna przygoda na... Dzikim Zachodzie!
Książka jest oparta o autentyczne wydarzenia. W 1876 roku do miasteczka Anaheim w Kalifornii wyemigrowało kilka osób z Polski. Wśród nich byli m.in. Henryk Sienkiewicz, Helena Modrzejewska z mężem Karolem Chłapowskim, Julian Sypniewski czy Łucjan Paprocki. Stworzyli tam wspólnotę i rozpoczęli życie osadników, prowadząc rancho. Szybko jednak okazało się, że sławni Polacy nie radzą sobie z trudami takiego życia i postanowili wyjechać, każdy w swoją stronę.
Powieść Nowaka, jak głosi napis na blurbie, burzy mity narodowe. Ostatnio coraz więcej pojawia się książek wpisujących się w ten trend. Z jednej strony całkiem ciekawie się o tym czyta, jednakże w pewnym momencie staje się to po prostu nudne. Powtarzalności w literaturze są średnie, bo zwyczajnie nudzą.
Za to bardzo ciekawym wątkiem był romans Henryka Sienkiewicza z Heleną Modrzejewską, tuż pod okiem męża sławnej aktorki. Warszawski literat niepostrzeżenie podrzucał jej liściki, często o nieprzystającej mężatce treści. Chemię czuć było między nimi już od pierwszych stron. W szczególności to uczucie Henryka elektryzowało czytelnika. Romans nie umykał też innym domownikom oraz mężowi Modrzejewskiej, któremu nie w smak była ta cała sytuacja. Karol jednak wiedział, że nie miał nic do powiedzenia. To Helena była panią!
"To przez ten wiatr" przywraca ludzką twarz postaciom, które znamy z podręczników do historii, bezbłędnie ich wskrzesza. Sprawia, że stają się oni bliżsi czytelnikowi. Zatem w powieści Nowaka nie znajdziecie Litwosa tworzącego kolejne noblowskie dzieło. Raczej dowiecie się, jak mógł zachowywać się po pijaku (a fragmentów, w których jest pijany jak bela, jest wiele!). Podobnie z Heleną Modrzejewską, jednak ta jest kreowana na silną królową towarzystwa. Władczość czuć od niej na kilometr. Nie jest to zresztą nic dziwnego, bo uwielbia grać Marię Stuart, królową Szkotów. Aktorka jest błyskotliwa, inteligentna, brawurowa i zuchwała. Kiedy chłopcy mówią jej, że nie skoczy ze skarpy do wody, zbiera w dłonie fałdy spódnicy i... skacze, oczywiście, pokazując, kto rządzi w towarzystwie. Cała Helena!
A to wszystko w egzotycznym dla nas, Polaków, środowisku - gorącym, parnym, brudnym, kalifornijskim! Czytelnik czuje ten duszny klimat, pot spływający po plecach, wdycha suche powietrze, odwiedza golibrodę, jest współświadkiem morderstw. Z ciekawością śledzi Henryka, który bierze udział w westernowskiej strzelaninie, pomagając w odbiciu uprowadzonej córki znajomego; który chętnie przesiaduje w saloonach, gdzie chla na umór i korzysta z usług miejscowych kurtyzan. Dziki Zachód jest nieubłagany. Jeśli nie podołasz, zostaniesz pochłonięty.
Warto wspomnieć, że autentyczności powieści dodają fragmenty z listów, np. Heleny do męża.
Choć akcja książki dzieje się na gorącym Dzikim Zachodzie, czyta się ją bardzo szybko! Nikt nie słyszał o lenistwie czy nudzie. Czytelnik nie ma dość potu, duchoty czy oddychania suchym powietrzem. Wręcz przeciwnie, chce ich więcej i więcej! Uważajcie podczas lektury debiutu Nowaka, bo możecie zostać nieźle zaskoczeni! I pamiętajcie, rewolwerowcy mogą czaić się za rogiem!