Znak i Omen recenzja

Czy są tu jeszcze osoby, które nie znają twórczości Marah Woolf?

Moja miłość do jej książek zaczęła się od serii trzy czarownice, następne były serie Iskra Bogów i Kroniki Atlantydy.
Czas na nową seria, która otwiera " Znak I omen"
Czego możecie się spodziewać po tej książce?
Intryg, romansu, magii, zagadek i nieprzewidzianych zwrotów akcji. Gdzieś czytałam też porównanie, że to taki Harry dla dorosłych. No cóż, nie wiem jak wy, ale ja Harry’ego uwielbiam, więc mi pasuje.

Główna bohaterka Valea to viccanka, która jako mała dziewczynka zostaje zabrana ze swojego środowiska i wywieziona do świata niemagicznych ludzi, którzy każdy objaw magii piętnują. Z daleka od świata magicznych, żyje w przekonaniu, że to dla jej dobra została stamtąd zabrana. Jej rodzinę zamordowano, a ona sama jest ciągle w niebezpieczeństwie.
Gdy na jej drodze staje, strzygoń Nikołaj nie jest w stanie mu się oprzeć, a gdy ten jej pomaga, ona odwdzięczą się tym samym. Jednak gdy pojawia się u niej ponownie, ucieka przed nim, do kowenu viccan, gdzie okrywa wszystko to, co przez lata zostało przed nią ukryte, od teraz musi odnaleźć co tak naprawdę dzieje się w magicznej krainie Ardealu , w jaki sposób może uratować swój świat przed kolejną wojną i co skrywa przed nią jej przeszłość.

Mówiąc, że kocham książki Marah to jakby nic nie powiedzieć.
Ostatnio usłyszałam, że mam wręcz niezdrową obsesję na jej punkcie i wiecie co niech i tak będzie.
Ta książka porywa od pierwszych stron, chce się więcej i więcej. Ostatnie rozdziały dosłownie miażdżą czytelnika, ciężko mnie zaskoczyć, ale tu znów się udało. Autorka ma genialny styl, a cała książka ma swój unikalny klimat. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu, by dowiedzieć się jak postąpią bohaterowie.

Wiedziałam, że ta książka będzie dobra, wiedziałam, że znów będę musiała czekać na kolejne tomy, ale po stokroć było warto. Dla takich książek zawsze warto odrobinę pocierpieć. Obym tylko nie musiała zbyt długo czekać na kontynuację, bo uschne jak roślina bez wody.