Romans pod siatką recenzja

Długo odwlekałam ten moment, niestety dłużej już nie mogę.

To pierwsza książka wydawnictwa, która nie przypadła mi do gustu.

O ile motyw z siatkarzami to super pomysł, bo niewiele jest takich historii, gdzie to siatkarze grają główną rolę, o tyle większość reszty leży.

Jakież było moje zdziwienie, że to był duet.
Praktycznie w ogóle nie było czuć różnicy, wyrazy się powtarzały przez całą treść.

Książka jest oznaczona jako przeznaczona dla czytelników 18+ i powiem Wam, że być może poza jedną nie nazbyt wulgarną sceną, to ja nie wiem czy bym poleciła i tym 13+.

Plus jest taki, że mamy perspektywę obu bohaterów, minus to jest poziom ich wypowiedzi oraz niedojrzałość emocjonalna.

Jeśli chodzi o Karolinę jeszcze niektóre błędy można wybaczyć, wszak jest tegoroczną maturzystką i ma prawo je popełniać w większej ilości.
Chociaż myślałam, że maturzyści mają nieco więcej pokory i oleju w głowie ale być może nie.

Za to Michał, jako ten starszy i doświadczony nie powinien tak strzelać fochami na prawo i lewo, dla mnie osobiście dorośli ludzie się nie obrażają.

Podkreślam, dorośli a nie tylko pełnoletni.

Język pisania był prosty, momentami wręcz prostacki co doprowadzało mnie do szału.
Ja wiem, że teraz młodzież jest wyluzowana i w ogóle, no ale jednak chyba nie jest aż tak głupia jak kreowana w tej historii para.

Dobry był motyw ze zm*rłą bliźniaczką, aczkolwiek mógłby być nieco bardziej rozwinięty, więcej wspomnień o niej, więcej tego jak Karolina przeżywa wszystko bo było to takie po łebkach.

Cieszyłam się, że książka jest tak krótka - a uwierzcie mi, rzadko mnie to cieszy, bowiem nie mogłam znieść już tych wybuchów zazdrości a jeszcze bardziej stałego obrażania się raz jednego raz drugiego osobnika.

Dla mnie osobiście Karolina i Michał byli wręcz niewiarygodnie niedojrzali, dziecinni wprost mimo licznych zalet nie zyskali mojej sympatii.

Dawno nie czytałam aż tak kiepskiej w moim odczuciu książki, gdybym miała wybierać najgorszą z przeze mnie przeczytanych w tym roku, ta z pewnością by wygrała.
A czytam dużo, średnio 22-24 książki miesięcznie.

Przykro mi pisać tak źle o czyjejś pracy ale niestety, tym razem nie wyszło.