Zanim upadnę recenzja

"Zanim upadnę" jest to książka, po którą sięgnęłam w ciemno z powodu autorki. Moja przygoda z jej twórczością zaczęła sie już x lat temu, na wattpadzie, przy serii "The last Regret". Do teraz pamiętam jak czekałam na nowe rozdziały, a potem jak byłam w szoku, gdy miały zostać wydane.
Do teraz lubię sobie do nich wrócić i oczywiście poznawać nowe powieści autorki.

Historia Zuzy i Janka, choć wydaje się dosyć typowa. To po głębszym zastanowieniu dostrzegamy, że ukazuje ona nam pewien problem.
Mam tu na myśli sytuacje Janka, a dokładnie to jak przeszłość za którą już odpokutował, dalej ma na niego wpływ. Nie ważne co by zrobił, to łatka już przylgneła i nie może się jej pozbyć. I nawet gdy wraca do miejsca swojego dzieciństwa, to musi się mierzyć z nieufnością, plotkami i tym, że przy pierwszej lepszej okazji stanie się kozłem ofiranym.
Pokazuje nam to, jak społeczeństwu prosto przychodzi osądzanie i skreślanie innych. Tak naprawdę, tylko Zuza nie przyjęła plotek jako świętej prawdy. I tym właśnie mnie urzekła. Ktoś może powiedzieć, że to naiwność z jej strony . Ale ja uważam, że jest to coś żadkiego w tych czasach. Bo tak naprawdę każdy ma swoją historię, inne pobudki, inne bodźce nim kierują. Więc co za tym idzie, każda historia, choć może wydawać się taka sama jest inna.

Fabuł jest na tyle wciągająca, że to książka na jeden wieczór. Można też powiedzieć, że bardzo komfortowo się ją czyta. Nie ma w niej toxic momentów na siłę i też jakieś osoby trzeciej, która stwierdza, że chętnie będzie mieszać miedzy głównymi bohaterami. Mamy dosłownie relacje dwójki mlodych ludzi, którzy wchodzą w życie z problemami, niepewnością i chęcią bycia szczęśliwym.

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to, że nie dokońca ogarnęłam to dziwną i nagłą fascynacje Zuzy głównym bohaterem. Bo tak naprawdę to był dla niej obcy typ, którego kojarzyła z dzieciństwa, jako brata swojej wakacyjnej przyjaciółki. Ale im bardziej rozwijała się ich relacja, to ten fakt przestawał być istotny.

Więc podsumowując, książka warta poświęcenia jej wieczoru i puszczenia sobie piosenek przypisanych do rozdziałów, by jeszcze bardziej wczuć się w bohaterów.
Oczywiście Janek i Zuza, nie urzekli mnie tak jak Maia i Kyler, powieść nie dał mi tego vibu co np. "California boy", ale i tak znalazła miejsce w moim serduszku.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.