Publikacja Hartwiga Hausdorfa ma już ponad dwie dekady, a ja natrafiłem na nią właściwie przez przypadek, buszując po internetowym centrum handlowym na literę "a". Jako, że temat zjawisk paranormalnych fascynuje mnie od czasów późnej podstawówki, widząc ten tytuł pomyślałem: biorę. No i wziąłem. Tak właściwie dowiedziałem się o dawno wymarłej serii Księgi tajemnic, którą w latach '90 i w pierwszych latach XXI wieku wydawała warszawska oficyna Amber. Chyba nie zdołałem doliczyć się wszystkich tytułów, ale pewnie jest tego koło pół setki. Całkiem sporo, ale dziś skupmy się na tym jednym, konkretnym tytule. XX wiek - stulecie zagadek i fenomenów autorstwa niemieckiego badacza zjawisk niewyjaśnionych, to nic innego jak zbiór stu artykułów o tajemniczych zniknięciach, duchach, spotkaniach z UFO, uprowadzeniach przez obcych, dziwnych stworzeniach żyjących w amazońskiej dżungli czy wśród gór Himalajów; o zaginionych miastach i cywilizacjach, równoległych światach, przeczuciach, jasnowidzeniu i artefaktach z dalekiej przeszłości, które teoretycznie nie mają prawa istnieć...
Nasz świat wciąż jest pełen niewytłumaczalnych zjawisk i nierozwiązanych tajemnic i właśnie o nich opowiada książka XX wiek - stulecie zagadek i fenomenów. Autor przez lata badań zdobył całkiem sporą wiedzę i zebrał wiele ciekawych historii. W książce znajdziecie sto opowieści, po jednej na każdy rok. Zaczynając od 1900, a na 1999/2000 kończąc. Układ jest więc jasny i przejrzysty, a wśród wielu nieznanych mi historii, znalazły się takie, które i Wam pewnie obiły się o uszy, jak choćby katastrofa Tunguska z 1908 roku, tzw. objawienia fatimskie, sprawa zaginięcia Amielii Earhart czy tajemnicza śmierć Jana Pawła I. Hausdorf sporo miejsca poświęca bliskim spotkaniom trzeciego stopnia. Około dwudziestu rozdziałów opowiada właśnie o relacjach świadków spotkań z UFO zarówno wojskowych, jak i cywilów; jest też świetny tekst o książce, w której przewidziano katastrofę Titanica, czy relacje ludzi pamiętających swoje poprzednie wcielenie.
Niestety, część historii jest do siebie bardzo podobna, zwłaszcza te traktujące o UFO czy o niewytłumaczalnych zaginięciach. Bywa więc wtórnie i nudnawo. Szkoda, że zabrakło tu większej różnorodności, bo sam styl Hausdorfa jest całkiem przyjemny w odbiorze. Wiecie, nie miałem wrażenia, że czytam ciężką literaturę faktu, a raczej artykuły w prasie, w czasach, gdy dziennikarze prasowi potrafili pisać. Trochę kulawa jest za to korekta. Na przykład w dwóch miejscach przeszedł babol, gdzie zamiast liczby czegoś (w jednym przypadku była to liczba zdjęć, w drugim - nie pamiętam już czego) pojawiały się trzy zera, a w innym miejscu przeszedł zwrot: "w każdym bądź razie", za co profesor Miodek zarówno tłumaczowi, jak i redaktorom, dałby przez łeb i miałby absolutną słuszność. Nie jest to jednak książka zła, nic z tych rzeczy. Raczej przeciętna i jest to moje ogólne wrażenie, bo przekopując się przez kolejne opowieści, można trafić na naprawdę wyśmienite perełki, jak choćby rozdział o facecie, który utonął w rzece i jednocześnie pojawił się całkiem żywy w izbie przyjęć szpitala, a później w motelu, w którym wynajmował pokój; albo o rzekomo utajnionych nagraniach rozmowy ekipy Apollo 11 ze stacją naziemną, gdzie astronauci relacjonują, że nie są sami na księżycu; czy wreszcie przypadek małej Shanti Devi, która ze szczegółami pamiętała swoje poprzednie wcielenie.
Sto rozdziałów to całkiem sporo materiału i sporo ciekawych historii. Myślę, że każdy miłośnik prawdziwych opowieści z dreszczykiem, znajdzie tu coś dla siebie. Ja znalazłem i to całkiem sporo, dlatego nie sugerujcie się moją oceną, która jest niczym innym jak tylko manifestacją ogólnego wrażenia.
Dla zainteresowanych leniuszków: książka nie jest już dostępna w regularnej sprzedaży, ale wciąż możecie ją złapać na allegro w cenach od 7 zł w górę.