Większość czytelników ma swoją listę tytułów książek, które musi przeczytać. Jeśli chodzi o mnie, fana science-fiction, na mojej liście znajdowała się do niedawna jedna pozycja, której nieprzeczytanie wśród fanów gatunku wywołuje zdziwienie i krzywe spojrzenia. „Jak mogłeś nie przeczytać takiego klasyka?!”. Na szczęście lekturę mam już za sobą i podzielę się z wami moimi wrażeniami po lekturze. Zapraszam w podróż na „Diunę”.
W latach 60. ubiegłego wieku, po długich latach prac badawczych, amerykański pisarz Frank Herbert opublikował książkę, pt. „Diuna”. Na początku była ona wydawana w formie odcinków w magazynie „Analog”, a w 1965 r. została wydana w formie książki. Tytuł zyskał uznanie czytelników i krytyków, był wielokrotnie nagradzany (m. in. nagroda Hugo czy nagroda Nebula) i stał się pierwszą częścią serii „Kroniki Diuny”.
Jej wielkość potrafi przerazić. „Diuna”, to ponad 600 stron jednego etapu historii konfliktu rodu Atrydów oraz Harkonnenów. Wszystko zaczyna się od objęcia władzy przez tych pierwszych nad planetą Arrakis, bogatą w złoża cennej substancji zwanej melanżem. Na tle tego wydarzenia obserwujemy jak Harkonnenowie starają się dokonać przewrotu i obalić odwiecznego wroga. Po drodze następuje wiele komplikacji, które co rusz zmieniają kierunek fabuły tej niezwykłej książki.
Książka ta opowiada o konflikcie dwóch rodzin, osadzonym w odległej przyszłości, gdzieś w kosmosie, choć da się odczuć, że taką sytuację dałoby się osadzić w różnych okresach dziejów jak choćby średniowieczu, czasach Wielkiej Wojny, czy nawet współcześnie. Utwór Herberta, to jednak o wiele więcej. To historia o dojrzewaniu młodego człowieka, o zmierzeniu się z własnym przeznaczeniem, o wojnie, ale jest to także historia, której bardzo istotnymi elementami są religia, filozofia czy ekologia.
Czas w końcu przejść do bohaterów powieści, gdyż jest ich naprawdę sporo. Warto zaznaczyć, że autor tworzy całą gamę zapadających w pamięć, charakterystycznych postaci. Zacznijmy od głównego bohatera, przyszłego księcia Paula Atrydy, młodego człowieka, który błyskawicznie musi dorosnąć do bycia głową rodziny, co chwila przechodzi przeróżne próby, a przeznaczone są mu wielkie rzeczy. Z nawałem problemów musi poradzić sobie chłopak o wielkich pokładach odwagi, ale czy stworzony do bycia władcą?
U jego boku pojawiają się jego ojciec, twardy, nieustępliwy, ale w głębi serca czuły Książę Leto Atryda oraz jego matka, skonfliktowana między swoją pozycją jako matką Paula, a jednocześnie wybranką księcia, która jednak nie jest jego żoną, Lady Jessika. To uosobienie opiekuńczości, bo jej troska o los Paula potrafi momentami chwytać za serce. Zupełnym przeciwieństwem rodziny Atrydów i prawdopodobnie jednym z najwspanialszych czarnych charakterów w tej historii jest Baron Vladimir Harkonnen. Tłusty, obrzydliwy, zaborczy, zachłanny, idący do celu po trupach, nawet swoich własnych ludzi. Po prostu zło wcielone, ale jednocześnie postać fascynująca, każdy fragment z jego udziałem jest niezwykle wciągający.
Oprócz powyższych w powieści pojawiają się także przyboczni obu rodzin. Ze strony Atrydów są to Duncan Idaho, Thufir Hawat i Gurney Halleck, a ze strony Harkonnenów Piter de Vries czy Feyd-Rautha. Każdy z nich ma charyzmę. Spotykamy również członków plemienia Fremenów (Stilgar, Chani czy Korba) , członków dworu Imperatora Szaddama IV z samym władcą na czele. Autor bardzo szczegółowo stara się opisywać zarówno ich wygląd, jak i cechy charakteru, często odwołując się do nich w różnych sytuacjach, a nie tylko przy okazji wprowadzenia konkretnych bohaterów do historii.
„Diuna” nie należy do najłatwiejszych lektur, napotykamy fragmenty z wymyślonymi słowami, którym przypisane jest osobliwe znaczenie, zdarzają się też prawdziwe „łamańce” językowe”. Opisy bohaterów, planety, fauny i flory, pomieszczeń, przedmiotów, itp. są bardzo wnikliwe i dokładne. Bywa, że łatwo poczuć się częścią tego świata, ale i przechodzić przezeń borykając się ze słowotwórstwem na potrzeby tego uniwersum. Dowiadujemy się znaczeń słów takich jak: burseg, gejrat, Lisan Al-Gaib, krimskella, czy Bene Gesserit. To na pewno prawdziwa językowa przygoda dla czytelnika „Diuny”.
Fakt, że Herbert bardzo mocno akcentuje kwestie teologiczne oraz filozoficzne, tworząc rozbudowane wierzenia poszczególnych społeczności i skupiając się na tym co jest dla nich najważniejsze, dla jednych jest to woda, dla kolejnych melanż, a dla jeszcze innych bogactwo, nie oznacza to, że brakuje tutaj elementów bardziej typowych dla science-fiction. Choć nie znajdziecie tutaj robotów czy nowoczesnych technologii, to akcja rozwija się wartko. Choć w samej przestrzeni kosmicznej nie przebywamy zbyt długo, to znalazło się miejsce na rozbudowane, trudne do przewidzenia pojedynki na śmierć i życie, maszyny związane z wydobywaniem wspomnianego wcześniej melanżu, są też zjawiska i zdolności nadprzyrodzone takie jak widzenie przyszłości. Ta mieszanka nas wciąga i zaskakuje!
Książka została podzielona na trzy części, z których każdy prezentuje kolejne etapy życia Paula Atrydy oraz mające wokół niego wydarzenia, związane ze spiskiem na życie jego rodziny, a przede wszystkim jego ojca, tułaczką po piaszczystej planecie, czy poznaniem mieszkańców Diuny, Fremenów. Najnowsze wydanie książki, dostępne na polskim rynku za sprawą wydawnictwa Rebis zawiera także słownik z terminologią Imperium, mapę planety, krótkie wprowadzenia dotyczące religii oraz ekologii Arrakis, a także poszczególnych rodów powiązanych z fabułą książki. Wszystkie te dodatki zdecydowanie ułatwiają lekturę, a z części z nich warto korzystać w trakcie czytania. Dodatkowo, samo wydanie jest naprawdę piękne i równie szczegółowe co opisy Herberta.
Pisarz często zwraca nam uwagę na takie aspekty naszego życia, nad którymi się nie zastanawiamy, o których nie myślimy, a powinniśmy. Dbanie o otaczający nas ekosystem, rozwiązywanie sporów rodzinnych, wiara w Boga, filozofia życia. W dzisiejszych czasach mkniemy przez kolejne dni, nie zastanawiając się nad tym co było lub co będzie, żyjąc z dnia na dzień. „Diuna” w oryginalny sposób przypomina nam, że w życiu potrzebna jest refleksja, a to że towarzyszą jej spiski, brutalność, odkrywanie nowego świata i wypełnianie swojego przeznaczenia sprawia tylko, że ta książka jest jeszcze bardziej fascynująca.REKLAMA
Na koniec trzeba wspomnieć o tym jak toczy się fabuła powieści. Rozwija się ona powoli i stabilnie w ramach każdej z trzech ksiąg – Diuna, Muad’Dib, Prorok. Choć z początku da się przewidzieć pewien tor, którym historia podąża, to im dalej w las, tym więcej niespodzianek ma dla nas Frank Herbert. Dotyczy to zarówno losów poszczególnych bohaterów, ich rozwoju oraz osobistych wyborów i poświęceń. Te zaskoczenia pozwalają nam wyjść z letargu od czasu do czasu powodowanego ogromem tego świata oraz szczegółowością jego prezentacji. Są orzeźwiające, na nowo budują napięcie, a przede wszystkim sprawiają, że nic o czym do danego momentu przeczytaliśmy nie jest już takie samo!
Frank Herbert musiał włożyć mnóstwo wysiłku w stworzenie świata, którego częścią staje się czytelnik. Po dłuższej lekturze zaczyna kojarzyć każdy jego zakamarek i każdą postać. Wymagania jakie stawia autor są wysokie, ale gdy już na nie przystaniecie, nagroda przekroczy wasze najśmielsze oczekiwania!