Spodobała mi się ta nazwa restauracji we Wrocławiu, która aż dwa razy pojawia się w książce i jak czytam na ich stronie „to nietypowy lokal z duszą, w którym nikt nie jest gościem – każdy czuje się tu, jak u siebie”. Brzmi bardzo interesująco. Jak tylko będę w tym mieście, na pewno odwiedzę „Schody…” by zobaczyć, dokąd mnie nie zaprowadzą :)
Książka „Kolory życia. Opowieści niosące nadzieję” to zbiór ośmiu opowiadań, napisanych między innymi przez Nataszę Sochę, Katarzynę Enerlich, Agnieszkę Lingas – Łoniewską i wiele innych pisarek. Przeczytałam ją dzięki rekomendacji jednego z moich ulubionych blogów o książkach SieCzyta za co serdecznie dziękuję. To pozycja warta uwagi, mimo, że ja nie czytałam do tej pory żadnej z tych pisarek, ale kilka opowiadań zachęciło mnie, aby to nadrobić.
W księgarni nie zwróciłabym uwagi ani na okładkę, ani na tytuł. Mimo, że okładka piękna, to trochę „przegadana” słowami a tytuł…no cóż…nie polubiliśmy się, tym bardziej, że opowiadania w środku mają naprawdę ciekawe tytuły. Tak czytając, szukałam dobrej dla mnie nazwy dla tego zbioru i nawymyślałam tyle, że może lepiej nie będę ich tu wszystkich cytować, ale gdybym zobaczyła taką „Łąkę życia” pewnie pierwsza stałabym w kolejce, aby ją kupić :) Bo na łące są i motyle i myszy i jest wszystko…tak jak w życiu.
„Pokraka” to jak uderzenie młotem. Pierwsze opowiadanie i mocne pierwsze zdanie.
„Nie kocham swojej mamy”.
Natasza Socha odważnie stawia raz za razem to samo zdanie. Idziemy z bohaterką przez życie, doświadczamy z nią wiele upokorzeń. Z każdym rokiem jest tylko gorzej i gorzej i czujemy się już tak przygniecione, że same te słowa byśmy wykrzyczały…No właśnie. Ja bym je wykrzyczała( a może nie), a w opowiadaniu bohaterka je wymawia mam wrażenie ze spokojem. Wie co mówi. Jest tego pewna. Socha pokazuje nam pomieszanie ról. Córka chce, aby matka była szczęśliwa, bo jak w końcu będzie, to i jej życie się ułoży. Opowiadanie Sochy trudne, przejmujące, potrzebne. Ktoś powie, gdzie tu nadzieja? Ile można czytać o beznadziei? Tak szybko byśmy pewnie udzielili rady…, aby pozbyć się problemu…. Albo powiedzieli „wymyślasz” lub „inni mają gorzej” a może „urodziła cię, wychowała, doceń to”. Nie mamy czasu wysłuchać, pobyć w tym. Tak, żyjemy w czasach, w których nie mamy już czasu słuchać o problemach innych, jesteśmy skupieni na sobie, bo swoich problemów mamy masę. Chciałoby sią wziąć bohaterkę w nawias jak u Szostaka w książce „Szczelinami”, przytulić, pogłaskać po włosach. Natalia De Barbaro w książce. „Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie” pisze o wybaczeniu przeszłości. Duży kontrast w zestawieniu z opowiadaniem Sochy, ale to już zostawiam każdemu z osobna, aby sam wyrobił swoje zdanie.
Drugie opowiadanie „A po burzy” Katarzyny Enerlich to jedno z moich ulubionych, choć końcówka jak dla mnie zupełnie niepotrzebna (nawet jeśli na faktach). Ucięłabym je na stronie 80. Może zamysłem autorki było pokazać to słońce w pełni. Mi wystarczyłoby tych kilka promyków.
„…miłość do świata i Natury jest Drogą, a nie nienawiść, zło, gniew – te niskie uczucia, które niszczą wszystko wokół niczym pożar. A na koniec spalają tego, kto je nosi w sercu”
A! Pamiętajcie, że słowa mają moc i trzeba uważać co się mówi, bo jeszcze komuś naprawdę kaktus wyrośnie na dłoni jak tak będzie się odgrażał :)
Nie będę opisywać wszystkich historii, bo i tak trudno jest napisać tak, aby nie zdradzić za wiele. Wszystkie na pewno mówią o rzeczach ważnych i potrzebnych. Czasami trzeba dojść do ściany, aby zadziała się zmiana, choć były i takie sytuacje, że wręcz niewiarygodne. Życia nie można zmienić tak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Choć czasami obserwacja innych, takiego idealnego i oczekiwanego świata, podpatrywanie dobrych nawyków i zachowań, może sprowokować do podjęcia decyzji o zmianach w naszym postępowaniu. Jednym pomaga wizyta u psychologa, innych czytanie odpowiednich książek, a jeszcze innym…wykrzyczenie się, ale tak dla siebie.
Wygadanie się samej przed sobą, w głos - bezcenna podpowiedź.
Normalnie siebie nie słyszymy albo nie chcemy usłyszeć. To może być duży szok, tak nagle usłyszeć, to co myślimy i czujemy naprawdę.
” Między nami cisza”, „Obłęd w ciapki”, „Twoje sprawki, moje sprawki”, „Giselle”, „Przemijanie”, „Cala” – to tytuły pozostałych opowiadań, a każde można by streścić w jednym zdaniu i samo zdanie byłoby wypełnione treścią, które każdy odczytałby po swojemu. Za każdą z tych historii stoją ludzkie dramaty, samotność, relacje międzyludzkie, stosunek do zwierząt, roślin, własnego ciała, do pracy i wiele, wiele innych. Wszystkie łączy jedno – mówią o przebudzeniu. Przebudzeniu i zmianie. Zmiana jest nadzieją. Zmiana jest dobra. Zmiana jest czasami konieczna. Któż nie chciałby zobaczyć słońca w swoim życiu, uśmiechu, poczuć radość i spokój. Ten spokój ducha, zgoda, akceptacja, wybaczenie (sobie) jest bezcenne.
Nie umiałam początkowo odnaleźć się w tych kompletnych opowiadaniach (w większości). Tak jak w przypadku opowiadań C. R Zafona, podążałam z moją wyobraźnią w dalszą drogę, przeważnie za wycinkami wyrwanymi z życia. A tu tak trochę na tacy, ktoś za mnie pomyślał. Z czasem przyzwyczaiłam się do takiego sposobu podania i wciągnęłam się, choć nie w każde opowiadanie tak samo. Bo może takie było od początku założenie. Od małego słuchając i czytając bajki z morałem, przyzwyczailiśmy się do ich dobrych zakończeń. Im dalej w las, tym jest już różnie. Odzwyczaiłam się od takich lukrów czytelniczych. Odzwyczaiłam się też od lekkości czytania, aby było łatwo, miło i przyjemnie. Cieszę się jednak, że miałam okazję przeczytać te historie, bo, pomimo że ta lekkość przy czytaniu mi początkowo przeszkadzała biorąc pod uwagę zaprezentowane tematy, to z czasem przyzwyczaiłam się i nawet pomyślałam, że trzeba zmieniać sobie czasami „środek ciężkości”.
Moją oceną, chciałam docenić pomysły na opowiadania, które uważam za bardzo ciekawe. Kilka zostanie ze mną na pewno. Na podstawie niektórych z nich, można by napisać naprawdę dobrą książkę. Ale najbardziej chciałabym podziękować Nataszy Socha, za może najbardziej trudne, ale jakże ważne opowiadanie. Myślę, że wielu osobom ono może pomóc i to bardziej niż nam się może wydawać. Właśnie ono, takie najcięższe, może przynieść nadzieję.
AleBabka AleBabka
PS „Schody Donikąd” – cały czas jestem pod wrażeniem tej nazwy i myślę, że te schody mogłyby spokojnie wystąpić w każdym opowiadaniu…
Natasza Socha, Katarzyna Enerlich, Liliana Fabisińska, Magdalena Knedler ...
7.2/10
Świat jest pełen kolorów. Czasem dominują ciemniejsze, by po chwili znowu zrobiło się jaśniej. Bohaterowie opowiadań mierzą się z różnymi problemami – śmiercią, strachem przed starością, konflikte...
Świetna recenzja :) Bardzo podoba mi się pierwsza fotka ;) Nie wiem czy to kwestia śniegu na korze, podczas, gdy jeszcze mamy lato. Czy też kolor paznokci. Nie wiem.... Ale ma to coś, co przyciągnęło moje oko :)
Dziękuję :) Obstawiam śnieg na korze - dla mnie zawsze przepiękny widok. A zdjęcie konkretnie pod to opowiadanie, które jest tak.niezwykłe, że dla tego opowiadania warto po tę pozycję sięgnąć.
Natasza Socha, Katarzyna Enerlich, Liliana Fabisińska, Magdalena Knedler ...
7.2/10
Świat jest pełen kolorów. Czasem dominują ciemniejsze, by po chwili znowu zrobiło się jaśniej. Bohaterowie opowiadań mierzą się z różnymi problemami – śmiercią, strachem przed starością, konflikte...
"Kolory życia. Opowieści niosące nadzieję" to wyjątkowa antologia, która mocno mnie poruszyła. Na jej kartach znalazłam osiem opowiadań, z których wszystkie zapadają w pamięć i nie pozwalają na odsun...
Kiedy mam do przeczytania zbiór opowiadań zwykle dopadają mnie mieszane uczucia. W przypadku publikacji wydawnictwa Zwierciadło miałam szczęście. Autorki opowieści " Kolory życia" były mi znane. Klam...
@Strusiowata
Pozostałe recenzje @ale.babka
Paniutka i Łowika - moje nowe koleżanki!
@Obrazek BAJKOLORY na dobranoc, na śnienie Ilustarcje: Nina Peret Bajanki: Autor Nieznany. Specjalnie czekałam z moją recenzją Bajanek do wieczora…, a tu jeszcz...
Stanisława Brejdyganta pierwszy raz zobaczyłam w serialu Klan. Pamiętam, że pomyślałam, dlaczego tak dystyngowany, dobrze ubrany i mający coś do powiedzenia człowiek nie...