Książka Roberta Kolkera to naprawdę dobry i solidny materiał do zapoznania się z tematem trudnej choroby jaką jest schizofrenia. Jest to swego rodzaju reportaż, opowiadający prawdziwą i jakże trudną historię amerykańskiej rodziny Galvinów, która w wyjątkowo bezlitosny sposób została obarczona tą chorobą. Z dwunastki dzieci państwa Galvin sześciu chłopców ciężko zachorowało, i to w latach kiedy o tajemniczej chorobie wiedziano tyle co nic, a metody leczenia i pomoc dla dotkniętych chorobą rodzin były raczej na etapie eksperymentalnym i przynosiły wątpliwe skutki.
Poznając stopniowo losy każdego członka rodziny Galvin, w książce jednocześnie stopniowo zapoznajemy się z badaniami nad schizofrenią oraz próbami jej leczenia od wczesnych i trudnych początków opartych w dużej mierze na działaniu po omacku, po najnowsze współczesne badania nad tą jednostką chorobową.
Co równie ważne, książka ta śledząc losy rodziny Galvinów, analizując ich wypowiedzi i przedstawiając każdą postać z osobna oraz ich różne perspektywy pokazuje bardzo ważny aspekt tego jak wygląda życie ze schizofrenią i jak choroba wpływa na relacje i funkcjonowanie całej rodziny, również jej zdrowych członków. Podporządkowanie życia całej rodziny ustabilizowaniu stanu psychicznego chorych dotkniętych tą przypadłością niesie za sobą ogromny ciężar, który niejednokrotnie ciężko udźwignąć. Kolker w swojej książce bardzo trafnie zobrazował ten problem pokazując jak relacje rodziny Galvinów z sąsiadami i znajomymi, jak również innymi krewnymi zmieniały się wraz z zachorowaniem kolejnych chłopców.
W moim odczuciu, książka Kolkera to wyjątkowo cenny materiał, ponieważ przygotowana została w oparciu o wiele godzin rozmów i wywiadów z członkami rodziny Galvin oraz ludźmi, którzy mieli okazję ich poznać. To daje bardzo wiarygodny obraz oraz jedyną w sowim rodzaju możliwość poznania perspektywy osób, które na co dzień mierzą się ze schizofrenią osobiście.
Fragmenty dotyczące rozwoju medycyny w zakresie badań nad schizofrenią oraz próbami znalezienia jej przyczyny wydawały się bardzo dobrze opracowane. Książka oparta jest na dobrym researchu, autor solidnie i rzetelnie podaje źródła z których korzystał. Wśród nich znajdziemy wiele naukowych publikacji lekarzy zajmujących się tą dziedziną psychiatrii oraz relacje z konferencji medycznych i farmaceutycznych zajmujących się problemem na przestrzeni wielu lat. Całość nadaje wiarygodności książce i dostarcza również wielu inspiracji do dalszej lektury. Podanie literatury źródłowej i przypisów w tym wypadku są dużym plusem, ponieważ zwiększają wiarygodność przedstawionej historii i ugruntowują wiedzę autora, a tym samym również wiedzę czytelnika na temat psychiatrii z naukowego punktu widzenia. Przedstawiona treść to nie opinie i spostrzeżenia autora, a fakty poparte literaturą z rożnych okresów badań nad schizofrenią.
Czytając o wieloletnim sporze między zwolennikami teorii, że za zachorowania na schizofrenię odpowiedzialne jest środowisko i metody wychowawcze oraz zwolennikami teorii, że przyczyną są geny i DNA niejednokrotnie byłam zaskoczona. Fakt, że po wielu latach badań diagnozowanie schizofrenii nadal jest trudne a dokładne przyczyn wywołujące zachorowania nadal pozostają w dużej mierze tajemnicą, pokazuje jak bardzo skomplikowana jest ta przypadłość. Osobiście byłam zaszokowana, kiedy po raz pierwszy spotkałam się z określeniem „schizofrenogenna matka”, które przez wiele lat było popularne wśród badaczy tej jednostki chorobowej i w krzywdzący sposób stygmatyzowało rodziców chorych dzieci, popularyzując teorię że pewne określone metody wychowawcze mogą przyczynić się do wystąpienia epizodów schizofrenicznych.
Bez wątpienia wielodzietna i wyjątkowo doświadczona rodzina Galvinów w dużej mierze przyczyniła się do rozwoju badań nad schizofrenią, co autor w subtelny sposób stopniowo pokazuje opisując losy poszczególnych jej członków, oraz metody ich leczenia i różnego rodzaju współpracę ze środowiskiem medycznym.
W książce nie brakuje też obiektywnych opisów niechlubnych początków psychiatrii, ukazujących czasem nieludzkie i trudne do zaakceptowania sposoby zajmowania się chorymi. Nie mamy tutaj zatem wyłącznie wyidealizowanego obrazka środowiska medycznego pragnącego pomóc ciężko chorym, ale brutalną i czasem trudną do zaakceptowania prawdę np. o realiach rynku farmaceutycznego i roli dużych koncernów zorientowanych bardziej na zarobki niż na niesienie faktycznej pomocy chorym.
Podsumowując, „W ciemnej dolinie” to w moim odczuciu bardzo wartościowa lektura, poruszająca wyjątkowo trudny temat. Autor w doskonały sposób zobrazował jak życie z chorym na schizofrenię wpływa na całą rodzinę, ale również jak ewoluowała społeczna świadomość o tej chorobie oraz jak postępowała medycyna w zakresie poznawania tej wciąż tajemniczej choroby.