Z niektórymi autorami mam zasadniczy problem, bo podobają mi się ich niektóre serie, a niektóre nie. Czasami jest to potężne utrudnienie, bo jak pojawia się coś w zapowiedziach i widzę znajome nazwisko, to pędzę, lecę, chcę czytać. I czasami z tego jest klops! Tak mam z Hanną Greń, której książki naprawdę lubię, ale seria Śmiertelne wyliczanki nie przypadła mi do gustu. Postanowiłam jednak sprawdzić czy może przełamiemy złą passę, bo inne serie pochłaniam.
No właśnie, bo ta konkretna książka to już trzeci tom serii i myślę, że trzeba czytać w odpowiedniej kolejności, aby nie zgubić ważnych wątków.
Jak na kryminał przystało, dostajemy na dzień dobry zwłoki. Znalezione zostają w dolinie o jakże ciekawej nazwie Krompark. A, jak już nas informuje się na początku opisu tej książki, plotka puszczona w świat jest jak pocisk i tym razem o denacie plotkuje się aż się w ludziach gotuje. Dlaczego? Otóż, podobno miał bardzo bujne życie erotyczne. Facet został otruty więc kolejne plotki lecą w świat i się rozprzestrzeniają okropnie, bo przecież skoro był z niego taki kobieciarz, to pewnie go postanowiła zabić kochanka. Jedna z wielu. Tylko nie wszystko jest takie proste, prawda?
Śledztwo trafia pod skrzydła podkomisarza Nakańskiego, który bardzo szybko obstawia podejrzanych. Czy nie kierują nim ploteczki? W końcu jedną z głównych podejrzanych według niego jest jedna z odrzuconych kochanek zabitego rolnika. Wszystko się komplikuje kiedy to i ona zostaje zamordowana. Cóż, nasz podkomisarz ma również własne problemy rodzinne, z którymi musi się uporać. Jak to wszystko się zakończy?
Tym razem czytałam z zaciekawieniem i naprawdę Greń mnie wciągnęła w sprawę, która mogłaby być bardzo oczywista i prosta do rozwiązania, ale wcale taka nie jest. Przy okazji zahacza o problemy ludzi, o ich uczucia i pokazuje jacy potrafią być okrutni, perfidni i tak nieempatyczni, że aż przykro się robi.
Jeśli chodzi o akcję, to jest to kryminał. Nie thriller, nie powieść akcji, a właśnie taki spokojny wręcz kryminał. Powiedziałabym, że nie skupia się czytelnik na zbrodni samej w sobie, ale na zagadce do rozwiązania i na bohaterach. A to dobrze, choć wątek obyczajowy jest niewielki, to jednak gdzieś tam można się mocno zżyć z podkomisarzem, któremu lekko nie jest.
Zdziwiłam się, że spodobała mi się książka z tej serii i mimo, że nie wybuchły między nami fajerwerki, to na końcu wydarzyło się coś, czego się nie spodziewałam, a tego również oczekuję od dobrego kryminału.
Cóż tu wiele mówić, jeśli znacie powieści tej autorki, to śmiało, bierzcie w ciemno i tę. Myślę, że się nie zawiedziecie!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.