Reprezentantka Fabryki Słów, z którą współpracuję mogłaby bez problemu zaświadczyć, że o tej książce marudziłam jej przez dobrych kilka miesięcy. W końcu dwa dni temu dotarła do mych rąk wyczekiwana pozycja, czy mogłam się oprzeć? Wychodząc z założenia, że wizyta u dentystki to coś średnio przyjemnego zabrałam sobie "Wampira z M-3" w celu umilenia czasu oczekiwania. Umilanie wyszło nieźle, a osoby dzielące ze mną poczekalnię pomyślały pewnie, żem świrnięta, bo co chwilę chichotałam pod nosem ;) Ale może w końcu słów kilka o samej książce...
Polska, początek lat 80-tych, szara rzeczywistość aż gryzie. Papier toaletowy jest towarem deficytowym, herbata gruzińska za dolary w Pewexie, a turecki dżins to szczyt mody. O rany... PRL i wampiry? Tak, moi drodzy, właśnie tak! Bo i w tym ustroju politycznym przyszło żyć wampirom. Nie tylko zresztą im ;) Ale jak wampir może wytrzymać, gdy tyle ograniczeń dookoła? Pozostaje mu - tak, jak wszystkim innym - kombinowanie na prawo i lewo!
Główną bohaterką jest Gosia, młoda dziewczyna, która po popełnieniu samobójstwa nagle budzi się w trumnie, w krypcie rodzinnej i za nic w świecie nie rozumie, co jest grane. Udaje jej się wydostać, jedzie więc do domu, jednak w rodzinie na jej widok wybucha panika, próbują ją natychmiast zgładzić! Gośce udaje się uciec, dzięki wydatnej pomocy pierwszego z wampirów, których spotyka na swej drodze, a który to uświadamia jej, że i ona dołączyła do tego szacownego grona. Razem to nietypowe grono przeżywa masę różnorakich perypetii.
Bo wampiry w tym wydaniu to nie takie znowu specjalne stworzenia do których przywykliśmy. Owszem, jeść nie muszą, nie muszą oddychać, nie pocą się, piją krew. Ale jednocześnie marzą o fajnych ciuchach, o miłości, miłym mieszkaniu, dobrej sytuacji życiowej. A na dodatek w ich gronie jest i hrabia, i przykładny reprezentant masy robotniczej, i komunista. A na dodatek na przestrzeni lat zapomniały one, jak używa się specjalne wampirze moce, więc niez wychodzi im przemiana w nietoperza, czy łamanie krat więziennych jedną ręką. Trochę im te braki dolegają i dlatego próbują zdobyć unikatową księgę, w której ponoć wszystkie moce, jakie wampiry powinny posiadać są opisane. Jednocześnie jednak muszą zmagać się z rzeczywistością - z partią, z ubecją, z cinkciarstwem. A to wszystko okraszone jest garścią kłopotów z innymi nietypowymi stworami. Mieszanka wybuchowa!
"Wampir z M-3" zapowiadany był, jako swoista odpowiedź autora na histerię związaną z wampirami, która od dłuższego czasu gwarantuje nam zalew wampiropodobnego badziewia (mówmy wprost - większość z tych dzieł to byle jakie książki pisane "od linijki", monotonnie i schematycznie, bo się opłaci). Andrzej Pilipiuk faktycznie rozprawia się z tzw. kulturą masową w bardzo ciekawy sposób - drwiąc z innych, a po części i z samego siebie. Bo oprócz lekko głupkowatego Edwarda wraz z jego rodzinką ohydnych wampirów-wegetarian, mamy też i inne ciekawe postaci - Van Helsinga, Limahla, ale również Jakuba Wędrowycza, Pana Samochodzika oraz niejakiego Olszakowskiego :D Cacuszek różnorakich jest w tej książce sporo, a do tego dochodzi jeszcze np. styl wypowiedzi bohaterów, osadzenie akcji w dużej mierze na warszawskiej Pradze oraz Bazarze Różyckiego, barwność postaci.
Język i styl tych opowiadań jest jednocześnie lekko siermiężny i barwny. Wierzę, że tak właśnie zamierzał autor. Każdy z bohaterów jest niezmiernie hm... "krwisty", nie ma tutaj postaci mdłych, nawet bohaterowie drugoplanowi są dopracowani i ciekawi. Autor w bardzo fajny sposób połączył wampiry z realiami PRL, nawiązaniami do wielu różnych motywów kulturowych, legendarnych, mitologicznych. A to wszystko okrasił naprawdę sporą dawką humoru. Jak dla mnie - rozrywka pierwszej klasy :D Długo czekałam na "Wampira z M-3" i teraz już wiem: autor jest w formie, co bardzo cieszy! Świetny pomysł, bardzo dobra realizacja, książka bardzo wciągająca i gwarantująca dobrze spędzony czas. Najlepiej o tym świadczy fakt, że przecież śmiałam się czytając w poczekalni u dentystki, mając przed sobą wizję niezbyt przyjemnej wizyty :D Mam wrażenie, że piszę dzisiaj lekko chaotycznie, ale podobało mi się na tyle, że nie wiem sama, o czym mam jeszcze pisać ;) Minusów żadnych nie zauważyłam, więc dzisiaj nie trafi się żadne "czepialstwo" z mojej strony.
"Wampir z M-3" to książka dla wszystkich fanów fantastyki, tych, którzy lubują się w wampirach oraz dla osób, które chciałyby spojrzeć na czasy PRL-u z innej perspektywy ;p Oraz dla każdego, kto lubi się dobrze bawić! Zdecydowanie polecam!
[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com]