Od zeszłego roku, gdy po raz pierwszy ujrzałam zapowiedź książki Grety Drawskiej, okrutnie zapragnęłam poznać jej twórczość. Wiele pozytywnych opinii skutecznie pobudzało moją chęć na książki autorki. Teraz jestem już po lekturze pierwszego tomu cyklu o Wandzie Just oraz Piotrze Dereniu. Czy ten kryminał przypadł mi do gustu i zawładnął moim czytelniczym sercem? O tym w tej recenzji.
W małym miasteczku, nad jeziorem, ktoś znajduje głowę człowieka przybitą do drzewa. Wokół niej krążą wściekłe muchy, które pragną dobrać się do swojej zdobyczy. W oku tkwi włócznia, a pod spodem wyryto pogański symbol - czyżby ktoś brał udział w jakimś przerażającym rytuale? Prokurator Wanda Just wie, że pierwsze tropy zawsze są fałszywe, jednak gdy miasteczko jest tak małe - ludzie ukrywają znacznie więcej. Kobieta będzie musiała poradzić sobie nie tylko z makabrycznym znaleziskiem i późniejszym śledztwem, ale również z przeszłością, która zdaje się nie wypuszczać jej ze swoich sideł. Wcale nie pomaga jej w tym Piotr Dereń, z którym współpracuje. Czy uda im się odkryć tajemnice tego miejsca? Czy odnajdą winnego?
Pierwszym plusem, jaki wysuwa się już na samym początku, jest kreacja głównej bohaterki. Wanda jest postacią o silnym charakterze, odrobinę zamkniętą w sobie i pilnująca swojej prywatności niczym lwica. W pewnych momentach wyczuwałam w niej taki vibe Joanny Chyłki, lecz z pewnością nie jest to taka sama bohaterka. Wanda stoi tak naprawdę daleko od Chyłki i jestem nawet pewna tego, że większość czytelników bardziej polubi główną bohaterkę Rytuału. Uważam, że jest to najbardziej barwna postać w tej powieści i zdecydowanie zasługuje na uznanie.
Co do Piotra Derenia... Mam wrażenie, że został on potraktowany trochę po macoszemu. Co to oznacza? No właściwie tyle, że nie zżyłam się z nim, nie potrafię wskazać jego mocnych stron i gdzieś zatarł mi się w tym moim czytelniczym rozumku. Był, a jakby go nie było wcale. Mam jednak nadzieję, że w kolejnym tomie cyklu ten bohater dostanie troszkę więcej miejsca dla siebie i da się poznać bliżej.
Fabuła tego kryminału z pozoru wydawać się może dość przeciętna. Małe miasteczko, ofiara, szukanie winnego, tajemnice... Rzec by się chciało: “ale to już było”. Jednak ku mojemu zdumieniu, Greta Drawska zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie prowadzeniem akcji oraz tyloma zawirowaniami, oraz zwrotami akcji, że naprawdę muszę napisać, że nie jest to taki do końca zwyczajny kryminał. Owszem, bywały nudniejsze i bardziej schematyczne momenty, no ale w czasach, gdy książek jest tak dużo, trudno o wyjście poza te ramy.
Dla mnie jedynym minusem tej historii były rozdziały, w których przedstawiano wydarzenia sprzed lat - oczywiście, jest to świetne uzupełnienie całości i zapoznanie czytelnika z kontekstem następnych wydarzeń, jednak mnie z jakiegoś powodu wybijało to z rytmu. Nie oznacza to też, że jest to ogólna wada książki - jestem przekonana raczej, że to tylko moje odczucia, a innym czytelnikom takie uzupełnienie przypadnie do gustu.
Rytuał to moje pierwsze spotkanie z twórczością Grety Drawskiej i z pewnością nie ostatnie. Autorce udało się mnie zachwycić oraz zaskoczyć, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko sprawdzić, czy dalej też tak będzie. Jeżeli szukacie ciekawego i dobrego kryminału, to sięgnijcie po tę właśnie książkę.