To jedna z tysiąca podobnych do siebie historii, a jednak wyjątkowa, jak wyjątkowy jest każdy z bohaterów opowieści, które wydarzyły się naprawdę, lub wydarzyć się mogły.
Jest coś hipnotyzującego w prozie Ryszarda Katarzyńskiego, który opowiadając o losach trójki bohaterów, w swojej książce Życiorysy niepoprawne, tak naprawdę opowiedział historię dziesiątek, setek, czy tysięcy rodzin, którym przyszło żyć w trudnych wojennych i powojennych czasach. Losy Ireny, Krzysztofa i Grzegorza, to odzwierciedlenie losów ludzi, którzy mieli to nieszczęście poczuć na własnej skórze czym jest wojna, cierpienie, głód, ludzkie okrucieństwo, strach i śmierć. A potem przyszło im zmagać się z nowym systemem, z nową władzą, budować dom i rodzinę, na nowo żyć w państwie, które choć w pełni kontrolowane przez komunistów, dawało jednak możliwość normalnego funkcjonowania. Często wypaczonego, jednak w miarę stabilnego i bezpiecznego.
Życiorysy niepoprawne to historia opowiadająca o własnej tożsamości, wojennej zawierusze, miłości, przetrwaniu. To wspomnienia trójki ludzi, po których zostały lub zostaną tylko wspomnienia, pamiętniki, zdjęcia, wywiady… Jak ten, przeprowadzony z Ireną Zytułą, a właściwie Polą Hirszberg, na temat wojny i wspomnień z nią związanych. Smutne, dojmujące losy kobiety, to tak naprawdę nie opowieść o Majdanku, przymusowych robotach w Niemczech, czy porzucenia żydowskiego nazwiska, by przetrwać. To opowieść o ludzkiej determinacji, sile woli i pragnieniu życia. Z drugiej strony zaś mamy okazję poznać historię eks partyzanta, który dzięki zaradności i sprytowi urządza się po wojnie, całkiem nieźle odnajdując w nowej rzeczywistości. Podobnie jak Irena, ukrywa swoją tożsamość i nie chce wspominać o dawnym życiu. Jak całe masy ludzi, które przybywają po wojnie na Ziemie Odzyskane, by tu, rozpocząć życie od zera. To i wiele innych miejsc, to teren idealny dla ludzi, którzy nie chcą wracać do przeszłości i chcą ukryć przedwojenną tożsamość. To odzyskany raj, czy właściwie jego namiastka dla tych, którzy byli w podziemiu, dla tych, którzy kolaborowali, w końcu dla tych, którzy stracili wszystko i wszystkich.
Książka Ryszarda Katarzyńskiego, to nie tylko kilka zebranych w całość życiorysów. To swoisty rozrachunek z przeszłością. Interesująca opowieść o zagmatwanych ludzkich losach, ludzkich postawach, trudach życia. To książka, która uczy pokory. Pokazuje, że świat nie jest czarno-biały, a bohaterstwo w stylu romantycznym nie ma racji bytu. Zwłaszcza, jeśli chce się żyć. Zwłaszcza, jeśli jest się odpowiedzialnym za rodzinę.
W interesujący sposób autor pokazuje zagmatwane losy ludzi, trudne czasy, ludzkie postawy. Kreśli lekkim piórem opowieść o bardzo nielekkich, poplątanych, bezdusznych czasach.
To opowieść o tym, jak ciężkie doświadczenia przyszło dzielić dziesiątkom tysięcy ludzi w czasie i po wojnie. O ich charcie, sile, zaradności. Nie ma tu peanów ku czci kogokolwiek, choć czasem ma się ochotę na bicie peanów ku czci zdrowego rozsądku, innym zaś razem niemiłosiernie krzywiąc się nachodzi nas myśl za jaką cenę to wszystko i po co...
Polecam.