Save me recenzja

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Mony Kasten. I w zasadzie udane. "Save me", to lekka i przyjemna historia, gdzie akcja dzieje się w szkole. Lubię takie powieści. Można na chwilę przenieść się do szkolnej ławy i powspominać.

Ruby, dzięki stypendium może uczęszczać do elitarnego liceum Maxton Hall. Stara się nie rzucać w oczy. Nie są dla niej ważne pieniądze, władza czy imprezy. Ma swój cel i chce go zrealizować. Otóż marzy jej się Oxford i na tym się skupia.

James, przystojny, bogaty, arogancki, przywódca szkolnej elity. Dla niego ważna jest zabawa. Jednak nie jest też do końca szczęśliwy. Ma rodziców, którzy decydują za niego i nie znoszą sprzeciwu. 
Jednak pewna sytuacja zmienia życie tej dwójki. Ruby znajduje się w nieodpowiednim miejscu i widzi coś, co nie może ujrzeć światła dziennego. Od teraz James ma na nią oko.

Co z tego wyniknie? Czy Ruby znajdzie się w szkolnej elicie? A może wręcz przeciwnie, będzie przez nich prześladowania? Czy Ruby uda się dostać na wymarzony Oxford. "Save me", to przyjemna opowieść o życiu szkolnej elity. Jest to przyjemna lektura, idealna do małej odskoczni od cięższych tematów. Czyta się szybko, wciąga. Ogólnie podobała mi się, ale raczej bez takiego efektu wow. Oczywiście sięgne po kolejne części, bo jestem ciekawa, co tam się dalej wydarzy. Tyle pozostawionych pytań, na razie bez odpowiedzi.
Czy polecam.? Jeśli szukacie czegoś lekkiego, to to będzie idealna lektura.