Roztwory i spółka recenzja

Chemia jest wśród nas. Tym zdaniem zapewne część z nas była katowana przez nauczycieli od wspomnianej dziedziny. Ciężko się jednak z tym nie zgodzić, chociaż niekiedy trudno sobie wyobrazić, że wszystko co nas otacza, łączy się ze sobą na poziomie molekularnym. Pani Kate Biberdorf jest tego w pełni świadoma, bo jako chemiczka jest zafascynowana tymi wszystkimi powiązaniami, ale jednocześnie, jako nauczyciel akademicki, ma świadomość, że jej studenci już niekoniecznie to pojmują. W związku z tym postanowiła stworzyć książkę, w której postanawia przedstawić chemię w sposób ciekawy i zarazem prosty w zrozumieniu.
"Roztwory i spółka" dzieli się na dwie główne części. Pierwszą z nich jest przedstawienie podstaw rządzących chemią. Muszę przyznać, że wyłapałam tutaj także parę zagadnień wpisujących się w program na poziomie rozszerzonym w liceum. Druga część natomiast opisuje gdzie na co dzień możemy znaleźć chemię. Autorka skupia się tutaj między innymi na wyjaśnieniu niektórych mechanizmów, na przykład reakcji naszego organizmu na trening czy upicie. Usiłuje wytłumaczyć nam chemię w środkach używanych przy sprzątaniu oraz to, dlaczego niektórych z nich nie powinno się mieszać. Znajdziemy tu także opis procesów, które możemy spotkać w naszej kuchni podczas przygotowywaniu wypieków. A ty tylko część rzeczy, które zebrała dla nas Pani Biberdorf.
Książka jest naprawdę ciekawa. Widać, że autorka pasjonuje się chemią i za wszelką cenę chciałaby zarazić tą miłością także innych. Czytając poszczególne rozdziały miałam wrażenie, że pisała to moja nauczycielka z liceum, która zawsze starała się nam wytłumaczyć nawet najbardziej skomplikowane zagadnienia w prosty i zrozumiały sposób. Stosując ciekawe porównania, Pani Biberdorf jest w stanie faktycznie przedstawić mechanizmy "na chłopski rozum". Mnie osobiście bardzo spodobało się opisanie czym są jony. Autorka przyrównała je do pary kochanków, gdzie jedno z nich oddaje drugiemu swój płaszcz, zupełnie jak atomy przekazują sobie elektron - anionem będzie więc osoba która otrzymała dodatkowe okrycie, a kationem ta, która je pożyczyła. To jeden z wielu przykładów porównań jakie możemy spotkać w tej książce.
Ciężko mi określić obiektywnie czy książka dla każdego będzie zrozumiała. Jak już wspomniałam wcześniej, ponieważ w liceum chodziłam do klasy o profilu z rozszerzoną chemią, byłam w stanie wyłapać zagadnienia, które się tam pojawiają. Ponadto przez prawie trzy lata studiowałam kierunek, który był ściśle związany z chemią. Nadal uważam, że w tej książce są one prosto wytłumaczone, jednak to, że mi się tak wydaje, nie oznacza, że dla każdego takie będzie. Mimo to, książka powinna zdecydowanie przypaść do gustu osobom, które interesują się tą dziedziną nauki lub chcą się przekonać, czy to odpowiedni dział dla nich.