"Gangsterzy” to moje kolejne spotkanie z twórczością autorki. I chociaż wolę jej bardziej fantastyczną odsłonę, nie pogardzę romansem mafijnym w jej wydaniu. Tym razem miałam przyjemność poznać Evę i Ryana i burzliwą historię ich znajomości.
Eva nie ma w życiu lekko. Wydaje się, że wszystkie możliwe problemy zwalają się właśnie na jej głowę. Kiedy zaczyna wychodzić na prostą, w jej życiu wydarza się coś, co burzy jej spokój. I tak w kółko. Pewnego dnia dziewczyna zostaje porwana. Po raz kolejny przeżywa chwile grozy. Ryan to były wojskowy, obecnie gangster, prawa ręka szefa mafii i ochroniarz w klubie „Nieskończoność”. Na niego spada zadanie posprzątania bałaganu po swoich kolegach, którzy, delikatnie mówiąc, spartolili sprawę porwania. Kto i dlaczego przetrzymuje Evę? Co robi jej ojciec miliarder, kiedy córka zostaje porwana?
Zło rodzi zło, ale nie tylko. Ono odziera nas z dobra, je kawałek po kawałku.
Uczciwie przyznam, że to jeden z lepszych mafijnych romansów, jakie miałam okazję czytać. Być może sprawił to też fakt, że w piórze Kariny jestem dosłownie zakochana. W tym, jak buduje napięcie i atmosferę powieści, jak charakteryzuje swoich bohaterów, w jakie relacje ich wplątuje. Uwielbiam też akcję, za każdym razem gnającą z prędkością światła i liczne, kompletnie niespodziewane jej zwroty. I to właśnie w jej kolejnej książce dostałam. Dlatego nie jestem w stanie powiedzieć choćby jednego złego słowa na temat tego, co przeczytałam. Nawet okładka książki w tym wypadku kompletnie mi nie przeszkadza, chociaż mam już przesyt gołych klat na okładkach. Co tu dużo mówić, to jest po prostu sztos! Plastyczne, działające na wyobraźnię opisy, nieoczywista fabuła i bohaterowie, których nie da się opisać w dwóch zdaniach.
Od pierwszych stron dzieje się w książce bardzo dużo. Najbardziej oczywiście wyczekujemy momentu, kiedy dwójka głównych bohaterów wreszcie się spotka. A kiedy to następuje, spodziewamy się wszystkiego, ale nie tego, co ma miejsce. Tym zaskakuje książka chyba najbardziej. Zresztą zaskakuje na każdym kroku i to jest jej ogromna zaleta. Mało tego, autorka prowadzi fabułę w ten sposób, że nie zawsze wiemy, co jest prawdą, a co nie. Któryś raz już się z tym zabiegiem spotykam i powinnam być przygotowana, ale w związku z tym, że każda fabuła u Kariny jest zupełnie inna, i tym razem byłam w totalnym szoku. Fabuła jest nietuzinkowa i nieprzewidywalna. Bohaterowie zostali świetnie nakreśleni, między nimi również nie ma nic oczywistego, co tylko podkręca napięcie i oczekiwanie. Eva i Ryan to skomplikowane osobowości. On jest twardy jak skała. Kobiety traktuje przedmiotowo, ale wydaje się, że im to nie przeszkadza, bo lgną do niego jak ćmy do światła. Ciężko stwierdzić, co temu człowiekowi siedzi w głowie, bo mało kogo do siebie dopuszcza. To bardzo tajemnicza postać. Eva, przynajmniej na początku, sprawia wrażenie rozpuszczonej, rozkapryszonej bogatej dziewczynki, która żyje za pieniądze taty i wszystko ma gdzieś. Jednak im bardziej ją poznajemy, tym więcej dowiadujemy się o jej traumatycznej przeszłości. Dziewczyna bardzo dużo przeszła i to cud, że w ogóle jakoś się trzyma. Chociaż może irytować, z biegiem fabuły rozumiemy ją lepiej. W pewnym momencie daje się nawet polubić.
„Gangsterzy” to uwodzicielska, rozpalająca zmysły, mroczna historia, pełna intryg i mafijnych porachunków. Świetnie napisana, nietuzinkowa i nieprzewidywalna. Przepełniona emocjami, z cudownie wykreowanymi bohaterami i z zakończeniem, które zwala z nóg i każe niecierpliwie czekać na kolejną część. Gorąco polecam!
Recenzja pochodzi z bloga:
„Gangsterzy” K.C. Hiddenstorm – maitiri_books (wordpress.com)