Książka "Trynkiewicz i inni" jest ciekawym spojrzeniem na instytucję kary śmierci z perspektywy osób na nią skazanych. Nie jest to pozycja idealna przez kilka mankamentów. Bardzo duża liczba literówek czy czasami nawet braku spacji między wyrazami powoduje pewne zniechęcenie. Z kolei treści merytorycznej zarzuca się bardzo delikatny i ogólnikowy charakter pytań. W obrębie zainteresowań autora znalazły się: stosunek skazanych do kary śmierci, ich opinii na temat czy powinno się ją przywrócić, oceny kim jest kat czy problematyka ochrony społeczeństwa przed zbrodniarzami.
W momentach, w których ewidentnie widać brak konsekwencji indagowanych i brak logiki w ich wypowiedziach nie zostaje to przez autora w żaden sposób wyłapane. Choć zapewne zostało, lecz nie publikowano tych spostrzeżeń. Należy mieć na uwadze, że najpewniej to nie agresywny ton pytań i dziennikarski pazur miał grać tutaj pierwsze skrzypce. Osadzeni nie muszą godzić się na widzenia. Jest to przecież gest ich dobrej woli. Sam Trynkiewicz zdaje sobie sprawę z faktu, że jest "cenny" i to on może stawiać warunki. Jednak kto będzie bardziej stratny, kiedy do rozmowy nie dojdzie? Więzień, który nie otrzyma wagonu papierosów od "dziennikarskiej hieny" chcącej zrobić mu krzywdę, czy autor, który wówczas nie ma podstaw do napisania czegokolwiek? Który nie będzie miał choć okruchów informacji od najbardziej wiarygodnego źródła - samego mordercy. Trudno jest więc się dziwić, że pan Pytlakowski nie mógł sobie pozwolić na bardziej zadziorną wymianę zdań.
Kat działający w granicy prawa i wykonujący polecenia sądu jest przez niektórych osadzonych traktowany na równi z mordercą. Bo jak sami twierdzą - oni mieli powód by zabić, on tych powodów nie ma. Momentami podczas lektury tej książki trzeba się zatrzymać. Nie tylko przez opisany tam brutalizm, ale i irracjonalność światopoglądu skazańców. Na próżno doszukiwać się tam racjonalnego podejścia. "Trynkiewicz i inni" nie jest książką, która ukształtuje czyjś pogląd na karę śmierci. Może jedynie wskazać na pewne za i przeciw oraz przybliżyć czytelnikowi to, jaką opinię na ten temat mają osoby najbardziej zainteresowane - te, które taki wyrok usłyszały i były bliskie tego, aby został na nich wykonany. Sam autor otwarcie przyznaje, że na pytanie, czy w polskim kodeksie karnym powinno być nadal miejsce na karę śmierci odpowiada - "nie wiem", a jego niezdecydowanie z pewnością podziela szeroka rzesza ludzi.
W książce zadziwiające jest to, jak skazani w sposób nadmiernie wybiórczy i stronniczy traktują pewne zagadnienia. Mężczyzna, który uśmiercił 4 osobową rodzinę w tym 3 letnie dziecko uważa, że kat jest najgorszym z morderców. A kim jest on sam? Jak nazwałby samego siebie po tym, jak pozbawił życia 4 osobową rodzinę w tym malutką Agnieszkę niemal odcinając jej główkę od reszty ciała?