Ewa Stec to znana, polska autorka, która zadebiutowała w 2009 roku powieścią romantyczno-kryminalną "Romans z trudem w tle", spełniając równocześnie swoje najskrytsze marzenie. Na co dzień jest szczęśliwą żoną, matką dwójki nadaktywnych dzieci i właścicielką niesfornego psa. Uwielbia czerwone hiszpańskie wino, ludzi z poczuciem humoru, a także książki z happy endem. .
Agnieszka nie ma szczęścia w miłości o czym los nieustannie jej przypomina. Po serii nieudanych związków, wygląda jednak na to, że Aga wreszcie spotkała swoją 'drugą połówkę'. Przygotowania do ślubu idą pełną parą, kiedy dziewczyna przyłapuje narzeczonego in flagranti z pewną 'motylicą'. Aga jest rozgoryczona i załamana Wylewając smutki nad kieliszkiem martini, nie zdaje sobie nawet sprawy, że to dopiero początek serii koszmarnych zdarzeń.
Życie Agnieszki Rusałki powoli zaczyna przypominać komedię kryminalną. Tajemniczy krasnal ogrodowy z powodzeniem mógłby odegrać rolę puszki Pandory. To właśnie on staje się bowiem główną przyczyną, dla której życiem Agnieszki interesuje się już nie tylko policja, ale również gangsterzy. Kłopoty w jakie wplątuje się dziewczyną są jednak niczym w porównaniu z tymi uczuciowymi. Bo naprawdę łatwo jest oddać serce Bondowi, ale o ile trudniej jest je później odzyskać...
"On najzwyczajniej w świecie zrozumiał. Zrozumiał. Boże, gdyby oni częściej rozumieli, to życie byloby bajką"
Powieści pani Ewy Stec podbijają serce czytelnika głównie dzięki humorowi. To właśnie on sprawia, że mimo drobnych niedociągnięć po twórczość polskiej autorki sięga spore grono czytelników. Po lekturze "Klubu Matek Swatek" wiedziałam już czego mogę oczekiwać i pod tym względem się nie zawiodłam. Tak jak w przypadku dwóch innych pozycji autorki tak i teraz otrzymałam ciekawą historię, w której wątek kryminalny stanowi idealne tło dla rozgrywających się wydarzeń. Jedyne co zarzuciłabym autorce to fakt, iż porównując debiutancką powieść z kolejnymi, nie dostrzegam znaczącej różnicy. Zupełnie jakby Ewa Stec doszła do pewnego poziomu i uznając go za zadowalający nie robiła już kroku do przodu.
Tak jak i w przypadku innych pozycji, tak i tu niewąpliwie atutem pozostają bohaterowie. Pani Ewa Stec przejawia zadziwiający talent jeżeli chodzi o kreację wyrazistych i żywych postaci. Co więcej, jej talent przejawia się nie tylko odnośnie głównych bohaterów, ale także tych, które odgrywają drugie skrzypce w historii. Dla tych, którzy pokochali Klarę Widzącą mam również dobrą wiadomość. Postać znaną zapewne niektórym dzięki "Klubowi Matek Swatek" możemy również podziwiać w tej historii.
„Czasami chyba lepiej, żeby marzenia pozostały tylko marzeniami, wtedy na zawsze pozostają piękne, nieskażone prozą życia. I nikt nam ich nie odbierze.”
Zaskakującym torem podążył również wątek kryminalny. Nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, że znaczącą rolę może odgrać krasnal. Ta niepozorna figurka stała się osiom wokół której rozgrywały się wszelakie wydarzenia. Również wątek romantyczny powinien zadowolić czytelnika. Choć niestety autorka nie uniknęła pewnej schematyczności - po raz kolejny mamy do czynnienia z dwoma bohaterami, którzy starają się o względy głównej postaci - byłam usatysfakcjonowana biegiem wydarzeń. Nie małą rolę odegrały w tym zresztą komenatrze alter ego Rusałki. To właśnie one sprawiły, że nawet najbardziej banalne zwroty nabierały odpowiedniego znaczenia i nie wzbudzały u czytelnika irytacji.
Warto również napomknąć o okładce, którą przedstawia nam wydawnictwo. Rzadko zdarza się by była ona tak dobrze dobrana do fabuły historii. Do gustu przypadło mi również zestawienie pastelowych kolorów z bardziej wyrazistymi barwami. Wszystko to sprawia, że na powieść pani Ewy Stec patrzy sie z niekłamaną przyjemnością.
Podsumowując, choć czytanie powieści pani Stec w małych odstępach czasowych może wywołać raczej negatywne odczucia, przy odpowiednim dozowaniu staje sie prawdziwą przyjemnością. Rzadko zdarza się by polscy autorzy w tak fantastyczny sposób łączyli romans z kryminałem i sporą dozą humoru. "Romans z trupem w tle" idealnie nada się jako lektura na zimne i deszczowe wieczory.