"Plotka puszczona w świat jest jak pocisk, którego nie sposób powstrzymać."
Jakiś czas temu zaczęłam czytać serię pani Hanny Greń z Dionizą Remańską, bardzo mi się spodobał styl pisania autorki, więc sięgnęłam po następną serię, czyli "Śmiertelne wyliczanki". Może dlatego, że te bardzo już wiekowe wierszyki są mi bardzo bliskie i przypominają mi dzieciństwo, więc bardzo polubiłam te skojarzenia zabójstw z rymowankami. Tak właściwie obecni nastolatkowie pewnie nie wiedzą nawet co to są wyliczanki, bo nie bawią się w takie zabawy z mojego dzieciństwa, w których trzeba było zastosować właśnie taki wierszyk aby wyznaczyć osobę do konkretnej czynności.
Pani Hanna nie tylko pokazuje nam pracę policjantów, ale również ich życie prywatne, które nie zawsze jest usłane różami, ja bardzo polubiłam tych bohaterów i mam nadzieję, że jeszcze autorka wróci kiedyś do tej serii. Na książkę "Sam w dolinie" również trzeba było trochę poczekać, ale było warto.
Jak wskazuje nam już tytuł, znaleziono w dolinie Kromparku, samotnego rolnika zamordowanego w swoim domu. Został w okrutny sposób pozbawiony życia, który początkowo wskazywał na samobójstwo. Podkomisarz Konstanty Nakański wrócił po kilkumiesięcznym szkoleniu ze Szczytna i od razu dostał te sprawę do rozwikłania. W pracy nie układa się najlepiej, gdyż Kostek ma żal do Marioli a to powoduje zgrzyty między współpracownikami.
"On ją traktował jak wroga i nie pomijał żadnej okazji do wetknięcia szpili, ona zaś przyjmowała to z pełnym rezygnacji spokojem i czekała cierpliwie na chwilę, kiedy kolega wybuchnie."
Nie ma jednak czasu na sentymenty, bo Mariola oddelegowana została do rozwikłania następnej zagadki. Nauczycielka po powrocie z sanatorium została brutalnie zamordowana w swoim mieszkaniu, niemal ledwo po wejściu. Okazuje się, że podobno była narzeczona zamordowanego rolnika i była z nim w ciąży. To nie koniec śmiertelnych przypadków, gdyż w wodzie znaleziono zwłoki nastoletniej dziewczynki, która również miała związek z tym samym rolnikiem, jak się okazało podczas śledztwa. W podobny sposób w jaki zamordowano dziewczynkę, od jakiegoś czasu były zabijane psy...
Trzy zabójstwa, każde w inny sposób popełnione, wspólną rzeczą jest tylko fakt, że wszystkie tropy wiodą do rolnika...
Zrobiło się kilka zagadek do rozwiązania i na domiar złego przeplatają się ze sobą, ale nic z tego nie wynika. Trójkę policjantów czeka więc żmudna praca.
Gdy oni tropią zbrodniarza lub kilku, my przy okazji śledzić możemy perypetie Marioli z Krystianem oraz niesnaski Kostka z bratem i rodzicami oraz Kostka z jego dziewczyną - Elizą. Może ktoś powie, że to już powieść obyczajowa, ale ja myślę, że dobrze jest poznać domowe środowisko śledczych, bo łatwiej nam jest wtedy zrozumieć ich zachowanie w pracy.
"Przypomniało mi się takie powiedzenie z lat dzieciństwa. "Ręka, noga, mózg na ścianie". Nie sądziłem, że kiedyś ujrzę to w naturze."
Niby jest to odrębna książka, i można ją tak potraktować, ale żeby łatwiej zrozumieć i orientować się w życiu osobistym bohaterów, to warto przeczytać poprzednie tomy z tej serii.
Bardzo dobrze i lekko się czytało książkę pani Greń, pozwala ona na oderwanie się od rzeczywistości, wciąga w wielowątkową intrygę a jednocześnie zawirowania w życiu głównych bohaterów są dość ciekawie poprowadzone, że chciałoby się czytać dalej.
Mam więc nadzieję, że to nie koniec serii ze śmiertelnymi wyliczankami.