Miałam parę podejść do tej książki. Jednak po przeczytaniu „Siedmiu wykładów z psychologii sztuki” sięgnęłam ponownie po tę pozycję. Ten zbiór tekstów wybrał i przetłumaczył Bernard Antochewicz, aby ukazać proces pisarskiego dojrzewania wielkiego poety i prozaika oraz jego uwagi o sztuce innych twórców i o sztuce w ogóle. Mnie zainteresowały jego spostrzeżenia na temat sztuki.
Zaczyna się interesująco. 23-letni Rilke spędza samotnie cztery miesiące (kwiecień – lipiec w 1898) we Florencji. W trakcie swojego pobytu pisze dziennik, którego odbiorcą ma być
Louise Andreas-Salomé. Luise była rosyjską arystokratką, pisarką, wszechstronnie wykształconą kobietę, przyjaźniącą się z Nietzsche i innymi intelektualistami. Rilke poznał o 14 lat starszą Louise rok wcześniej i zakochał się ze wzajemnością. Mam wrażenie, że tym dziennikiem pragnie zaimponować swojej ukochanej. W jego dzienniku łączą się trzy elementy: wiosna, renesans (odrodzenie) i odrodzenie jego twórczości. Razem z nim możemy podziwiać renesansową Florencję i jak rozwija się jego sposób postrzegania sztuki, jak i własnej twórczości. W swoich przemyśleniach zajmuje się głównie architekturą, rzeźbą i malarstwem, ale zaskakująco wkracza na teren muzyki:
W każdym dziele jednej ze sztuk, muszą być spełnione wszystkie działania sztuki. Obraz nie może wymagać słów, posąg farby – w sensie malarskim - a wiersz muzyki, w każdym musi być wszystko zawarte! Jedynie tak uległy, prostacki i ograniczony teren jak scena, mógł popierać takie zespolenie tekstu i muzyki, jakie widoczne jest w operze i operetce. A że muzyka przy tym jako bardziej naiwny element zwycięża, świadczy tylko o nieuczciwości takiego mariażu. [...] Pospólstwo chciałoby najchętniej wszystkie sztuki zmieszać razem, aż do całkowitego zaniku sztuki.
Ciekawa, choć bardzo kontrowersyjna opinia, z którą się nie zgadzam. Ja wyczuwam lęk, że muzyka może przesłonić poezję.
Jedynym utworem poetyckim w tym wyborze jest napisany w 1899 roku, a opublikowany w 1906 roku, poemat prozą „Pieśń o miłości i śmierci korneta Krzysztofa Rilke.” Utwór ten był przełomowy, przyniósł sławę i zapoczątkował uznanie dla jego twórczości. Od tego wydarzenia stał się rozpoznawalnym poetą i śledzono jego dalszą twórczość. Ciekawy utwór w formie ballady o jego rzekomym przodku, siedemnastowiecznym kawalerzyście Christoph Rilk.
Powracamy do malarstwa w interesującym tekście „Wprowadzenie (do książki pt Worpswede). Przedstawia w nim historię malarstwa pejzażowego. Początkowo pejzaż był wyłącznie tłem do przedstawiania scen najpierw religijnych, a później rodzajowych. Dopiero w renesansie pejzaż wyodrębnił się jako osobny gatunek malarski. Coraz większe zainteresowanie naturą przełożyło się na zainteresowanie pejzażami. Człowiek stał się częścią natury i częścią pejzażu. Szczególną uwagę zwraca na Jean-François Millet, francuskiemu malarzowi XIX wieku, który ukazywał więź człowieka z naturą. Dzięki Internetowi mogłam podziwiać te same obrazy co autor i konfrontować własny odbiór tych obrazów z odbiorem autora.
Dwa następne teksty o mało mnie nie pokonały. Lubię twórczość Augustina Rodina, ale nie mogłam odnaleźć wszystkich rzeźb w Internecie, oprócz tego to są wyłącznie zdjęcia. Dwa wykłady Rilke z 1902 roku i 1907 roku o Augustinie Rodinie i jego twórczości wynudziły mnie. Od początku zakładał, że słuchacze świetnie znają rzeźbiarza i jego twórczość, a więc snuł własne dywagacje pełne metafor o Rodinie i jego twórczości. Jego bogactwo języka o mało mnie nie pokonało.
Jednak następny tekst to wynagrodził. W 1901 roku Rodin poślubia rzeźbiarkę Klarę Westhoff. Po roku opuszcza ją i przenosi się do Paryża. W 1907 roku pisze do niej serię listów, gdzie oprócz własnych dylematów poetyckich opisuje twórczość Paula Cezannie. W 1907 roku w ramach Salonu Jesiennego w Paryżu zorganizowano retrospektywną wystawę twórczości Paula Cezanne'a. Tę wystawę codziennie odwiedza Rodin i dzieli się swoimi wrażeniami z Klarą. Dzięki Internetowi można razem z autorem podziwiać kolejne obrazy i wejść z nim w dialog. Rodin tak się zachwycił malarstwem Cezanne, że pojechał do Pragi, aby zobaczyć kolejne obrazy.
Na tym się kończą rozważania na temat innych sztuk niż poezja. Wspaniałe są „Wiersze prozą”, gdzie można podziwiać jego zmysł obserwacji. W utworach drobnych zainteresowały mnie wyjątki z księgi snów i rozważania o poezji o poetach.
Ostatni, tytułowy utwór autor po przeżyciach I wojny światowej próbuje na nowe odnaleźć się i zdefiniować swoją twórczość.
Podziwiałam mistrzostwo języka Rilkego, dzięki plastycznym i barwnym opisom możemy podziwiać sztukę europejską, od renesansu po impresjonizm. Dzięki Internetowi możemy wejść w dialog z jego odbiorem sztuki. Dla mnie to zasadnicza wartość tej książki.