- Za każdym razem zaczyna się nagle.Powtórne, ale zmienione wydanie ("Czarne", 2011) pierwszej książki Szczygła z reportażami z lat 90ych. Publikowane najpierw w GW, ukazały się po raz pierwszy jako książka w 1996. To ciekawy i anegdotycznie barwny zapis realiów i nastrojów tamtych lat. I w tym tkwi siła literatury, że zatrzymuje, przechowuje czas - a raczej emocje i myśli bohaterów charakterystyczne dla tego czasu. Więc po części to zapis realiów, zapośredniczony, bo to nie rzeczywistość została zapisana, lecz jak ta była postrzegana i oceniana przez bohaterów książki, a także im współczesnego narratora. Utrzymane w felietonowym stylu reportaże Szczygła to w dużej mierze efekt rozmów z nimi. On, wtedy młody pracownik GW, chętnie - co widać - wychodził w teren, rozmawiał z nimi. To taki reportaż uczestniczący. Teksty pochodzą z lat 1992-8, autor miał wtedy 28-34 lat. Po latach dokonał jednak innego wyboru reportaży - doszło kilka późniejszych, które odzwierciedlają i inne jego zajęcia: Szczygieł bowiem od 1996 roku prowadził talk-show w TV Polsat, udzielał się w prywatnym radiu...
Każdy z zamieszczonych tu reportaży to osobny temat, ale we wszystkich odbija się niepewność jutra, zagubienie ludzi, poczucie beznadziejności... Dobrze, że przy każdym z tekstów podany został rok powstania - to pozwala tym, którzy mogą pamiętać, przypomnieć sobie tamte nastroje wśród ludzi. Czas zmącenia reguł tworzących rzeczywistość społeczną, by ci, którzy wodę mącą, mogli się obłowić. Książkę ilustrują też świetne fotografie
Witolda Krassowskiego - wielokrotnie nagradzanego właśnie za dokumentowanie w fotografii czasu przemian ustrojowych w Polsce.
Niedziela, która zdarzyła się w środę, 1994 ****
Tytułowy reportaż rozpoczyna się od opisu powtarzającego się snu byłej pracownicy wrocławskiej fabryki ELWRO. Jedzie tramwajem jako żebraczka i mówi ludziom, żeby wzięli sobie miliony jakie ma w siatkach (wtedy miesięcznie zarabiało się w milionach), ale oddali jej pracę. Siemens, który przejął ELWRO był zobowiązany utrzymać zatrudnienie, ale chciał się pozbyć pracowników, więc namawiano ludzi, żeby w zamian za odprawy sami się zwalniali. Każdy pracownik, z którym dziennikarz rozmawia ma wycenę - ile dostał od firmy za to, że odszedł: 40-70 mln. Roczna pensja, z której można było zapłacić półtora roku podniesionego przez Siemens czynszu w zakładowym hotelu robotniczym lub kurtkę dla dziecka i rodzinne wyjście na pizzę w Pizza Hut - nędzny synonim Zachodu. Żeby pójść z dziennikarzem do pizzerii jedna z rodzin skłonna jest nawet zrobić niedzielę w środku tygodnia... A trzeba było przyjść jeszcze raz w niedzielę, panie Mariuszu.
Polska w ogłoszeniach, 1993 ****
Jeden z ciekawszych tekstów: autor odpowiada na ogłoszenia ludzi proszących o wsparcie lub rozmaitych naciągaczy z ogłoszeń gazetowych (typu: zarób milion w minutę), sam też daje podobne, by sprawdzić, kto napisze, na inne odpowiada. Interesujące panoptikum postaci połączone z przeglądem dość tragicznych sposobów na przeżycie w trudnych czasach, gdy nie było żadnej pracy, ale to też dowód zadziwiającej kreatywności Polaków. Autor, zgodnie z własnym wyczuciem absurdu, wybrał chyba te najbardziej dziwaczne. Wszystko było wtedy za pieniądze, tylko Ewangelie za darmo. Wielu Polaków wzięło wtedy "swój los we własne ręce" i boleśnie odbili się od urzędników, mafii i nieuczciwości. To naprawdę bolało, ale tu w pierwszym rzędzie mamy folklor.
Poczet pokrzywdzonych w III RP, 1994 ***
Wyimek z listów kierowanych do prof. Łętowskiej - pierwszego rzecznika obywatelskiego w Polsce. Skargi, donosy - ludzie czują się nieprzydatni, oszukani, wodzeni za nos przez procedury urzędnicze. Byli towarzysze i pracownicy SB skarżą się na dyskryminację, pan prof. na to, że rewersy w bibliotece nie są za darmo, ktoś czeka na telefon 20 lat... Samo życie.
Miliard w rozumie, 1995 **
Prowokacje Szczygła, próbującego namówić dyrekcje muzeów (wypożyczenie
Hołdu pruskiego Matejki na prywatną imprezę wyimaginowanego miliardera), władze pomniejszych miast, zarząd Pałacu Kultury, by za pieniądze zrobić jakiś żałosny spektakl dla bogacza. Prawie wszyscy by się ugięli. Bieda nie pozwala zachować godności nawet instytucjom państwowym. Takie akcje były jakoś na czasie: robił to naczelny w radio Zet, w Niemczech też w tym czasie słuchano
Sinnlos Telephon (Radio Sachsen).Radio dla Ciebie, 1995 ***
Wspomnienie kilku słuchaczy, którzy odzywali się w prowadzonej przez Szczygła audycji na żywo
Noc z Radiem dla Ciebie. Największy odzew był po pytaniu, co kogo najbardziej skrzywdziło. Podsumowanie GW:
W Polsce krzywda jest moralnie słuszna i tylko ofiary są poza podejrzeniami. Winę za niepowodzenia własnej rodziny przypisujemy zawsze innym. Jakby wtedy nie było układu mafijno-skarbowego, rozstrzygnięć pod stołem, kolesiostwa i nepotyzmu na każdym szczeblu. Nie będę się znęcał - terapię, jaką wtedy zastosowano zrozpaczonym i okradzionym (był taki medialny pseudo-psycholog, który winę za wszystkie niepowodzenia przypisywał samym poszkodowanym) już dawno uznano za błąd w sztuce. Plus audycji był bez wątpienia taki, że zdarzało się pomóc przypadkowym ludziom siłą pospolitego ruszenia słuchaczy. Ja w tym czasie słuchałem czegoś podobnego w WDR, Były to nieraz do bólu szczere, długie nocne rozmowy na żywo - na każdy temat - z
Domianem, dziennikarzem i moderatorem tej rozgłośni. Tylko tam nie trzeba było załatwiać nikomu pracy.
Przez zęby, 1993 ****
Reportaż z fabryki makaronu Tkaczyka, poświęcony nieumiejętności bycia szefem. Ale to też były takie czasy, że jak nie byłeś burakiem i ch..m, to wszystko ci rozkradli.
Mord polski, 1994 ****
O nowych typach zabójstw - oprócz tego typowego pchnięcia nożem po pijaku w ataku zazdrości o konkubinę. Socjologowie:
wzrost przestępczości jest związany ze wzrostem aspiracji, które nie potrafią być zaspokojone. (s.90) O ludziach, którzy "chcą to mieć" i wtedy nic innego się dla nich nie liczy. Przestępczość - cena wolności. Reportaż na podstawie danych socjologów i statystyków oraz pogłębionych raportów policji: kto morduje, kogo i w jaki sposób. Pouczające.
Wiem, na jakiej nucie, 1992 ****
O wiekowym sadowniku z Raciążka, który przywrócił miejscowości status miasta. Bardzo pozytywna, zaangażowana jednostka.
Klatka, 1992 ****
O niestosowności bycia bogatym w biednym Chojnowie i całościowo o życiu, historii i nędzy miasteczka. Myślałem cały czas, że reportaż opowiada o dolnośląskim miasteczku, ale tam jest zamek piastowski, a Szczygieł pisze o krzyżackim... Dla niepoznaki? To przypomina mi anegdotkę, w której hrabia na bal maskowy nie przebrał się wcale, ale zamiast "ą" mówił "ę" i odwrotnie.
Usta są zawsze gorące, 1995 *****
Temat disco-polo: gwiazdy, opinie środowiska muzycznego, fenomen dyskoteki. Paweł Pitera, krytyk:
Jak ma się sprzedawać, to musi być proste. Gdyby było skomplikowane, toby kupowali Konwicki z Holoubkiem, bo oni lubią jak jest skomplikowane. (s.132).
Onanizm polski, 1993 *****
Zespół "Bruno Wątpliwy" z Arturem "Cezarem" Krasickim (
Manifest Onanistyczny) oraz inni propagatorzy wolnego onanizmu:
Życie nie pieści, więc popieść się sam. Zadziwiająca konstatacja seksuologów (Imieliński):
Poglądy o szkodliwości samogwałtu dla zdrowia są najbardziej rozpowszechnione w rodzinach inteligenckich i w środowiskach miejskich" (ech, "awangarda narodu").
Niech będzie wola ludu, 1995 ****
O historii budowy kościoła w Licheniu - rozmowy z proboszczem ks. Makulskim, z architektem, budowniczymi i wiernymi. Architekt odrzuconego projektu kościoła:
Przegrałem, bo mój kościół dla Lichenia był zbyt skromny. (s.172) Autor jest sceptyczny, ale ludzie zaangażowani w projekt - przeciwnie. Kopuła Hagia Sophia ma może tylko 31 m wobec 35,4 m Lichenia, ale Hala Ludowa we Wrocławiu ma 65 m i...? I nawet nie jest katedrą.
Zabierz nas do diamentu, 1996 *****
Reportaż o praniu mózgów w Amwayu - "zbiorowe rozbudzanie marzeń." Nie wiedziałem, że Szczygieł razem z Torbicką robił za moderatora na zlotach Amwaya, a zespół Vox pisał Amwayowi na zamówienie piosenki... Ale rozumiem ludzi, którzy nagle złapali Boga za nogi, bo mogli zamienić ucieczkę w literaturę fantastyczną na ucieczkę do przodu. Nawet jeśli to żałosna pogoń za materializmem. Taka psychoza możliwa była tylko w latach 90ych - czasach szoku i krachu wszystkiego. I tylko 0,2% z tego powodu trafiało do psychiatryka... (s. 209) Amway oferował 2 rzeczy: potrzebę posiadania potrzeb i wspólnotę.
Pokaż język, 1995 *****
O języku i jego zmianach na kanwie materiałów Obserwatorium Językowego PAN: makaronizmy w nazwach, anglicyzmy, obce imiona, słowotwórstwo czy przejmowanie wyrazów (lizing i dupcing), żargony, pisarze, badacze, informatycy. Zgadzam się ze Szczypiorskim, który nadużywanie słowa "jakby" łączy z zalęknieniem względem rzeczywistości i niepewnością nawet co do własnych poglądów. Na słowa Szczygła, że "jakby" wyraża jakoby nowoczesną wieloznaczność, pisarz odpowiada:
Nie, to postmodernistyczne urojenie, że wszystko jest względne. Mamy rozchwianie wartości i słychać to nawet w doborze słów. (s. 231) O to to właśnie.
Wielki temat, 1996 **
Promotor trójkątów ma mały, partykularny interes do gwiazdy reportażu promującej wolność seksualną.
Bonus:
Z kulą ziemską na piersiach, 1999
Rozkosze i rozterki bycia gwiazdą telewizji. Dobrze, że z odrobiną humoru i dystansu do siebie ("Polsat się załatwia"). "Ciężko zasnąć prezenterowi telewizyjnemu z kulą ziemską na piersiach" - wzdycha pan Mariusz. A ja się pytam: od kiedy on jest kobietą, że trzyma tę kulę na piersiach, zamiast na piersi?!
notatki>> Louis Samways: Dangerous Persuaders (1994); L. Kołakowski: Filozofia striptizu;