“O Północy w Czarnobylu” autorstwa Adama Higginbothama to rewelacyjna pozycja. Nie bez powodu znalazła się w zestawieniu 10 najlepszych książek ubiegłego roku magazynu New York Times.
Na fali popularności serialu HBO i wzrostu zainteresowania katastrofą w Czarnobylu, na rynku wydawniczym ukazało się zarówno sporo wznowień, jak i kilka zupełnie nowych książek w tym temacie. Jeśli zastanawiacie się, po którą z nich sięgnąć, żeby dostać jak największą dawkę wiedzy w jak najbardziej przystępnej formie, sięgnijcie właśnie po tę, warto!
Żałuję, że nie wpadła w moje ręce zanim obejrzałam serial (który również gorąco polecam!), z pewnością jego odbiór byłby zupełnie inny, bo dzięki książce dużo więcej rozumiem.
“Przejmujący reportaż, który czyta się jak thriller”, możemy przeczytać w opisie na okładce, i w pełni się z tym zdaniem zgadzam. Taki typ literatury faktu lubię najbardziej. Czytałam w napięciu i z przejęciem, mimo, że doskonale wiedziałam, co będzie się dalej. Każdy z nas posiada mniejszą lub większą wiedzę na temat katastrofy w Czarnobylu, wiemy co się wydarzyło, ale jednak podczas lektury wciąż ciężko uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Kumulacja niekompetencji, wad konstrukcyjnych, ludzkich błędów, i absurdów, które doprowadziły do katastrofy; jej przerażające skutki, które odczuwamy do dzisiaj; próby tuszowania faktów i ukrywania prawdy; to, że byliśmy o krok od całkowitego skażenia Europy - to wszystko wydaje się wręcz nieprawdopodobne, ale w tej książce nic nie jest podkoloryzowane,nie ma tu poszukiwania zbędnej sensacji, czy przedstawiania niepotwierdzonych teorii, to naprawdę rzetelna literatura faktu z elementami reportażu. Solidna dawka wspaniale usystematyzowanej, przystępnie podanej wiedzy.
To, co “O północy w Czarnobylu” wyróżnia na tle innych książek w tym temacie, to zawarcie w niej kompletnej wiedzy - nie tylko opis samej katastrofy i jej skutków, jak to często bywa w książkach o Czarnobylu, ale pokazanie czytelnikowi bardzo szerokiej perspektywy.
Z historią Czarnobyla autor nie zapoznaje nas począwszy od feralnego dnia 26 kwietnia 1986 roku, ale zaczyna znacznie wcześniej, pokazując jak doszło do powstania planów budowy elektrowni i prowadzi nas dalej, krok po kroku, aż do czasów współczesnych, i tego, jak potoczyły się dalsze losy osób, których życie naznaczyła katastrofa.
Jednym z najciekawszych dla mnie rozdziałów był ten wyjaśniający zasady działania reaktora jądrowego. Myślę, że przypadnie do gustu zarówno umysłom ścisłym, jak i osobom takim jak ja, dla których fizyka i chemia to czarna magia, i pozwoli lepiej zrozumieć, co się stało.
Pochwała należy się autorowi również za bardzo dobre wytłumaczenie panującego w latach 80tych systemu politycznego.Sowiecka gospodarka niedoborów, unikanie konfliktów i wykazywanie bezwarunkowego posłuszeństwa wobec przełożonych i partii, antycypowanie kaprysów liderów i zgadzanie się z ich każdym słowem, wszystko to również odegrało ważną rolę zarówno jeśli chodzi o przyczyny katastrofy jak i radzenie sobie z jej skutkami. To ważna część książki, według mnie zwłaszcza dla anglojęzycznych odbiorców, którzy o komunizmie mają często jedynie pobieżną wiedzę i z pewnością trudniej im może być zrozumieć ówczesną mentalność niż nam, Polakom.
Według mnie jednak najsilniejszym punktem tej książki jest niesamowicie umiejętne połączenie ogromnej ilości faktów, kwestii naukowych, technicznych i politycznych, z historiami jednostek stojących w obliczu światowej ale przede wszystkim prywatnej tragedii. Poznajemy historie ludzi, którzy przyczynili się do katastrofy, ale głównie tych, którzy zapłacili ogromną cenę za niekompetencję innych i działanie chorego systemu.
Chylę czoła przed autorem i tytaniczną pracą, którą wykonał, same przypisy i bibliografia liczą ponad 80 stron. Mimo, że mamy dopiero luty, myślę, że już teraz mogę powiedzieć, że ta książka będzie jedną z najlepszych, o ile nie najlepszą, jaką przeczytam w tym roku.